Dwa półwyspy

maslinka napisał(a):Też uwielbiam Korčulę Podoba mi się dużo bardziej niż Dubrovnik.

A Rovinj... jeszcze przede mną

Mnie też. Jest mała i kameralna, cudownie klimatyczna. A Rovinj…uzależnia

krakusowa napisał(a):Oglądając Twoje zdjęcia widzę, że Pelješac musimy kiedyś jeszcze raz odwiedzić. Koniecznie
Tylko kiedy

Zdjęcia błyskawic super , ja nie mam takiego refleksu a i mój aparat trochę za wolno robi zdjęcia

Śliniaczek bardzo twarzowy, mój w restauracji w Bilje - Slawonia, był czerweony z nadrukowaną syreną.
Jedliśmy tam gulasz z karpia ( po węgiersku z papryką ) stąd jego kolor.

Długo polowałam na te błyskawice, ale się udało. Kojarzę ten gulasz z karpia z relacji ze Sławonii

Malowa napisał(a):Hej

fajna relacja! - my w lipcu mieliśmy fajny apartman w Kućište z widokiem na Korčulę. I oczywiście też musieliśmy tam popłynąć, chociaż byłam w tym cudownym mieście wcześniej parę razy.
Śniadania i kolacje z widokiem na K - sami wiecie

Wyobrażam sobie, zawsze marzyłam o takim widoku. Nie wykluczam, że kiedyś pojadę do Kućište.
Ten tramwaj wodny to fajna rzecz: jest tani i często kursuje. Gdybyśmy mieszkali bliżej Orebiča, pływalibyśmy częściej
W Korčuli byłam już chyba z 5 razy. To miasteczko się nie nudzi

Ufff
Udało się odtworzyć relację, mogę więc kontynuować... wiele już nie zostało, zbliżamy się do dnia wyjazdu...

cd

Ostatni wieczór w Žuljanie postanowiliśmy spędzić oczywiście w Tamarisie wcześniej poszliśmy na pożegnalny spacer. Ciężko nam się było rozstawać z tym cudownym miejscem... podczas kolacji postanowiliśmy, że na pewno tu wrócimy.































Następnego dnia rano - 4 lipca - opuszczamy nasz kochany Pelješac
Ale to nie koniec wakacji... Jeszcze nie rozstajemy się z Chorwacją

MagdaO

Ale to nie koniec wakacji... Jeszcze nie rozstajemy się z Chorwacją

No to ulga

Pierwszy dom za Tamarisem - mieszka tam starszy pan, który bardzo spektakularnie kicha - akompaniował nam rok temu przez cały posiłek Teraz mamy powiedzenie (gdy ktoś głośno kicha) "Kichasz jak stary rybak z Żuljany"

Pozdrawiam serdecznie z Komiża (Vis), na Peljeszcu będę w piątek to pozdrowię Żulkę

Katerina napisał(a):
Pierwszy dom za Tamarisem - mieszka tam starszy pan, który bardzo spektakularnie kicha - akompaniował nam rok temu przez cały posiłek Teraz mamy powiedzenie (gdy ktoś głośno kicha) "Kichasz jak stary rybak z Żuljany"

nie słyszeliśmy kichania, a byliśmy tam prawie codziennie. Może się wyleczył

Katerina napisał(a):
Pozdrawiam serdecznie z Komiża (Vis), na Peljeszcu będę w piątek to pozdrowię Żulkę

Ale zazdroszczę... ciekawe, jak wygląda Žulka we wrześniu... mam nadzieję, że relacja będzie

Magda O. napisał(a):Cd
Dziś wizyta w Stonie. To jedno z moich ulubionych miasteczek. Celem był przede wszystkim obiad w konobie, którą poznaliśmy już w 2012 roku. Tym razem również nas nie zawiodła: micha z kilkoma rodzajami muli, langustynki i po jednym przegrzebku na głowę rewelacja! Całość kosztowała około 160 kun. Przed konsumpcją zostaliśmy ubrani w gustowne śliniaczki

Chyba w 2014 roku trafiliśmy do tej samej konoby?

piekara114 napisał(a):Jak zaczęłaś pisać to ja byłam na Hvarze i teraz powoli nadrabiam. W sumie to już jestem na bieżąco.

Magda O. napisał(a):Co do apartamentu to nie bardzo mam co polecić. My mieliśmy apartament dwuosobowy, dość blisko centrum Rovinja, namiar znaleziony tutaj. Apartament fajny, miła gospodyni, ale czy miała też dostępny apartament 2+3? Nie jestem pewna...

Widzę, że byłaś u naszej Ivan. Pasowało? Bo my to już dawno (2012 r.) tam bylismy...

Istrię bardzo lubię. To właśnie w Poreciu spędziliśmy pierwsze rodzinne wakacje w Cro, 2009 r.

Bardzo nam pasowało myślę, że jak wrócimy na Istrię ( być może już w przyszłym roku) to znów będziemy nocować u Ivany.
Do Porecia w tym roku nie zdążyliśmy...

Roxi napisał(a):Chyba w 2014 roku trafiliśmy do tej samej konoby?

Na to wygląda

piekara114 napisał(a):Fajnie, że pasowało. I potwierdza się, że warto było umieszczać namiar w Banku Kwater, aby inni mogli z nich skorzystać. Szkoda, że jest tam tak mało wpisów....

To prawda. Sama od dawna zbieram się, żeby umieścić parę opisów kwater i wciąż tego nie zrobiłam
Chyba trochę zniechęciło mnie to, że kiedyś umieściłam opis kwatery który został usunięty. Może coś tam było niezgodnego z regulaminem, nie pamiętam... Można było poprosić o edycję zamiast usuwać, ale... no, nieważne. Za jakiś czas coś wstawię, zwłaszcza, że mam kilka miejsc godnych polecenia. Niech inni korzystają

Byliśmy na Pelješacu mniej więcej w tym samym czasie, ale nie dotarliśmy do Žu. Jak szkoda....

Malowa napisał(a):Byliśmy na Pelješacu mniej więcej w tym samym czasie, ale nie dotarliśmy do Žu. Jak szkoda....

Eeee nie w tym samym czasie, Wy byliście co najmniej miesiąc po nas
Nic straconego, będzie po co wracać na Pelješac ja w każdym razie na pewno wrócę do "Žulki", chociaż raczej nie w przyszłym roku

Epilog - Zagrzeb

Jak już wcześniej wspomniałam, w trakcie pobytu coś zaczęło się dziać z naszym samochodem, postanowiliśmy więc nie wracać bezpośrednio z Pelješca do Polski. Jeszcze w trakcie pobytu w Žuljanie zarezerwowaliśmy nocleg w Zagrzebiu w Hostelu Casablanca. To był nasz kolejny już udany wybór. Hostel znajdował się blisko centrum, pokój był czysty i fajny, śniadanie całkiem smaczne.
Po zameldowaniu się wyruszyliśmy prosto do miejsca, które poznaliśmy dwa lata temu, zatrzymując się na kolacji w Zagrzebiu w drodze do Žeceva. To pizzeria Capucciner, znajdująca się niedaleko katedry. Tam spożyliśmy pierwsze tego dnia Ožujsko i zjedliśmy pyszną pizzę





Posileni i napojeni ruszamy na podbój Zagrzebia…i tu nastąpił mały zonk… mój P zawsze przestawia mi tryb w aparacie i tak stało się tym razem. Nie wiem, co zrobił, ale zdjęcia wyszły całkowicie prześwietlone… nie mam więc zdjęć katedry, placu Bana Jelačića ani zdjęć z funikularu… w końcu zorientowałam się, że coś jest nie tak i przełączyłam na jedyny i właściwy tryb robienia zdjęć – MÓJ tryb
Tak więc drugi raz podczas tych wakacji skorzystaliśmy z funikulara. Moja fotograficzna relacja zaczyna się jednak dopiero pod kościołem Św. Marka w Gornjim Gradzie...



















Bardzo spodobała nam się ulica Tkalčićeva i spędziliśmy na niej sporo czasu. Mnóstwo knajpek, sklepików i ogólnie fajny klimat



Pub z Ožujskiem, tam zostaliśmy najdłużej











Cóż mogę powiedzieć? Zagrzeb jest fajny. Nie zwiedzaliśmy go jakoś dokładnie, ale to, co zobaczyliśmy bardzo nam się spodobało. Jedynie niektórzy mieszkańcy chorwackiej stolicy trochę mnie irytowali...stali na środku drogi ignorując przechodniów i rozmawiali przez telefony albo ze sobą nawzajem...jacyś tacy zadufani... trzeba było ich omijać szerokim łukiem niekiedy wchodząc na jezdnię życie w Zagrzebiu też płynie zupełnie inaczej, niż na wybrzeżu...cóż, miasto. Ale fajne miasto do którego na pewno wrócę.
I tak nadszedł dzień, który odwlekaliśmy jak długo się dało...5 lipca rano po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski, robiąc jeszcze zakupy w dużym Konzumie. Następnego dnia po przepakowaniu się ruszyliśmy jeszcze na dwa dni do Polańczyka, gdzie spędzali wakacje nasi znajomi, ale to już zupełnie inna historia…



KONIEC

Hej, pozdrawiam z Orebića Jak przeczytałam napis" koniec", to mi się tak dziwnie zrobiło - uprzytomniłam sobie,że my już na półmetku wakacji Ale jeszcze Brač przed nami..

Fajny ten Zagrzeb.Też mam kiedyś w planie - moja babka chodziła tam do liceum i mieszkała tam część jej rodziny(której nigdy nie poznałam).Tak też powinnam ruszyć rodzinnym szlakiem - zaczynam już w trakcie tego urlopu, ale do Zagrzebia raczej nie dotrę.

Dzięki za relację i foty .Teraz tylko trzeba czynić plany i przygotowania do przyszłych wakacji

Czyli, nie było tak źle z tym autkiem. Domyślam się, że wytrzymało drogę powrotną do domu, a na dodatek pojechało jeszcze do Polańczyka. Chyba, że się mylę .
Dzięki za super relację, a na Pelješac i do Žuliany też jeszcze kiedyś wrócę

Fajnie się podróżowało z Tobą, a Żuljanka okazuje się całkiem fajną lokalizacją, wartą wzięcia pod uwagę