Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Georgia on my mind

W Gruzji znajduje się najgłębsza jaskinia na świecie. Jaskinia Wieriowkina w Górach Gagryjskich ma głębokość 2212 metrów. W tym państwie znajduje się także druga najgłębsza jaskinia na świecie – Jaskinia Krubera. Na terenie Gruzji znajduje się aż 786 lodowców. Gruzja uznawana jest za najstarszy region winiarski świata: winorośl na tych terenach uprawiano już 9 tysięcy lat temu. Najważniejsze tutejsze szczepy winogron to Rkatsiteli i Saperavi.
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 08.06.2014 11:21

Prośba. Mogłabyś wypisać chronologicznie miejsca waszego wypadu. Staram się odtworzyć Waszą trasę .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 08.06.2014 11:45

adikos napisał(a): relacja super,a jak tam z cenami spozywki i cenami noclegow czy jest problem z noclegiem i bylbym wdzieczny jakie koszta wynajmu auta ?pzdr :papa:


Jak to mówią na wschodzie ceny zachodnie a standard wschodni i coś w tym jest ;-) .

Spożywka w cenach podobnych do PL. Sporo tańsze są warzywa i owoce sezonowe (takich pomidorów, jak w Gruzji nie jadłam nigdy w życiu; pycha brzoskwinie i morele). Za to kupę kasy kosztują soki i napoje typu cola, fanta (te ostatnie można z powodzeniem zastąpić lokalnymi oranżadami).

Z noclegami problemów nie ma żadnych - my mieliśmy zarezerwowany tylko jeden (pierwszy) a potem szukaliśmy na miejscu. Ceny na kwaterach od 25 lari za osobę (ze śniadaniem) do 40 lari (to było akurat ze śniadaniem i kolacją). W hotelach/hostelach trochę drożej. Pokoje zazwyczaj z łazienką. 1 Lari to w zeszłym roku było coś ok 2 zł.

Ceny wynajmu auta moim zdaniem totalny kosmos - terenówka 70-80 USD za dobę i za tą cenę nie należy się spodziewać Bóg wie czego tylko właśnie takiego Jeepa jak my mieliśmy ewentualnie równie podstarzałe Land Rovery. Osobówki (z tego co patrzyłam zazwyczaj corolle albo thalie) trochę taniej ale jak się chce pojeździć po górach to bez terenówki nie da rady. Benzyna tańsza niż w PL ale już szczegółów nie pamiętam.

Torac napisał(a):Prośba. Mogłabyś wypisać chronologicznie miejsca waszego wypadu. Staram się odtworzyć Waszą trasę .


Na razie było tak:

1) Przylot do Kutaisi, dojazd do Tbilisi
2) Tbilisi
3) Mccheta, przejazd Gruzińską Drogą Wojenną do Kazbegi, Cminda Sameba
4) dojazd do granicy rosyjskiej, przejazd do Shatili
5) Muco, przejazd do Kaheti (nocleg w Telavi)
5) Telavi, Szumata, Alwerdi, Signagi, dojazd do Dawid Garedża

dalej będzie tak

6) Dawid Garedża, przejazd do Wardzi
7) Wardzia, przejazd do Batumi
8) Plażowanie, Batumi by night
9) ogród botaniczny w Batumi, dojazd do Mestii
10) wycieczka Ushguli
11) Mestia
12) Przejazd do Kutaisi
13) zwiedzanie okolic Kutaisi (klasztory, jaskinie)
14) powrót do PL.
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 08.06.2014 15:21

Dzięki . W ile dni ?
adikos
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 286
Dołączył(a): 25.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) adikos » 08.06.2014 18:53

Dzieki za cenne info , a teraz czekam na ciag dalszy :)
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 08.06.2014 19:27

Aglaia
tajemniczy czytelnik się ujawnia :).

Od kiedy "różowa landryna" lata do Kutaisi, chyba nie ma sensu jazda własnym autem. Na miejscu można wypożyczyć auto - jakimś dziwnym trafem :evil: mieliśmy to samo auto w Gruzji, co ekipa Aglaiy.

Koszt wynajmu, w zależności pewnie od pory roku (sezonu) można mniej, lub więcej...ale, jak pisze Aglaia, terenówka to mus. Osobówką to tylko po głównych drogach...

