NIGDY NIE BYŁAM W CASABLANCE

Przez Bramę Morską wchodzimy na Bastion Anioła. Z każdej strony widok jest bardzo atrakcyjny.

Wracamy za bramę medyny w okolice targowiska.

Dostajemy godzinę wolnego czasu, który wykorzystujemy na obżeranie się i zakup mandarynek.

Cóż, twoja relacja to jedna wielka antyreklama Maroka

Ciąg dalszy drogi wzdłuż wybrzeża. Obfitość wody po ostatnich ulewach sprawiła, że ludziska robią wielkie pranie.

Lednice napisał(a):Cóż, twoja relacja to jedna wielka antyreklama Maroka

No cóż, ani Król Maroka, ani biuro RT kasą nie sypnęli
Postanowiłam więc pokazać co widziałam; stąd tylko relacja, a nie reklama.

Ponieważ w dzisiejszych planach były jeszcze tylko warsztaty ceramiczne w Safi i dotarcie do hotelu, a pogoda wreszcie nam sprzyjała, Pani Dorota zaproponowała nam jeszcze jeden przystanek w małej przybrzeżnej miejscowości Oualidia. Jest tu długa piaszczysta plaża i kamieniste wybrzeże, na którym efektownie rozbijają się fale. Na Gogle Earth można zlokalizować sobie porcik rybacki z zielonymi łódkami.

Atrakcją tego miejsca są sprzedawcy świeżych owoców morza. Dla amatorów do bezpośredniego spożycia są jeżowce, ostrygi i brzytwy morskie prosto z wody, tylko skropione cytryną.

Ten dziadek na deser proponuje skręty z marychy. Mimo, że nie jest to proceder legalny, widzieliśmy po drodze spore uprawy listków o charakterystycznym kształcie. Odurzonym obywatelom rzeczywistość chyba wydaje się znośniejsza.

Oualidia- fragment wybrzeża, który bardzo nam się podobał.

Po sesji fotograficznej na plaży ruszamy dalej na południe, do Safi.

Jest tu duży port i ośrodki przetwórstwa sardynek. Nie ma plaży miejskiej.

W sąsiedztwie medyny znajduje się osiedle garncarzy. Tutejsza barwna ceramika ustępuje tylko tej z Fezu i jest wypalana w tradycyjnych, zamurowywanych piecach.

Przebyliśmy 240km. Nocleg w Golden Tulip.

Czekam na ciąg dalszy, bo mimo niepochlebnych komentarzy warto poszerzyć horyzonty. Dziwne by było gdybyś pokazywała tylko to co ładne, skoro rzeczywistość jest inna, a że standardy odbiegają od tych europejskich - to w końcu "inny świat". Tak trzymać

Eee tam, inny świat

W czasach tanich linii lotniczych, masowej turystyki, dostępnych powszechnie:
-facebooka i twittera,
- supermarketów,
- telefonów komórkowych,
- ulic z tymi samymi autami na całym świecie,
- dominacji kina z Hollywood,
- tej samej muzyki pop, itd...
baaardzo trudno jest znaleźć inny świat
Może Etiopia, Sudan Południowy, Korea Północna...

Cała reszta to jedna wielka globalna wioska, tylko w jednych krajach jest więcej biedy i bałaganu, więcej brudu i brzydoty
A to żadna atrakcja

Relacja jest bardzo ciekawa Żeby było jasne: nie mam pretensji do autorki. Wręcz przeciwnie, podziwiam ją za to, że nie nie ubarwia rzeczywistości jak biura podróży

Trochę znam podobne klimaty, z Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu. Bardzo podobne kraje jak Maroko, no króla nie ma, ale tam zastępują go królowie-prezydenci
No, różnica jest też taka, że Maroko ma plaże nad Atlantykiem i reklamuje się jako egzotyczny raj, co jest niezłym dowcipem
No i trochę inaczej wyglądają meczety. Cała reszta w zasadzie identyczna: brud, brzydota w których to "giną" piękne zabytki, rozmywają się. Do tego jak w Maroku są ogromne kontrasty między bogatymi i biednymi, zaniedbane stare dzielnice i chaotyczna nowa zabudowa, takie same bazary, itp.
Raz coś takiego zobaczyłem i starczy, szkoda czasu na powtórkę z rozrywki