Małe i duże bałkańskie podróże :-)

7 maja, niedziela c.d.

Mieliśmy trochę szczęścia, bo choć spory parking widziany z góry był jednak dość zapełniony, udało się nam jednak znaleźć miejsce na dodatek w cieniu . Chcieliśmy pospacerować po mieście nie tylko tak jak wczoraj – wieczorem, ale także i za dnia korzystając z okazji że jeszcze było w miarę wcześnie i wciąż nie dopłynęły wycieczkowce… a przy okazji kupić bilety powrotne na prom by popołudniu już nie zawracać sobie tym głowy. Tym razem Blue Stara nie będzie, popłyniemy Panagią Skiadeni niestety nieco drożej bo za około 45 euro za naszą trójkę .



Luna w cieniu, drugie śniadanie w brzuchach , możemy iść na spacer.

Pustawe wciąż nabrzeże jest bardzo przyjemne, ruchu samochodowego praktycznie nie ma, w centrum jest też kilka sympatycznych uliczek… naprawdę trudno się dziwić, że jest to tak popularny cel wycieczek z Rodos.

Główna „szosa” w Simi .

Zaczynają dopływać duże jednostki wycieczkowe.



Wracamy zatem do auta .








Pojechaliśmy na nasz placyk w Emporio, o tej porze jeszcze był pusty, ale potem (może z racji tego że dziś niedziela) przyjechało jeszcze kilka aut i na plaży trochę ludzi się rozłożyło. Pojawiały się też wypożyczone motorki, ktoś dotarł pieszo… nie było już tak sielankowo jak wczoraj, ale też trudno mówić o wielkim tłumie. Także poleżeliśmy sobie, trochę się pokąpaliśmy, trochę opaliliśmy – a popołudniu trzeba się było zbierać do powrotu .

c.d.n.

kulka53 napisał(a):

... piękne potrójne "selfie" z miastem w tle ... ...
Pozdrawiam.

kulka53 napisał(a):

Ural napisał(a):11 razy byliście i Kulkowej się to nie znudziło - dziwne.

Kulistej
Nie nie znudziło się , ani Małgosi ani mnie
Jednym nie nudzi się Chorwacja, nam - Grecja

Grecja nie może się znudzić.
To czego poszukiwaliśmy w Chorwacji podczas wrześniowych kilku wyjazdów dostajemy w Grecji z nawiązką. Poszukiwaliśmy ciepłego lata, ciepłego morza, pustych plaż, możliwości spania na dziko. Tego Chorwacja nie ofiaruje. Ani ciepłego lata we wrześniu, ani możliwości spania na dziko. A nawiązką jest możliwość dotknięcia starożytnych kamieni, zaglądnięcie w mityczne miejsca, przebywanie w kolebce europejskiej cywilizacji.

kmichal napisał(a):
... piękne potrójne "selfie" z miastem w tle ... ...
Pozdrawiam.

Czyli jakby dodać miasto - to byłoby poczwórne a nawet "popiątne" - gdy weźmie się pod uwagę naklejkę Blue Stara który zawozi nas na te różne wyspy

7 maja, niedziela c.d.

Przejazd do portu to kilkanaście minut, prom już czeka, ale jeszcze nie wpuszczają. Oszałamiająco długa jest kolejka aut do promu .



Jest strasznie gorąco, to kolejny taki upalny dzień. Póki co pogoda tego maja diametralnie różni się od tej, którą mieliśmy 3 lata temu na Santorini i w okolicach, wtedy porządnie się wymarzliśmy a takich naprawdę pięknych, w całości słonecznych dni prawie nie było .

To jeszcze jedna fotka Luny na tle Kastro .



I taka, z nieco „niewyjściowym” przednim prawym kołem .



Za chwilę pożegnamy to wyjątkowe miejsce…

Okazało się, że chętnych na powrót było całkiem sporo, ale też chyba nie tyle, co widzieliśmy wczoraj wysiadających przy klasztorze Panormitis. W każdym razie zmieściliśmy się wraz z autem bez problemu .





Parę ostatnich zdjęć z promu przy nieco zasnuwających niebo i słońce chmurach.

Odpływamy…







Nie tylko my .



Żegnaj piękna Simi, chyba już raczej nie do widzenia .









Pogoda popsuła się nieco, ale nie na tyle by zacząć się martwić. Zresztą nie miałem czasu nawet o tym pomyśleć, bo jeszcze zanim odpłynęliśmy jakoś tak zgadałem się z sympatycznym, starszym, angielskim małżeństwem i całą praktycznie drogę spędziłem na rozmowie. Trafiłem na kolejnych miłośników greckich wysp, z tego co pamiętam to Simi była ich już czterdziestą którąś , z tym, że wrócili do Grecji po paru latach spędzonych na zwiedzaniu Turcji. Pogadaliśmy, wymieniliśmy opinie i zachwyty nad wspólnie zwiedzonymi wyspami, było miło.

I tak niepostrzeżenie dopłynęliśmy z powrotem na Rodos, tu pogoda była bez zarzutu . Z tej perspektywy miasto wygląda, hm… specyficznie .









Bliżej portu zaczyna być trochę lepiej.









Tu już w porządku .

















I tak się zakończyła nasza dwudniowa przygoda z wyspą Simi. Pomimo pewnych strat jakie ponieśliśmy w ilości szczelnych kół naszego auta, to oczywiście było zdecydowanie warto się tam wybrać bo miasto Simi zrobiło na nas ogromne, przeogromne wręcz wrażenie którego nie sposób zapomnieć.

A dziś nie pozostało nam już nic innego jak dojechać do wybranego już wcześniej miejsca na nocleg , zgodnie uznaliśmy, że dobrze i w miarę niedaleko będzie nam na sporym placu parkingowym przy plaży Anthony Quinna , tawerna przecież nie będzie czynna przez całą noc a i pora roku nie sprzyja nocnym eskapadom i kąpielom – także powinniśmy mieć w tym miejscu spokój. Do tego dostęp do wody, kibelków, plażowych pryszniców, tak, to będzie dobre miejsce dla nas na tę noc .

Przyjechaliśmy tam przy zapadającym już powoli zmierzchu i rzeczywiście tłumów nie było. Niedługo odjechały wszystkie wypożyczone autka, potem właściciele zamknęli też tawernę. A my w tym czasie rozbiliśmy obóz, ugotowaliśmy jedzonko a późnym wieczorem udaliśmy się na plażę na odświeżającą kąpiel pod prysznicem . Nawet nie zwróciliśmy szczególnej uwagi na zaciągające niebo chmury…

c.d.n.

kulka53 napisał(a):Oszałamiająco długa jest kolejka aut do promu

... dobrze, że byliście ciut wcześniej bo moglibyście mieć problemy z wjazdem na prom ... ...

kulka53 napisał(a):Odpływamy…

... Simi faktycznie piękna ... ... będąc na Rodos obowiązkowo trzeba tam zajrzeć ... ...
Pozdrawiam.

kmichal napisał(a):

kulka53 napisał(a):Oszałamiająco długa jest kolejka aut do promu

... dobrze, że byliście ciut wcześniej bo moglibyście mieć problemy z wjazdem na prom ... ...

Po prostu jesteśmy przewidujący

kmichal napisał(a):

kulka53 napisał(a):Odpływamy…

... Simi faktycznie piękna ... ... będąc na Rodos obowiązkowo trzeba tam zajrzeć ... ...

Z tego co wyczytałem najbliższe plany obejmują inny region
Może następnym razem

8 maja, poniedziałek

Niestety, wraz z końcem tygodnia i weekendu zarazem, skończyła się przyjemna pogoda . Poranek przy „Quinnie” wstał pochmurny i niezbyt ciepły... co prawda nie wiało, ale na niebie żwawo sunęły mgliste, ciemne chmury. Liczyliśmy że może to tak chwilowo się zamgliło i wraz z upływem czasu chmury zanikną, a przynajmniej ilość ich się zmniejszy i wyjrzy słońce, nic takiego się jednak nie stało i cały dzień był taki ponury. W zasadzie to do realizacji dzisiejszego planu taka pogoda nawet taka najgorsza, dobrze że nie zaplanowaliśmy plażowania bo mocno byśmy się rozczarowali.

Co do naszego miejsca noclegowego to było bardzo w porządku. Nie przeliczyliśmy się... było pusto i spokojnie, nikt też nie zakręcił wody więc mogliśmy z niej bez problemu skorzystać. Rano bez pośpiechu, ale też i bez ociągania zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy się i przed wyruszeniem do stolicy zrobiliśmy jeszcze parę pamiątkowych fotek.







Dziś miał być drugi i ostatni dzień przeznaczony na miasto Rodos...jak się okazało nieco później spędzimy w tym mieście (a w zasadzie na jego obrzeżach) jeszcze kilka godzin. Ale dziś mamy póki co jeden cel – sprawnie dojechać i znaleźć dobre miejsce do pozostawienia auta blisko Starego Miasta. Z racji braku słońca przynajmniej nie musiałem szukać miejsca w cieniu , niemniej i tak problemu nie było i wyruszyliśmy na zwiedzanie tym razem od południowej strony, od bramy Agios Athanasios.





Wjazd przez bramę dozwolony jest tylko dla mieszkańców.





Skoro jesteśmy tak blisko postanawiamy poszukać zaznaczonego na mapie średniowiecznego wiatraka. Wąskimi uliczkami kierujemy się na wschód.







Przy okazji przechodzimy obok zamkniętego kościółka Archanioła Michała, jak wiele rodyjskich świątynek także i ta ma dobudowany przez Turków minaret.



Jeszcze parę kroków...



Jeszcze jeden minaretowy kościółek (Agia Kyriaki)...





I odnajdujemy średniowieczny wiatrak . Nic szczególnego to nie jest, ale liczy się fakt .



Wiatrak zbudowano na górce tuż obok murów, co nieco można w związku z tym stąd zobaczyć.

Teraz pójdziemy na północ, przy okazji zaglądając tu i ówdzie w znane już nieco miejsca. Wcale nie jest już tak wcześnie, ale uliczki wciąż są zadziwiająco puste .



















Wychodzimy poza mury i idziemy do portu. Mały basenik portowy przy Bramie Morskiej o nazwie Kolona to miejsce z którego odpływają niewielkie katamarany linii Dodekanisos Seaways, jesteśmy blisko to kupimy sobie bilety na jutrzejszy rejs na następną wysepkę . Kasa czynna, jeszcze upewniam się w rozkładzie i około 100 euro zmienia właściciela . Rejs jutro rano... jedyne co to lekkie zdziwienie pani w kasie że chcemy zabrać auto, okazuje się bowiem, że statki tej linii zabierają ich zaledwie kilka , są jeszcze mniejsze niż ten promik który obsługuje Małe Cyklady pływając z Naxos na Amorgos... Pewnie gdyby nie był to maj, bez rezerwacji nie udałoby się nam kupić biletu dla Luny .

c.d.n.