Benzyna tania, bo ok. 3 zł/ 1 l. Jeden Gruzin narzekał, że drogo, jak usłyszał, że w Polsce dwa razy drożej, to już nie skomentował tego...Ogólnie, odległości nie są duże, więc koszt transportu nie wychodzi drogo.

Ceny w restauracjach niższe niż u nas, ale często do rachunku z automatu doliczają "obsługę" ok. 10%. Bardzo tanio można zjeść na targowiskach. Tam chaczapuri po jakieś 1 zł. Tani alkohol, papierosy...

PS Aglaia, jadę dalej z Wami. Nam ze względów czasowych nie udało się zobaczyć wielu miejsc...Jest powód, wybrać się do Gruzji po raz trzeci :). Pozdrawiamy Was serdecznie.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 09.06.2014 12:00

RobCRO napisał(a): Aglaia
tajemniczy czytelnik się ujawnia :). .


:-)

RobCRO napisał(a):Benzyna tania, bo ok. 3 zł/ 1 l. Jeden Gruzin narzekał, że drogo, jak usłyszał, że w Polsce dwa razy drożej, to już nie skomentował tego... .


W Dawid Garedża spotkaliśmy Amerykanów. Strasznie narzekali na ceny benzyny w Gruzji... :lol:

RobCRO napisał(a):PS Aglaia, jadę dalej z Wami. Nam ze względów czasowych nie udało się zobaczyć wielu miejsc...Jest powód, wybrać się do Gruzji po raz trzeci :). Pozdrawiamy Was serdecznie.


Zapraszamy w dalszą drogę. My też nie wyrównaliśmy wszystkich rachunków z Gruzją ale czy kiedyś wrócimy...

Torac napisał(a):Ile dni


14

PS: zaraz mnie krew zaleje - pisałam tego posta 3 razy i za każdym razem przy próbie wysłanie zostałam wylogowana z forum :twisted:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 09.06.2014 12:06

Dawid Garedża też leży na końcu świata tuż przy granicy z Azerbejdżanem. Do najbliższej większej miejscowości (Sagaredżo) jakieś 50 km, stamtąd naprawdę dobrej jakości droga prawie do samego Udabno (droga od Tbilisi podobno fatalna ale to RobCro wie już lepiej ode mnie ;-) ). Krajobrazy zupełnie inne od dotychczas widzianych – jest zdecydowanie bardziej stepowato. Tego po Gruzji się nie spodziewaliśmy ale jest super :-)

Obrazek

Problem jest tylko jeden – nasz przewodnik nic nie wspomina o tym co by na miejscu można było się gdzieś przespać. A my nie mamy wyjścia. Nie damy rady zwiedzić klasztorów i wrócić do cywilizacji przed zmrokiem. Szykujemy się na noc w samochodzie ale tym razem życie zaskakuje nas pozytywnie. Przejeżdżając przez Udabno mijamy jedyny kolorowy w okolicy budynek:

Obrazek

Wychodzimy zapytać się o noclegi w okolicy i wita nas … polska mowa i jeszcze mówi, że możemy przenocować się u nich w Oazie (ewentualnie mogą zaprowadzić nas do jakiegoś gospodarza we wsi). To się nazywa szczęście. Będzie nocleg w Oazie.
Oaza jest miejscem niezwykłym. Na totalnym pustkowiu, 12 km od jednej z największych atrakcji turystycznych Gruzji dwoje Polaków otworzyło knajpę – jedyną w promieniu jakiś 50 km. Podają pyszne jedzonko i mają lodówkę pełną zimnego picia (co okaże się dla nas zbawienne już jutro). Przy okazji zagubiony wędrowiec może się przespać (warunki nieco spartańskie ale klimat bezcenny). Po zamknięciu lokalu dla gości (a ruch jest spory – zatrzymuje się tu prawie każdy kto odwiedza klasztory bo to jedyne miejsce gdzie można kupić coś zimnego do picia i coś zjeść) gadamy jeszcze trochę z właścicielami. Opowiadają nam trochę ciekawostek o okolicy.

A okolica jest bardzo ciekawa. Jako że do Azerbejdżanu stąd pół rzutu beretem za czasów ustroju szczęśliwie minionego teren był zamieszkany głównie przez mniejszość azerską. Wielki brat w Moskwie postanowił wyrównać trochę niedobory ludności gruzińskiej i sprowadził … górali ze Swanetii. Pomysł godny wielkiego brata – góral z wysokiego Kaukazu na stepie. Skończyło się ogólnym pijaństwem i degrengoladą bo góral do stepowego terenu i trybu życia nijak nie mógł przywyknąć. Póki działało coś w rodzaju naszych PGR to życie jeszcze jakoś się toczyło jak gospodarka planowa padła lud miejscowy popadł w totalny marazm. Nic dziwnego, że jedyną knajpę w okolicy prowadzą Polacy.

Poza tym sowieci mieli w tych okolicach zakład doświadczalny gdzie z jadu żmij pozyskiwali surowicę na potrzeby armii. Jak kraj rad upadł, zakład rozwiązano a żmije … wypuszczono. Warunki do rozwoju mają przednie więc mnożą się na potęgę.

Robi się późno idziemy spać – mamy tylko nadzieję, że żadna żmija nas nocą nie odwiedzi. Kilka oazowych widoczków:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
CDN
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 10.06.2014 11:43

Wstajemy rano, na śniadanie właściciele serwują pyszne jajka z pomidorami (super odmiana po śniadaniach na gruzińskich kwaterach) i jedziemy zwiedzać klasztory.

Do celu mamy jeszcze jakieś 12 km. Za plecami zostawiamy naszą Oazę. Droga wije się malowniczo

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pierwszy klasztor, ciągle zamieszkały jest położony tuż przy prowizorycznym parkingu. Wchodzimy i chłoniemy atmosferę:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chcemy jeszcze odwiedzić drugi z klasztorów, który według naszego przewodnika położony jest tylko nieco dalej. To „nieco” okazuje się być dość forsownym, godzinnym marszem z czego pierwsze pół godziny intensywnie pod górę po niezbyt wygodnej ścieżce (a ja znów w sandałach …. ) i w pełnym słońcu. Trudy wędrówki wynagradzają widoki. Z jednej strony mamy jaskinie, kiedyś wykorzystywane przez mnichów. Z drugiej Azerbejdżan (czasem nawet musimy przejść na drugą stronę prowizorycznej granicy).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu docieramy na miejsce. Mała kapliczka, niestety zamknięta.

Obrazek


Idziemy jeszcze kawałek w górę co by popatrzeć sobie lepiej na okolicę i wracamy.

Obrazek


Wsiadamy do samochodu, odkopujemy wodę, którą schowaliśmy w możliwie jak najchłodniejszym miejscu i … fuj … temperatura bliska temperatury wrzenia. Już wiemy gdzie będzie najbliższy postój. W Oazie wypijamy po dwie lemoniadki estragonowe (tak, tak – Gruzja to kraj o najdziwniejszych smakach lemoniad jakie widziałam – od śmietankowej przez estragonową po berberysową), wrzucamy coś drobnego na ruszt i jedziemy dalej. Cel – skalne miasto Wardzia. Początkowo planowaliśmy dużo krótszą trasę przez Manglisi i Calkę. Ale już wiemy jak się kończą te krótsze trasy i jedziemy na około przez Tbilisi, Gori, Chaszuri, Bordżomi, Achalcyche. Czyli właściwie główną szosą kraju. Droga nieco nużąca, żar z nieba, w aucie klimy brak więc jedziemy na zimny łokieć ;-) . Jedzie się nieźle, przez chwilę mamy nawet pomysł żeby zahaczyć o jeszcze jedno skalne miasto Upliscyche, obok Gori. Obwodnica Tbilisi mocno studzi nasze plany. Nie żeby była jakaś zatłoczona. Wręcz przeciwnie, chyba każdy kto zna realia raczej omija ją z daleka. My nie znaliśmy więc jechaliśmy sobie 10 km/h po takiej oto drodze:
Obrazek
Na szczęście za Tbilisi było lepiej. Już chyba typ, w swojej relacji pisał, że Gruzja to taki dziwny kraj gdzie przy głównej drodze sprzedają różne rzeczy – garnki, chlebki, hamaki, leżaki itp., itd. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt swoistej monokultury – najpierw przez +/- 10 km siedzą baby z garnkami ceramicznymi, jak chce nam się jeść – to sorry ale taki mamy klimat, że tu sprzedajemy gary. Następne 10 km stoją baby z chlebem – jak już się napatrzymy na ten chleb, zgłodniejemy i pomyślimy, że może by tak kupić to niestety ale zaczyna się monokultura hamakowa. I historia znów się powtarza. Pamiętam, że była jeszcze monokultura leżakowa, kawy po turecku i kebaba.
W Chaszuri zjeżdżamy na Bordżomi. Widoki stają się nieco ciekawsze bo wjeżdżamy w góry.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Po dojeździe do Achalcyche chcemy jeszcze odwiedzić klasztor w Sapara . Bez trudu (o dziwo) odnajdujemy drogę. Próbujemy nawet ją pokonać (no w przewodniku napisali, że tu cytat „gruntowa droga jest kiepska” więc o co chodzi). Kiepska to mało powiedziane, pierwszy kilometr zajmuje nam jakieś 5-7 minut. Kilometrów podobno jest 12 i wcale nie wygląda na to żeby droga miała się poprawić. Dochodzimy do wniosku, że klasztor chyba nie jest wart dwóch godzin jazdy. Poza tym pod naszą maską coś znów dziwnie stuka. Znajdujemy miejsce do zawrócenia i jedziemy prosto do Wardzi.
Tym razem poza górami drogę urozmaicają nam krowy na drodze
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Dojeżdżamy na miejsce. Znajdujemy kwaterę z widokiem na skalne miasto
Obrazek
Zamawiamy kolację u naszych gospodarzy (pomni ostatnich doświadczeń decydujemy się na bezpieczne chaczapuri). Przy kolacji spotykamy rodaków więc przy piwku toczymy długie, nocne Polaków rozmowy. W końcu kończymy dzień.
CDN
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 10.06.2014 13:18

Aglaia,
Sapara warta "grzechu". Nie wspominam dojazdu tam, że był jakoś bardzo uciążliwy, ale pamiętam, że trochę się tam pogubiliśmy...Nasze "konkursowe" zdjęcie z drzewkiem było zrobione w drodze do klasztoru :).

Tak na marginesie, jadąc do Davit Gareja od strony Rustavi trafiliśmy na manewry wojsk gruzińskich. W sumie już żegnaliśmy się z życiem, gdy kazali nam się zatrzymać, potem wycofać jakieś 50 m. (cały czas trzymając nas na muszce) i znów podjechać. Okazało się, że było bardzo sympatycznie. Spytali się o cel, wytłumaczyli, jak dojechać, bo za ChRL nie wiedzieliśmy, jak jechać i życzyli szerokiej drogi (lub coś w tym stylu, bo szeroka droga to to nie była :evil:). Następnych kilka kilometrów wzdłuż drogi pochowani w rowach, okopach byli gruzińscy żołnierze...

Obwodnica Tblisi...chyba nasze najbardziej traumatyczne, drogowe doświadczenie z Gruzji. Nie dość, że spory ruch TIR'ów, spod których wypadały kamienie i których nie było sposobu wyprzedzić, to jeszcze jazda w kurzu z prędkością 20-30 km/h. A jakby nie patrzeć, początek obwodnicy od północnej strony luks malina :twisted: . Radość nie trwała zbyt długo...

Pozdrawiam
Rob
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 10.06.2014 20:07

RobCRO napisał(a): Aglaia,
Sapara warta "grzechu".


No to może mamy kolejny rachunek z Gruzją do wyrównania ;-) . Z drugiej strony mam wrażenie, że te gruzińskie kościoły strasznie są do siebie podobne a że sporo ich widzieliśmy to uznaliśmy, że jeden w tę czy w tę już nam nie robi takiej różnicy.

RobCRO napisał(a): Nie wspominam dojazdu tam, że był jakoś bardzo uciążliwy,


Ja pamiętam dziurawą i dość stromą drogę. Może coś z nią zrobili przez te kilka miesięcy ;-) . Albo u nas nastąpiło zmęczenie materiału stanem drogownictwa i nawet niewielką przeszkodę uznaliśmy za będącą ponad nasze siły.


RobCRO napisał(a): Obwodnica Tblisi...chyba nasze najbardziej traumatyczne, drogowe doświadczenie z Gruzji. Nie dość, że spory ruch TIR'ów, spod których wypadały kamienie i których nie było sposobu wyprzedzić, to jeszcze jazda w kurzu z prędkością 20-30 km/h. A jakby nie patrzeć, początek obwodnicy od północnej strony luks malina :twisted: . Radość nie trwała zbyt długo...


