Bravik napisał(a):Witaj. Aby ogarnąć szok spowodowany powrotem do pracy, przysiadam ponownie do Twojej opowieści. Jak dobrze wrócić do hvarskich miasteczek, wiosek i ich klimatów. Ogarniałem to w tym roku nie od strony morza, ale na grzbiecie skuterka. I też było cool.
Skuterkiem też musiało być super! Przykro mi z powodu Twojego powrotu do pracy

Ja wracam do roboty pojutrze i to zawsze jest szok

Katerina napisał(a):Ile zdjęciowych klasyków w jednym odcinku - zdjęcie z bugenwillą, z piwem, kotami, lawendą
Rzeczywiście nastąpiła kumulacja
Katerina napisał(a):Lavenderman - oh, yeah...

Ale się ubawiłam
Czyli ten superbohater nabył właściwości oflakorycznych ( przesiąkł zapachem lawendy podczas awarii destylatorni tejże) - i tak jak bohater książki "Pachnidło" uwodził
Z tym, że ten w Pachnidle uwiódł na koniec wszystkich swoim zapachem, a Lavenderman ogranicza się do turystek

Taki lawendowy bawidamek i psotnik

- chorwacki donżuan
Bardzo ciekawa postać! Nie byłam świadoma, że tak się "rozwinął" od czasów, gdy odwiedziliśmy pana Borisa Bunčugę w jego królestwie Dalmacijaland, które znajduje się na parterze jednego z domów w Jelsie. Byliśmy tam w 2009 roku i wtedy to była przede wszystkim galeria sztuki miejscowego artysty. Dziś to już dom celebryty
Teraz sobie uświadomiłam, że widziałam wtedy Lavandermana, a nawet nie mam z nim zdjęcia...

Nie sądziłam, że "wyrośnie" na taką gwiazdę
Katerina napisał(a):Bardzo ładne zdjęcia Vrboskiej

Dzięki!

Zapraszam na kolejny odcinek
19 lipca (piątek): Wyprawa na Šćedro - część pierwszaOj, będzie się działo!

Tę wycieczkę mieliśmy już w planach 6 lat temu, kiedy mieszkaliśmy po południowej stronie Hvaru, w Ivan Dolac. Niestety, wtedy z kajaka zrobił się
kapeć i musieliśmy odpuścić...
Plany wróciły w tym roku; czekaliśmy tylko na bezwietrzny dzień lub przynajmniej
mało wietrzny. Lepiej niż dzisiaj chyba nie będzie

Już jesteśmy w Zavali i mamy prawie flautę

:
Parkujemy w okolicy campingu Petarčica, niedaleko zatoczki o tej samej nazwie. Z tego punktu jest najbliżej na Šćedro, w linii prostej podobno 2,7 km (tak wyczytaliśmy z tablic informacyjnych po dopłynięciu na wyspę). Z tym, że nie będziemy płynąć dokładnie na wprost, bo najbardziej interesuje nas na razie uvala Mostir z ruinami klasztoru dominikanów i hospicjum dla żeglarzy.
Oto trasa pierwszej części rejsu:
Ten zaznaczony odcinek to będzie na pewno koło 3,5 km. Spore wyzwanie, ale damy radę!

Kilka lat temu swoją wycieczkę na Šćedro opisał Mariusz-Interseal; niestety zdjęcia zniknęły:
kajakiem-z-hvaru-na-scedro-t38210.htmlWiedzieliśmy więc, że jest to wykonalne

Nie ma co marudzić, trzeba działać! Znieść wszystkie manele na brzeg:
Do zwodowania kajaka wykorzystamy wygodny slip dla łódek:
Obok skałek ciekawe życie podwodne. Mogę to stwierdzić nawet bez snurkowania - dużo muszelek (zapewne z "potworami" w środku

):
i ukwiały końskie:
Dobrze, że ich nie dotykałam (Gusia, dzięki za info!

) A wyglądały tak niewinnie...
Zostawiamy Zavalę za plecami:
i ahoj, Przygodo!
Muszę przyznać, że płynie się ciężko, mimo że nie ma wiatru

Robię bardzo mało zdjęć, bo praktycznie przez cały czas wiosłujemy oboje z Małżem. Mąż trochę zestresowany

, ja jak zwykle mniej się przejmuję albo dobrze udaję, że tak jest
Z wyspy na wyspę, czyli
island hopping w miniaturze

Tu już zdecydowanie bliżej
otoka, na który płyniemy:
I jest - wybrzeże Šćedro - uvala Lovišće po prawej:
a my płyniemy w lewo - do zatoczki Mostir. Brzegi na razie bardzo niedostępne:
Już z daleka widać kilka jachtów:
Sami na pewno tu nie będziemy

, ale w tym miejscu nastawiamy się głównie na zwiedzanie.
Podróż z Zavali do uvali Mostir zajęła nam mniej więcej godzinę. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale na pewno tę godzinę intensywnego wiosłowania czuliśmy w rękach
Przybijamy w okolice pomostu:
Niech się Plavac poczuje ważną jednostką morską

:
Na plaży są nawet leżaki:
I restauracja Moster:
Idziemy zobaczyć "słynne" ruiny. Chyba nie o te nam chodziło, choć są klimatyczne

:
Z plaży idziemy ścieżką delikatnie pod górkę i po chwili widać jakąś wieżę:
Bliżej:
To ruiny klasztoru dominikanów i hospicjum dla żeglarzy z XV wieku:
Tuż obok jest kaplica/kościół:
Bardzo klimatyczne miejsce
Po krótkich oględzinach wracamy na plażę:
gdzie czeka na nas Plavac:
Flaming również się niecierpliwi, więc wkładamy do niego puszkę Pilsnera

:
Siedzimy na pomoście, na którym umieszczono kilka pochodni:
Cudnie tu musi być w nocy!
Jestem przekonana, że właściciele restauracji wynajmują również kwatery. (Dom jest stosunkowo duży, a ludzie na plaży wyglądają na zadomowionych

) To jest dopiero prawdziwa robinsonada!

Obserwujemy toczące się leniwie życie turystów:
Ci na jachtach też mają fajnie!

:
Ale i my nie mamy raczej na co narzekać
Fajnie się tu siedzi i odpoczywa po intensywnym wiosłowaniu. Idylliczna atmosfera nam się udziela

:
Pora jednak zobaczyć coś więcej na wyspie Šćedro. Kiedy odpływamy, inni właśnie przybijają:
Od razu kierują się do restauracji. My spróbujemy zjeść w innym miejscu...
Wypływamy z uvali Mostir, bardzo ciekawi, co spotka nas dalej

: