katastrofa w Smoleńsku

płk Piotr Łukaszewicz nigdy nie był Szefem Szkolenia Sił Powietrznych . Ten etat jest zagwarantowany dla stopnia gen. dyw. Owszem pracował ale na dużo niższym stanowisku. Pozdrawiam

darek1 napisał(a):płk Piotr Łukaszewicz nigdy nie był ...

ale u Klicha awans ma na bank...
i będzie...

j23 napisał(a):Samolot nurkuje - piloci kontynuują lądowanie...
Załoga rozpoczęła manewr nieprecyzyjnego podejścia do lądowania,
Płk Piotr Łukaszewicz

Z gen. dyw. Anatolem Czabanem, szefem Szkolenia Sił Powietrznych, rozmawia Anna Ambroziak
[...]
Na jakiej podstawie formułowane są twierdzenia, że samolot rozbił się podczas podejścia do lądowania?
- Należałoby tu podkreślić na początku, że konfiguracja samolotu (do lądowania), a więc czynności, które trzeba wykonać na tym typie samolotu, jakim jest Tu-154M, mogą powodować pewne niezrozumienie u ludzi niezwiązanych z zawodem pilota. Sam proces wykonania zejścia do lądowania nie oznacza wcale, że to lądowanie się odbędzie. Pilot podejmuje decyzję o lądowaniu w przypadku złych warunków atmosferycznych w momencie, kiedy taka decyzja musi być podjęta.

To znaczy?
- Czyli na określonej wysokości i w określonej odległości od lotniska. Nazywa się to wysokością decyzji. Wówczas pilot powinien lotnisko widzieć. Natomiast wiele czynności związanych z wypuszczeniem podwozia, wypuszczeniem reflektora i klap, musi wykonać dużo wcześniej. Zależy to od szeregu czynników, m.in. od odległości od drogi startowej, wysokości i prędkości. Po wypuszczeniu podwozia i klap w jedno z możliwych położeń do lądowania (36 lub 45 stopni) pilot powinien kontynuować proces lądowania - nazywa się to zejściem do lądowania. Decyzję o lądowaniu pilot podejmuje na określonej odległości od lotniska, kiedy widzi pas. W przypadku Tu-154M powinno się to odbyć w odległości średnio ok. 20 mil od lotniska - wtedy ten typ samolotu powinien redukować prędkość do 380 km/ha i wypuszczać podwozie. Co nie oznacza, że na pewno samolot będzie lądować. On po prostu szykuje się do lądowania. Następnie maszyna redukuje prędkość do 360 km/ha i wypuszcza klapy na tzw. pierwszy zakres na 15 stopni. Potem redukuje prędkość do 330 km/ha i wypuszcza klapy na 28 stopni. Dopiero wtedy wypuszcza reflektor. W odległości ok. 10 mil, czyli ok. 18 kilometrów od pasa, redukuje prędkość do 300 km/ha i wypuszcza klapy na 36 lub 45 stopni.

W jakim stopniu podwozie było wysunięte w przypadku prezydenckiego Tu-154M?
- Przypuszczamy, że raczej było to 36 stopni, ale to określi komisja.

Prawda gdzieś leży.

jacky z DG napisał(a):

darek1 napisał(a):płk Piotr Łukaszewicz nigdy nie był ...

ale u Klicha awans ma na bank...
i będzie...

Napewno nie. Ten oficer kilka lat temu zakończył służbę zawodową. Swego czasu zajmował wdrażaniem F-16 dla polskiego lotnictwa.

Propisowska Rzeczpospolita ,wydaje się,juz pogodziła sie ,że katastrofą po błędach pilotów:

http://www.rp.pl/artykul/2,479922_Katas ... ulku_.html

Oczywiście transmisja winy na zwierzchników ,problem w tym,że dowódca Sił Powietrznych gen.Błasik miał juz wylecieć po katastrofie CASSy ,tyle że prezydent LK osłonił go własną piersią.

Trzydziestokilkuletni dowódcy Tu-154 i ledwie dwóch drugich pilotów. To elitarny pułk do wożenia samolotami najważniejszych osób w państwie - zauważa "Rzeczpospolita". Według gazety, w fatalną pogodę na kiepsko wyposażone lotnisko w Smoleńsku posłano załogę, która drugi raz w życiu wylatywała w tym składzie i nie miała odpowiedniego doświadczenia.

Żaden z lotników nie miał certyfikatu na prowadzenie rozmów z wieżą lotniska po rosyjsku. Nigdy wcześniej wspólnie nie trenowali awaryjnych sytuacji na symulatorze lotów. Kto ich posłał w tak trudną misję z elitą kraju na pokładzie? Gdzie byli dowódcy? Szefowie Ministerstwa Obrony? - pyta gazeta.

W mediach załogę feralnego lotu okrzyknięto elitą polskiego lotnictwa. Zdaniem "Rz", prawda jest taka, że byli to młodzi, utalentowani żołnierze, ale ich doświadczenie nie rzuca na kolana. Dlaczego więc do Smoleńska posłano tak młodą załogę? Bo i tak byli najbardziej doświadczeni w lataniu Tupolewami - trudnymi do pilotowania maszynami.

Już przed katastrofą sytuacja w jednostce odpowiedzialnej za wożenie VIP-ów była dramatyczna. Służyło tam ledwie trzech pilotów wyszkolonych na dowódcę Tu -154 (jeden z nich egzamin zdał dopiero w zeszłym roku). Z drugimi pilotami było jeszcze gorzej. Być może ktoś z załogi popełnił błąd pod Smoleńskiem, ale znacznie poważniejsze błędy popełniono wcześniej - stwierdza "Rzeczpospolita".

hepik napisał(a):Propisowska Rzeczpospolita

Hepik, od tej pory powinieneś pisać zawsze pro-peowska Gazeta Wyborcza, pro-peowska Polityka itd.

Już chyba nie wolno tak pisać.
Choć diabli ,znaczy ADM jeden wie...temat otwarty

"Rosjanie nie chcieli się zgodzić, by samoloty przywożące przywódców polskich na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej lądowały w Smoleńsku. Proponowali lepiej wyposażone lotnisko w Briańsku.

Proponowali międzynarodowy port lotniczy w Briańsku położony około 250 km od Katynia.

Polacy się uparli.

Prowadzący rozmowy Andrzej Kremer, wiceminister spraw zagranicznych, oraz Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (obaj zginęli w katastrofie samolotu prezydenckiego), zarzucali gospodarzom, że chcą tylko utrudnić wizytę"

Więcej w pro-peowskiej Gazecie.

hepik napisał(a):... Polacy się uparli.

Na razie, Hepik, to ty się uprałeś, żeby jątrzyć i jątrzyć!


Nie potrafisz żyć bez takich tematów towarzyszu przyjacielu Moskali?!

komuś się tutaj najwyraźniej nudzi i robi swoje wywody jakby w TV było jeszcze mało

W Teleexpressie to samo...

pytanie - jedne z wielu...
choć jeszcze nie było w mediach...
po co wysyła się do Moskwy przedstawiciela MSZ ( dla identyfikacji głosu niezidentyfikowanej osoby w kokpicie ), dalej psychologa ( niby dla sprawdzenia stanu psychicznego św. pamięci pilotów ) skoro kopia zapisu z pomarańczowej skrzynki jest w ofercie pana marszałka dla odsłuchania w czasie posiedzenia RBN ?

Jak widzę, teoria spiskowa niektórym nie jest obca. Wywody, przypuszcznia ...... sami fachowcy.
Ja, aż taki mądry nie jestem i zaczekam na ustalenia komisji i oficjalny raport.
Tak się składa że ja wierzę w raporty.

Panowie, grunt to kulturalna dyskusja.. każdy wyraża demokratycznie swój pogląd