Jak jechaliśmy tirów było mało. Może dlatego, że sobota.

Z żołnierzami gruzińskimi mieliśmy doczynienia dwa razy - za każdym razem z pogranicznikami - raz w Shatili i właśnie w Dawid Garedża. W obu przypadkach mili byli :-) .
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.06.2014 23:04

Bardzo ciekawie tam... i sporo przez te 2 tyg zobaczyliście.

Drogi rzeczywiście fatalne (z tego co widać na zdjęciach). I to nie chodzi o to że nie ma asfaltu, bo to jeszcze da się przeżyć. Przez parę, paręnaście km - ale żeby przez kilkadziesiąt... szkoda czasu i auta :roll: .
A ja myślałem że już widziałem najgorszą obwodnicę jaka może być - Bukaresztu... myliłem się :lol:

Ile czasu trzeba by przeznaczyć, by z zobaczyć większość (bo wiadomo, wszystkiego się nie da :wink: ) ciekawych - zabytkowych, przyrodniczych - miejsc w Gruzji?

PS. Kotek jest cudowny :hearts:
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 11.06.2014 09:10

Kulki, dwa tygodnie to myślę, że mało...niestety ze względu na infrastrukturę drogową trochę czasu trzeba poświęcić na przemieszczanie się między "atrakcjami". A gdy jeszcze chciałoby się jakiś trekking, to trzeba zrezygnować z innych miejsc.

Mi najbardziej żal tego miejsca - Chiatura. Kiedyś mam nadzieję, że uda się to zobaczyć i pojeździć tymi kolejkami :).

Aglaia, fakt, klasztor w Saparze podobny do innych, przynajmniej architektonicznie :).

Czekam na Waszą Mestię oraz Ushguli i wrażenia stamtąd:).

Pozdrav
Rob
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 11.06.2014 12:19

kulka53 napisał(a):
Ile czasu trzeba by przeznaczyć, by z zobaczyć większość (bo wiadomo, wszystkiego się nie da :wink: ) ciekawych - zabytkowych, przyrodniczych - miejsc w Gruzji?



Te dwa tygodnie, które byliśmy i to co widzieliśmy wydaje mi się planem minimum. Z tym, że mając dzisiejsze doświadczenie odpuściłabym Kahetię i Batumi i te 2-3 zaoszczędzone dni poświęciła na coś innego. Moje typy to byłoby (kolejność przypadkowa wszystkiego i tak by się nie dało): 1) Omalo (klimat trochę jak w Shatili), 2) posiedzenie trochę dłużej w Swanetii (np. w Ushuguli i wtedy mały treking pod Skharę), 3) Park Narodowy Waszlowani, 4) Region Racza-Leczchumi (podobno pięknie i zero turystów), 5) wypad do Abchazji (no może dzisiaj to sytuacja jest tam trochę niespokojna ale w zeszłym roku było OK.

RobCRO napisał(a): Mi najbardziej żal tego miejsca - Chiatura. Kiedyś mam nadzieję, że uda się to zobaczyć i pojeździć tymi kolejkami .


Ale czad :-) .Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej. To pewnie udałoby nam się gdzieś wcisnąć.

RobCRO napisał(a): Czekam na Waszą Mestię oraz Ushguli i wrażenia stamtąd:).


A to najpierw trzeba się będzie jeszcze pobyczyć na plaży pod Batumi :-) .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 11.06.2014 12:23

Następnego dnia z rana zabieramy się za zwiedzanie skalnego miasta. Dobrze, że zrobiliśmy to tak wcześnie bo jakieś 2h później jak kończyliśmy na parkingu był już tłum autokarów. To chyba pierwszy (i ostatni) tak oblegany zabytek Gruzji, który widzimy. Kupujemy bilet (pierwszy raz na tym wyjeździe a minął już tydzień) i idziemy w górę.

Miasto robi na nas ogromne wrażenie (a gdzieś w tyle głowy mamy informację, że to tylko mała część całego kompleksu, resztę zniszczyło trzęsienie ziemi). Podobny klimat widzieliśmy we włoskiej Materze ale tu wrażenie potęguje fakt, że miasto jest ciągle zamieszkane (częściowo) przez mnichów.
Właściwie nie ma co pisać zdjęcia mówią same za siebie. Obniuchaliśmy wszystkie kąty, przeszliśmy trasę w środku. Nie zwiedziliśmy tylko kaplicy – niestety nasze (a głównie mój) stroje nie wzbudziły entuzjazmu pilnującego wejścia popa, a długa spódnica, którą zawsze noszę w plecaku na takie okazje tym razem została w aucie. Nie było też dyżurnych chust do przepasania nadmiernie odkrytych kończyn. Trudno.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zwiedzaniu chwila na ochłodę w miejscowym barze (tu jakoś pomyśleli o spragnionych turystach). Dokonujemy też drobnej naprawy naszego Jeepa. Niestety uszczelka, która kilka dni temu tylko się obluzowała teraz jest w totalnych strzępach. Robimy nową ze starego klapka (a podobno Polacy to jakoś mało innowacyjny naród ;-) ) i jedziemy dalej. Ruszamy dalej w kierunku Batumi, po drodze zatrzymując się przy zamku w Chertwisi .W zabytku, który w Europie miałby pewnie klasę 0 a tu ochłody szuka miejscowe bydło:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wybór drogi do Batumi nie było sprawą prostą. Jak zwykle w Gruzji drogi są dwie – 1) lepsza, dłuższa, szybsza albo 2) krótsza, mniej uczęszczana, bardziej malownicza i bardziej czasochłonna (przez Mały Kaukaz). Niestety nie mamy zbyt dużo klapków na nowe uszczelki, lewarka nowego nie kupiliśmy a i nasze koło zapasowe nie wzbudza pełnego zaufania. Dodatkowo chcielibyśmy nieco oszczędzić naszego Jeepa na jazdę po bezdrożach Swanetii. Z bólem serca wybieramy trasę numer 1. Przynajmniej będziemy mieli okazję podziwiać monokultury kawowe, kebabowe i inne po raz kolejny. Utrwali nam się ;-) . Dzięki temu już po jakiś 5 godzinach jesteśmy w Batumi.

Obrazek

Nie chcemy spać w samym mieście więc jedziemy kawałek dalej do Gonio. Znajdujemy jakiś pensjonat przy samej plaży i idziemy na zachód słońca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A potem zapełnić czymś puste żołądki.

O napełnianiu żołądków w Gonio mogłabym napisać podobną epopeję jak w Signagi tylko tym razem dotyczyłaby poziomu obsługi a nie żarcia. Dość powiedzieć, że do wina zamiast kieliszków dostaliśmy szklanki do whisky a przystawki przynieśli po głównym daniu. Pisząc o tym, że w Shatili widzieliśmy gościa ze spluwą napisałam, że to nie ostatni raz. Drugi raz był właśnie w Gonio – przy sąsiednim stoliku był jakiś rodzinny spęd i panowie bez żenady w tylnej kieszeni spodni mieli małe spluwy. A że byli już nieco pod wpływem trunków wyskokowych mieliśmy poważne obawy czy nie będzie jakichś zabaw z bronią i jak się one skończą. Na szczęście jak przyszliśmy impreza miała się ku końcowi, towarzystwo się rozeszło i nic się nie stało.
CDN
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 11.06.2014 12:48

RobCRO napisał(a):Kulki, dwa tygodnie to myślę, że mało...

Aglaia napisał(a):Te dwa tygodnie, które byliśmy i to co widzieliśmy wydaje mi się planem minimum.

OK, czyli jakby co, miesiąc (dojazd + pobyt) wystarczy.

A może wiecie coś na temat możliwości przekraczania granicy gruzińsko-armeńskiej i armeńskich realiów?
Jezioro Sewan wygląda ciekawie...

W ogóle muszę chyba trochę więcej się zorientować w temacie :roll:

RobCRO napisał(a):Mi najbardziej żal tego miejsca - Chiatura. Kiedyś mam nadzieję, że uda się to zobaczyć i pojeździć tymi kolejkami :).

8O
Klimat jest, fakt...
Ale stan techniczny mnie przeraził :?
Ja w ogóle raczej "antykolejkowy" i to nie ze względu na lęk wysokości, czy takie tam... a bardziej na obawę, że w sumie niewielki mam wpływ na to, czy nagle nie urwie się lina albo wagonik nie odczepi...
No to jakby co - mamy jeden dzień do przodu :wink:


Aaaa, skalne miasto super :idea:
Morze też zawsze przyjemnie zobaczyć :cool:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Gruzja - საქართველო

cron
Georgia on my mind - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone