Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Nad Cisą, Prutem i Dunajem (HUN, ROM, MOL, SRB)

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010
Nad Cisą, Prutem i Dunajem (HUN, ROM, MOL, SRB)

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 22.08.2016 19:58

Letni długi wyjazd czas zacząć! Po ubiegłorocznej wyprawie skandynawskiej (wyprawa-do-krainy-wikingow-szwecja-i-dania-2015-t48741.html) pora było powrócić na południowe cieplejsze kierunki.

Podobnie jak we wcześniejszych latach miesiącem wyjazdu znów był sierpień. Podobnie jak zazwyczaj w momencie pierwszego odpalenia silnika na Śląsku za oknem lało i ogólnie było paskudnie. Oprócz tego jednak wprowadziłem kilka zmian.

Zamiast jechać jak zwykle na Czeski Cieszyn i Żylinę tym razem cisnę w kierunku Krakowa, następnie na Nowy Sącz i Muszynkę. Mało brakowało a wypad zakończyłby się już w okolicach Brzeska, kiedy to wyprzedzający mnie na autostradzie samochód znalazł się w martwym polu lusterka i niemal na niego wjechałem przy pełnej prędkości. Potem przed granicą prawie przejechałem psa, który wyraźnie miał zdolności samobójcze. A na sam koniec polskiego epizodu poznikały gdzieś wszystkie stacje benzynowe, w których chciałem zatankować do pełna i tak wjechałem na Słowację.

Przestało padać, ale niebo nadal zachmurzone. Dobre i to.
Obrazek

Za Bardejovem zjeżdżam na boczną drogę do wioski Hervartov (Hervartó), w której znajduje się drewniany kościół wpisany na listę UNESCO. Jest jednym z najstarszych w kraju, bo z około 1500 roku. Z zewnątrz prezentuje się raczej tradycyjnie...
Obrazek

...jednak w środku zachwyca bogactwem polichromii z XVI-XVII wieku. Niektóre napisy są w archaicznym słowackim.
Obrazek

Zdjęcia robię "nielegalnie" z chóru. Nie mam zamiaru płacić za fotki opiekunowi świątyni, który przy wejściu wyskoczył do mnie z jakimś bulgotaniem, pretensjami i dziwną miną! W ogóle nie zrozumiałem o co mu chodzi, bo facet niby mówił po słowacku ale z tak strasznym akcentem, że miałem wrażenie iż to jakiś mieszkaniec buszu...
Obrazek

Facet w ogóle jest pokręcony. Turystów z Łotwy traktuje jak Rosjan, mimo, iż ewidentnie trafił na etnicznych Łotyszy. Zresztą Łotwa myli mu się ciągle z Litwą, taki drobiazg. Do Węgrów stosuje znaną z Polski metodę porozumiewania: jak będę mówił głośno i wyraźnie, to na pewno dotrze :).

Ogólnie to trochę ludzi się tutaj kręci, mikroskopijny parking za rzeczką bywa za ciasny. Ale pewno to też zasługa weekendu.

Jedziemy dalej. Trzycyfrowe szosy prowadzą wzdłuż pasma górskiego Čergov - jestem w tych rejonach pierwszy raz.
Obrazek

Przed Trebišovem (Tőketerebes) wychodzi słońce, momentalnie robi się gorąco. To już Zemplin, region gdzie Węgry czuć w powietrzu :D . Krajobraz się wypłaszcza, natomiast w tle widać pagórki Niziny Wschodniosłowackiej.
Obrazek

No i pojawiają się słoneczniki! :) Uwielbiam te żółte pola, kojarzą mi się z Węgrami, Bałkanami, ciepłem i wolnym czasem.

Na rogatkach Čerhova (węg. Csörgő) za przejazdem kolejowym widzę ustawionych na łące kilkanaście macew - pozostałości po kirkucie.
Obrazek

Pojawia się szereg tablic informujących, że znaleźliśmy się w regionie Tokaj. Wbrew powszechnemu mniemaniu leży on nie tylko na Węgrzech (tak jak uznaje to UNESCO), lecz należą do niego również cztery wsie należące dziś do Słowacji. Jego obszar określono kilkaset lat temu i wytyczone w Trianon granice tego nie zmieniły.
Obrazek

W oddali widać dużą górę.
Obrazek

To Magas-hegy w Górach Zemplińskich, już za granicą. Prowadzi na niego największa na Węgrzech kolejka, choć sama góra ma tylko nieco ponad 500 metrów.

Po chwili jestem w znanym mi miejscu, gdyż przechodziłem tędy już co najmniej sześć razy - w Slovenskim Novym Mieście (Újhely). Zaraz za dworcem kolejowym na niewielkiej rzeczce Roňava (Ronyva) wytyczono granicę słowacko-węgierską. Północne przedmieścia Sátoraljaújhely odłączono od centrum i utworzono osobną miejscowość, natomiast większość miasta pozostała przy Węgrzech.
Obrazek

Do Węgier zawsze czuję jakiś specjalny sentyment; bardzo lubię ten kraj. To do Madziarów po raz pierwszy pojechałem z rodzicami na dłuższe wakacje za granicę; nad Balaton oczywiście :) . I choć od tego wydarzenia minęło sporo lat to zawsze chętnie tam powracam.
Ostatnio edytowano 22.08.2016 20:29 przez Pudelek, łącznie edytowano 1 raz
lotnikwsk
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2214
Dołączył(a): 21.09.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) lotnikwsk » 22.08.2016 20:03

Witam
no to jedziemy :D
słoma79
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2166
Dołączył(a): 29.11.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) słoma79 » 22.08.2016 20:04

jadę i ja...witam :papa:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 22.08.2016 20:28

Witam również :)
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 23.08.2016 11:51

Jak na najsłynniejszy region winiarski przystało okolica pełna jest winnic. Rzędy pnączy ciągną się na oświetlonych słońcem wzgórzach.
Obrazek

Po drugiej stronie drogi (nie tej ze zdjęcia - ująłem na niej płytówkę wewnątrz winnicy) samotna góra - Tokaj. Stożek o pochodzeniu wulkanicznym, forpoczta Gór Tokajsko-Slańskich.
Obrazek

Niespodziewanie w tle pojawia się duża ciemna chmura i wydaje się, iż zaraz lunie...
Obrazek

Na szczęście przechodzi ona bokiem, więc do miasta Tokaj dojeżdżamy w dobrej pogodzie. Na ulicach pełno wykopków po kanalizacji.
Obrazek

Miejscowość ma niecałe pięć tysięcy mieszkańców i tłumów tu nie widzimy. Są piwniczki winne, niewielki rynek, trochę zabytkowych budynków (co najmniej trzy kościoły różnych wyznań), ratusz z muzeum.
Obrazek
Obrazek

Dawna synagoga przerobiona bodajże na salę koncertową.
Obrazek

Knajpy zapraszają w swe progi, ale w takich miejscach zawsze się przepłaca. Decydujemy się tylko na zakup dwóch sztuk wina w małym sklepiku. Półtoralitrowe będziemy męczyć kilka dni.
Obrazek

Widzimy jakąś grupę mundurową. Apel smoleński??
Obrazek

Nie, to tylko wesele, jedno z wielu jakie spotkamy. Ludzie hajtają się w każdy dzień tygodnia i zazwyczaj w godzinach mocno popołudniowych.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 24.08.2016 12:58

Wyjeżdżając z Tokaju mylę drogę i niepotrzebnie jadę z dziesięć kilometrów w złym kierunku. Ostatecznie jednak wieczorem trafiamy do celu - miasta Nyírbátor, na wschodnich rubieżach kraju. Choć po prawdzie to z racji wielkości kraju Węgrzy mają te rubieże blisko siebie . Miejscowość leży w regionie Nyírség (kraj brzóz) i stąd większość okolicznych miejscowości ma w składzie człon "Nyir".

Nyírbátor przyciąga turystów kompleksem basenów termalnych. Obok działa kemping, którego mieszkańcy mają wstęp na baseny w cenie noclegu - czyli de facto za darmo biorąc pod uwagę cennik :D. Kemping jest niestety dość popularny wśród Polaków, zwłaszcza z województwa podkarpackiego. Niestety, gdyż niektórzy z nich zapominali iż nie są tam sami, drąc mordę po nocy. W ciągu dnia byli grzeczni i mili jak baranki, bo w końcu dzieci patrzą i słuchają...

Inaczej niż w poprzednie wyjazdy drugi dzień zamiast gnać do przodu przeznaczamy na kompletny relaks - taplanie się w wodzie (ma do 36 stopni i właściwości lecznicze, głównie na reumatyzm), piwkowanie, winowanie, zajadanie się langoszem itp.. Wokół basenów masę samochodów na rumuńskich blachach, lecz rumuńskiego języka nie słychać - niemal wszyscy to etniczni Węgrzy, których historia a właściwie polityka zostawiła po tamtej stronie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Do centrum z kempingu jest około 3 kilometrów z buta, w sam raz na spacer. Choć niektórzy przed takimi ostrzegają - część miasta zamieszkana jest przez Cyganów, którzy do zamożnych tutaj nie należą. Aby było zabawniej w ich dzielnicy uruchomiono jeden z trzech na Węgrzech zamkniętych obozów dla uchodź..., tfu, migrantów. Nie ma jednak powodów do obaw - Nyírbátor pełne jest służb (na ulicach niewidocznych), a Cyganie pojawili się na ulicach dopiero w poniedziałek, kiedy trzeba było ruszyć do sklepów.
Obrazek

W sobotę większym problemem okazało się znalezienie czynnej restauracji - albo zamknięte albo wesela! Trafiliśmy w końcu do spelunki, gdzie lane piwo kosztowało nieco ponad 2 złote i lali też palinkę. Zamiast kolacji były chipsy :P. Musiałem też wyglądać na swojaka, bo co kto wchodził to się ze mną witał wyciągniętą łapą.
Obrazek

W telewizji pokazywano Igrzyska Olimpijskie w wykonaniu węgierskiej reprezentacji - jakaś dżudoczka o słowiańskim nazwisku po kilku minutach pierwszego występu wracała do domu w pierwszym dniu imprezy. Ostatecznie jednak Węgry, które są ponad trzy razy mniej ludne od Polski, zdobyli w Rio 15 medali w tym 8 (!) złotych, a Polska 11 krążków, w tym 2 złote... bez komentarza.

Zabytki w Nyírbátor też są, głównie kościoły. Mamy więc unicki:
Obrazek

- rzymskich katolików, w stylu gotyckim:
Obrazek
- kalwiński, też gotycki z renesansową drewnianą wieżą:
Obrazek

W środku jak to u kalwinów - surowo. Pochowany jest w niej Stefan Batory - imiennik polskiego króla, lecz żyjący wiek wcześniej.
Obrazek

Batorych zresztą łączyło z miastem więcej - niedaleko stoi ich kasztel, odbudowany z ruiny dziesięć lat temu.
Obrazek

Na rynku wśród kilku pomników wyróżnia się ten poświęcony żołnierzom Wielkiej Wojny - jak często u Węgrów jest bardzo realistyczny.
Obrazek

W poniedziałek robimy zakupy, tankujemy samochód w mikroskopijnej tankszteli i zjawiamy się na bocznym przejściu granicznym Vállaj-Urziceni. Ruch jest niewielki, odprawa prowadzona jest wspólnie przez Węgrów i Rumunów. Sprawdzanie dokumentów wozu, pytanie o broń (nie mamy), narkotyki (niestety, nie mamy), a żeby przekroczyć wewnętrzne limity unijne na alkohol to musielibyśmy wziąć większe auto .

Po niecałym kwadransie wjeżdżamy do Rumunii! :D
Obrazek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 25.08.2016 15:42

Przestawiamy zegarek godzinę do przodu...

Jestem ponownie w Rumunii po siedmiu latach. Wtedy jednak jeździliśmy po kraju pociągami - było klimatycznie, ale jednak człowiek był ograniczony co do ilości odwiedzanych miejsc. Samochód daje zdecydowanie większe możliwości.

W Polsce nadal można usłyszeć, że Rumunia to dziki i niebezpieczny kraj - cóż, opiniotwórczych kretynów nigdy nie brakuje. W tym roku przyjechało więcej turystów niż zwykle co wiąże się z faktem, iż w większej części Europy szaleją przedstawiciele religii pokoju, a u Rumunów panuje spokój...
Obrazek

W elektroniczną rovinietę zaopatruję się w najbliższej miejscowości - trójjęzycznej.
Obrazek

Większość mieszkańców stanowią Węgrzy, co piąty jest Niemcem, a Rumunów mniej niż 10 procent. Madziarzy stanowią również większość mieszkańców kolejnego miasta - Wielkiego Karola.
Obrazek

Wielki Karol
czyli Carei zapisał się w świadomości rumuńskiego wojska - w 1944 został zdobyty przez armię radziecką i rumuńską jako ostatnie miasto we współczesnych granicach Rumunii. Dziś ten dzień jest obchodzi jako święto żołnierzy.

Na początek chciałem zatrzymać się w Satu Mare (Szatmárnémeti, Sathmar), ale skutecznie odstraszył nad od tego korekt-gigant w centrum oraz strefa parkowania tylko na sms. Wyjeżdżając udało nam się jedynie zobaczyć katedrę prawosławną.
Obrazek

Drogą numer 19 kierujemy się na północny-wschód do Maramureszu (Marmarosu). Ta kraina niemal za wszystkich stron otoczona górami zawsze była prowincją, którą omijała wielka historia i nowinki techniczne. Zapewne dlatego zachowało się tam wiele elementów kultury ludowej i tradycji rzemieślniczych. Region jest podzielony między Rumunię a Ukrainę, a granicę stanowi rzeka Cisa. Spotkaliśmy ją już raz podczas tego wyjazdu: dwa dni wcześniej, w Tokaju.

Mijamy różne niewielkie wioski, powoli pnąc się do góry. Jedna ze wsi ma drugą nazwę słowiańską - słowacką albo czeską. Zaraz za nią osadnictwo się kończy i gramolimy się na przełęcz w górach Igniș.
Obrazek
Obrazek

Skoro się wjechało to w naturalny sposób musimy zjechać w dół do doliny Cisy, do wspomnianego Maramureszu. A tam czeka już Săpânța (Szaplonca), wieś przy granicy, znana ze swojego Wesołego Cmentarza. Wbrew temu co piszą różni pseudo-dziennikarze ("Tego nie wiedziałeś o Rumunii", "10 nieznanych faktów o kraju Draculi" itp.) jest to jedna z najbardziej popularnych atrakcji turystycznych i właściwie wszystkie "musisz obejrzeć" ją uwzględniają.
Obrazek

Z racji swego peryferyjnego położenia odwiedza ją może ciut mniej turystów niż gdyby leżała gdzieś w centrum, ale i tak nie sposób przejść spokojnie obok całej komercyjnej otoczki pobliskich ulic.
Obrazek

Wstęp na cmentarz jest płatny - 5 lejów. Na szczęście nie pobiera się już opłat za fotografowanie. O cmentarnej zadumie można zapomnieć ;).
Obrazek

O cmentarzu napisano już dużo i jeszcze więcej. Tak więc w trzech zdaniach: w 1935 roku miejscowy artysta wyrzeźbił w drewnie pierwszy kolorowy nagrobek ze scenką rodzajową i zabawnym wierszykiem, który znacznie się różnił od standardowych smutnych epitafiów. I tak zostało do dzisiaj - dzieło pierwszego mistrza kontynuują następcy: na grobach (często dwustronnie) obrazki przedstawiają powód śmierci, zawód wykonywany za życia lub po prostu podobiznę. Wszystko to uzupełnione błękitnym kolorem, który jest nawet określany jako "błękit z Wesołego Cmentarza".
Obrazek
Obrazek
Obrazek

O ile mężczyźni robili w życiu coś ciekawego to kobiety przedstawione są przy włóczce, garach albo z modlitewnikiem. Fascynujący tryb życia.
Obrazek

Czy jedna z kobiet zadźgała drugą widłami??
Obrazek

Porównanie zdjęcia i obrazu grobowego.
Obrazek

Panowie w mundurach występują dość często - są żołnierze, myśliwi i tym podobni. Jak widać na poniższym ujęciu nie przeszkadza też wkomponowanie sierpa i młota w krzyż.
Obrazek

Jednym z bardziej ciekawych był wypatrzony nagrobek młodego chłopaka, który poległ w 1944 w węgierskiej armii (cztery lata wcześniej Węgrzy na krótko odzyskali te tereny). Powyżej jest zdjęcie w madziarskim mundurze.
Obrazek

Ktoś zmarł podczas żniw czy może lubił w dresie wychodzić w pole?
Obrazek

Pozabijali się o kobietę??
Obrazek

Jeden z bardziej znanych nagrobków - trzylatki przejechanej przez samochód.
Obrazek

Obok kościoła budowana jest nowa cerkiew z wysoką wieżą. Na razie położyli dachy.
Obrazek

Po drugiej stronie wioski także powstaje nowa świątynia - drewniana. Wieża jest ponoć najwyższą konstrukcją drewnianą w Rumunii i ma 78 metrów. Widać ją z daleka.
Obrazek

A w oddali zielona Ukraina.
Obrazek
lotnikwsk
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2214
Dołączył(a): 21.09.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) lotnikwsk » 25.08.2016 16:58

Szczegółowa relacja ,oby tak dalej :D
Napisz jeszcze jak z asfaltem w tych rejonach :?:
Jestem ciekawy bo moja octawia ma niski prześwit a kiedyś chciałbym się tam wybrać :wink:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 25.08.2016 17:11

Stan dróg bywa bardzo różny, od świetnej jakości po taką, że szkoda auta ;) Tak poglądowo można zobaczyć sobie po kolorach na tej mapce np. : http://i.imgur.com/CVuT3HZ.png (choć nie zawsze aktualny stan zgadza się z tym co tutaj)
kmusial
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 364
Dołączył(a): 19.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) kmusial » 25.08.2016 20:40

Fajna relacja, skorzystam z informacji w przyszłoroczne wakacje.
Krzysiek
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 26.08.2016 11:59

Pierwszy nocleg na rumuńskiej ziemi zaplanowaliśmy w Syhocie Marmaroskim (rum. Sighetu Marmației, węg. Máramarossziget). Gdy podjechaliśmy pod kemping to zastaliśmy zamkniętą bramę. Na szczęście obok była kartka z numerem telefonu, osoba po drugiej stronie znała angielski, więc mogliśmy zrzucić łańcuch i wjechać do środka. Początkowo byliśmy sami, potem zjawili się jeszcze Francuzi na motorze i polska rodzina.

A kemping mieścił się w ogrodzie :D.
Obrazek

Po rozstawienia namiotu i poszukiwaniu kluczy od wozu, które niechcący przykryłem książką, ruszyliśmy do centrum oddalonego o jakieś 10 minut marszu. Skrót prowadzi przez boczne uliczki i osiedle.

Pod blokami stoją sterty drzewa. Teresa dziwiła się, iż w takich budynkach jeszcze pali się w piecach - tymczasem w moim górnośląskim bloku centralne zamontowano dopiero w latach 90. XX wieku i nie było to wcale wyjątkiem!
Obrazek
Obrazek

Przy głównej drodze rzucają się w oczy dwie potężne sylwetki wznoszonych kościołów - cerkwi prawosławnej i unickiej.
Obrazek
Obrazek

Najwyraźniej Rumunia to bardzo bogaty kraj, skoro największą potrzebą jest stawianie kolejnych miejsc kultu, który w mieście nie brakuje: jest starsza cerkiew, kościół katolicki i ewangelicki.
Obrazek

Najstarsza część Syhotu to typowe, prowincjonalne habsburskie miasteczko. Nawet dość zadbane, choć trzeba patrzeć pod nogi aby się o coś nie potknąć.
Obrazek

Kiedyś Syhot znany był z ciężkiego więzienia w którym za komuny trzymano przeciwników reżimu; współcześnie otwarto w nim muzeum.
Obrazek

Szukamy kantoru aby wymienić walutę; nie stanowi to problemu gdyż z powodu nadgranicznego położenia (działa tu jedyne piesze przejście na Ukrainę) jest ich w centrum bez liku. Potem kręcimy się trochę po okolicy aby znaleźć jakiś lokal i po kilku niepowodzeniach (dominują kawiarnie i cukiernie) siadamy w końcu restauracji rustykalnej na pierwszy rumuński posiłek.
Obrazek

Jesteśmy na południu, więc wieczory zaczynają się tutaj wcześniej, choć zmiana godziny trochę tę porę opóźniła. Wracamy obok niedokończonych cerkwi (miejscowi dziwią się, iż ktoś je fotografuje) oraz przez osiedle powoli spowijane mrokiem.
Obrazek
Obrazek

Niedaleko kempingu wchodzimy do spelunki do której normalnie w Polsce bym nie zajrzał - niemal same młode chłopy, głośna muzyka turecka i rumuńskie disco-polo... no, ale nie jestem na szczęście w Polsce, więc zaglądamy :D. Po krótkiej lustracji przez stolik barmana dostajemy Timisoreanę. W czasie pierwszej wizyty w Rumunii uznawałem to piwo za bardzo smaczne, teraz mogę je tylko określić jako kiepski sik :evil:
lotnikwsk
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2214
Dołączył(a): 21.09.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) lotnikwsk » 26.08.2016 20:31

ten kemping to mi się podoba :wink:
M.
Croentuzjasta
Posty: 491
Dołączył(a): 19.08.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) M. » 26.08.2016 21:15

Budując ogromne cerkwie na zabranych Węgrom terenach Rumuni prowadzą konsekwentną politykę historyczną. W większych miastach (np. Arad,Nagyvárad,Kolozsvár) widać to jeszcze wyraźniej. Podobny cel mają liczne wywieszone rumuńskie flagi. Będąc pierwszy raz w Nagyvárad myślałem,że mają święto państwowe. Potem już wiedziałem,że to jest komunikat: teraz tu jest Rumunia. W czerwcu przemierzałem te okolice i chętnie podążam teraz Waszym szlakiem.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1976
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 27.08.2016 00:22

Teraz też widzieliśmy sporo wywieszonych rumuńskich flag, wzdłuż głównych dróg, nawet obserwowaliśmy akcję ich wieszania, aczkolwiek Rumunii też mają święto 15 sierpnia i możliwe, że to było z tego powodu także.

Zaznaczanie swojego terenu świątyniami to stara praktyka, tym bardziej, że tutaj religia często wpływa na narodowość. Ale jednak w wielu miastach powęgierskich z Sybinem na czele to nadal w ścisłym centrum są świątynie katolickie albo ewangelickie do których chodzi garstka wiernych, a cerkwie na zadupiu lub oddalone od starówki. Tu trzeba oddać Rumunom, że w przeciwieństwie do np. ziem poniemieckich w Polsce nie zniszczyli nie-rumuńskich kościołów, nie skuli z nich napisów i nie zajęli na swoje. A teraz to te kościoły węgierskie albo saskie przyciągają turystów, a nie monumentalne cerkwie.
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 10887
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 27.08.2016 09:26

bardzo ciekawie i nieznanie, czekam szczególnie na MOL, jestem ciekawy co odwiedziliście
Następna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Nad Cisą, Prutem i Dunajem (HUN, ROM, MOL, SRB)
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone