


Nasze trzecie narciarskie wakacje stały się historią. Po Zillertalu 2011 i Dolomitach 2012 (nieco zawiedzeni Włochami


Wyruszamy wcześnie rano w sobotę, 16 lutego. Droga mija szybko i przyjemnie.
Gdzieś w Salzburgerlandzie

Przejazd przez Schladming, w którym właśnie odbywają się Mistrzostwa Świata w narciarstwie alpejskim:
Po ponad 7 godzinach jazdy docieramy do Wagrain:
Miasteczko podoba nam się od pierwszego wejrzenia. Pora zobaczyć naszą kwaterę.
Dom, w którym będziemy mieszkać przez najbliższy tydzień, jest położony na zboczu, prawie przy trasie narciarskiej. Do centrum Wagrain też niedaleko - dziesięciominutowy spacerek.
Nasza kwaterka:
Witamy się z przemiłą gospodynią, wypełniamy papiery meldunkowe



Musimy tylko trochę posuwać między zabudowaniami, później przejechać przez pole (dobrze, że jest dużo śniegu!) i jesteśmy na trasie narciarskiej

Zjeżdżamy do stacji gondolki, kupujemy skipassy i zaczynamy narciarską przygodę

Fotki z gondolki:
Wjeżdżamy na szczyt góry Grafenberg (1702 m). Teraz czeka nas czterokilometrowa czerwona trasa. Jedzie się przyjemnie, chociaż o tej porze stok jest już bardzo zmuldzony.
Dzisiaj wydaje mi się to śmieszne, ale po tych 4 kilometrach miałam dość i na jednym zjeździe się skończyło

Późnym popołudniem chwyciliśmy tzw. dupoloty


Zapraszam

