Po krótkiej rozmowie z właścicielem, idziemy czym prędzej tam, gdzie byliśmy jeszcze godzinę temu czyli do miasta. Jest jeszcze wcześnie a Rovinj wydaje się być bardzo interesującym miejscem...
Początkowo poszliśmy jeszcze ku północnej części miasta aby co nieco i tutaj zobaczyć ale nie było co...zacząłem zastanawiać się jak wyglądają plaże w tym mieście....tych w tej części miasta akurat nie widziałem...
Oczywiście były tam wąskie, bardzo ostre skałki przy jakiś zakładach i drodze ale tego w ogóle nie można nazwać plażami...były tam jakieś opalające się dziunie ale jakże by inaczej...każda dziunia, łakoma słońca i w takim miejscu znajdzie sobie interesujący zakątek...
Tak sobie myślę - załóżmy, że ktoś tutaj przyjeżdża na dwa tygodnie, jeszcze z dziećmi to sytuację ma nieciekawą...bo gdzie te plaże...
Pozostają w tym przypadku dwie opcje :
- codzienna jazda samochodem na jakieś tam plaże w innych miejscowościach
- dosyć długa wędrówka, jeszcze nie wiem gdzie, na plaże znajdujące się w Rovinj ( zakładałem, że przeca jakieś plaże muszą tutaj być, nie...

)...
Co prawda - to nie mój problem ale rozważania czysto teoretyczne podyktowane zwykłą ciekawością...
Idziemy teraz ku centrum, jest bardzo ciepło...gorąco wręcz ale jak już wspominałem, pogoda podczas tej wyprawy była nam bardzo przyjazna, wymarzona wręcz...


Jak ja lubię takie kolorowe miejsca...

Kupuję jakieś tam owoce i dokładnie płuczę pod natryskiem, który podlewał trawniki...były pyszne i soczyste



Kto był w Rovinj, ten wie, że miasto jest bardzo rozległe...
Idziemy dalej...



Idąc miastem, zachciało nam się piwa...naturalnie Ożujsko bo będąc w Cro, zawsze u nas to piwo króluje...
Tak jest od 2010 roku bo wcześniej piliśmy tylko Karlovaćko...doszliśmy do wniosku, że Ożujsko lepiej nam wchodzi i już do Karlovaćko nie wracaliśmy...na temat Laśko w ogóle nie będę się wypowiadał bo wiem, że zdania są podzielone a dla mnie to zwykły sikacz...

Jak to powiedział barman w Buddha Bar w Rogoźnicy - Ożujsko to je zakon
Tutaj pojawił się problem bo nigdzie nie było Ożujsko z kija
Nie wiem dlaczego ale jak później zauważyłem, na Istrii i Kvarnerze przeważa Karlovaćko...
Znajdujemy miłą kawiarenkę, gdzie Ożujsko jest w butelce więc oczywiście wypijamy po dwa i dobre samopoczucie wraca...zauważyłem, że piwo w Rovinj jest strasznie drogie...ceny oscylowały w granicach 18-20 Kn ale jak się okazało następnego dnia - piwo potrafi być jeszcze droższe
W Dalmacji, za piwo do tej pory płaciłem najwięcej 16 Kn - za Ożujsko z kija...
Kiedy tak szliśmy, szliśmy...doszliśmy do części miasta w której znajdują się hotele...
Za hotelami wreszcie znajdujemy jakieś plaże...ale by była jasność - daleko za hotelami...no to jeżeli ktoś przyjeżdża na urlop do tego miasta..rezerwuje app, wpłacając zaliczkę to nieźle czuje się wy...nie będę pisał jaki
Wieczorkiem pozostaje kolacja....

Po tej kolacji zrozumiałem, że sezon w cro już się skończył...ribna plata nie była tym do czego przyzwyczajony byłem w szczycie sezonu w Dalmacji...zjeść, zjadłam a jakże...po tylu godzinach chodzenia inne rozwiązanie nie wchodziło w rachubę...jakość jedzenia pozostawiała wiele do życzenia le rachunek był oczywiście na normalnym, "przyzwoitym" poziomie...
