napisał(a) MRK » 11.10.2012 01:18
Po drodze natrafiamy na ogród umiejscowiony w jednej z alejek. Podobnież gdzieś jeszcze jest większy, no ale… gdzieś. Przy ogrodzie mieści się maleńka kafejka, więc tam siadamy na lemoniadę, bo żar leje się z nieba konkrenty.
Potem już nie było zmiłuj. Do góry… a tam…
Twierdza św. Mikołaja i widok z niej zrobiły na mnie wrażenie. O wiele mocniejsze, niż wcześniejsza wizyta w Trogirze. Wiadomo, wysoko było, to i widoczek inny, ale czułem całkowicie inny klimat. Co nie zmienia faktu, iż oba te miasta z chęcią raz jeszcze odwiedzę. Poza tym… ciężko mówić, że ja te miasta teraz zobaczyłem. To były szybkie rozpoznania, „ein, zwei i fertug”, jak to mawia babcia mojej żony. Trzeba tam jeszcze pojechać i poświęcić im więcej czasu…
Opuszczamy Sibenik…
Jeszcze tylko fota zacnego automobila…
Do Vodic przyjeżdżamy już praktycznie wieczorkiem. Błyskawicznie lądujemy w Jadranie, a potem w naszej knajpce. Nie zmienimy jej już do końca pobytu, bo tego właśnie wieczoru zapada decyzja, iż odpuszczamy Słowenię. Postanawiamy zostać jeszcze dwa dni w Vodicach, a ostatni dzień poświęcić Plitvickim z noclegiem w tejże okolicy.
Tyle. Cóż tu było pisać? Nie ma na forum osoby z ponad tysiącem postów, która by nie była w tych dwóch miastach. A i z tego roku są relacje, więc każdy zna je już na wylot:).