Opiszę swoją sytuację, może (oby nie) komuś się przyda
Będzie długo
Jak co roku w drodze do Cro tankowałem na Petrolu w Dolga Vas w Słowenii. Podczas przejazdu przez granicę w Mursko Sredisce zauważyłem, że silnik na jałowym nierówno pracuje, po wejściu na wyższe obroty chodził normalnie, więc stwierdziłem, że pewnie jakiś syf w słoweńskim paliwie i za chwilę go przepalę. Po dojechaniu przed Cakovec silnik zgasł i już wstać nie chciał
Szczęście w nieszczęściu, że zgasł obok galerii, wiec dotoczyłem się na parking i dzwonię do ubezpieczalni. Porponowali mi holowanie do mechanika, z tym że sytuacja działa się o 2:00, a mechanicy otwierali się średnio o 8:00. Decyzja - czekamy do rana, zwłaszcza, że jakieś 400m wcześniej jest stacja, a za nią mechanik, który wg dziewczyny ze stacji jest podobno całkiem "dobry", a jak nam nie pomoże to wtedy holowanie. Przepchneliśmy auto pod tego mechaniora i poszliśmy spać, choć spaniem ciężko to nazwać
Mechanik okazał się tak na prawdę synem właściciela i mimo młodego wieku po angielsku nie mówił, więc przy pomocy translatora jakoś mu tam wytłumaczyliśmy co się stało. Gość bardzo chętny do pomocy nie był, ponieważ "i don't have time" ale łaskawie wziął kompa i podłączył się do naszego auta. Widać było po nim, że nie jest bardzo kumaty i po kilku minutach stwierdził, że nam nie pomoże i se poszedł. Stwierdziliśmy, że holujemy i tu doświadczyliśmy tej legendarnej uprzejmości miejscowych. Podczas próby dodzwonienia się do ubezpieczalni zagadał do nas lokals - fotograf. Czystym angielskim stwierdził, że nam pomoże, bo sam miał kiedyś taką sytuację w Niemczech. Zadzwonił do swojego mechanika ale ten nie mógł przyjechać, więc pojechał do kolejnego warsztatu (jakieś 200m dalej - chyba trafiliśmy na jakieś zagłębie mechaników

) i przywiózł nam chętnego do pomocy mechaniora. Gość wziął się od razu do roboty, oczywiście upewniając się dwa razy czy nie wlałem złego paliwa. Podpiął się kompem i za chwilę skoczył na stację po placka - ten do czyszczenia kokpitu w sprayu

i psikając nim przy dolocie powietrza odpalił silnik

. Oczywiście na niskich obrotach dalej gasł, więc padła diagnoza - uszkodzony filtr paliwa. Skoczył do sklepu i za chwilę wrócił z nowiutkim filtrem i go zamontował. Pzy okazji sprawdził i przeczyścił przewody doprowadzające paliwo do wtrysków i zarobił na nowo kable od czujnika temperatury, bo się przetarły i wywalały błąd na kompie. Całość "interwencji" trwała jakieś 3h i przez cały ten czas był z nami fotograf, który służył wszelką pomocą i robił za tłumacza - na koniec podziękowaliśmy mu dużą, zimniutką flachą amerykańskiej wishey
Mechanik za nowy filtr i robotę skasował 1000 Kun.
A tu ma swój warsztat:
o tutajKilka zdań co do różnego rodzaju assistance.
1. Holowanie do warsztatu bez żadnego problemu, ale jak awaria się przytrafi w sobotę wieczorem albo w niedzielę, to raczej zostaje czekać do poniedziałku lub szukać czegoś 24h.
2. Jeśli macie opcje samochód zastępczy to dostaniecie go tylko jeśli macie kartę kredytową, jak nie to możecie się pocałować
3. Nocleg jak wyżej.
4. W środku nocy jest się łatwiej dodzwonić niż w dzień.
Ja zawsze wykupowałem droższy assistance, ale i tak mi się nie przydał z racji tego, że w środku nocy serwisy pozamykane. Pewnie trafiłby się jakiś 24h ale z kilka setek kilometrów dalej, a liczba miejsc na lawecie ograniczona
Pozdrawiam
