Chorwacja Level 1

Katerina napisał(a):pomorzanka zachodnia

Moja rodzina dotarła do bramy Twierdzy, są oni wszyscy jakoś mało ruchliwi i mało rozmowni. Miałam trochę wyrzuty sumienia, ale nieodparta chęć zrealizowania tej wycieczki była silniejsza ode mnie.

Nie ma co się litować Warto było Teraz na pewno są dumni z siebie
Wzmianka o pakowaniu osłabia

Ja jestem z nich dumna, oni pewnie też, tylko tego nie okazują
Co do pakowania...miałam pod koniec wyjazdu takie myśli: czy teraz ja mam w ogóle na co czekać i po co żyć w tym roku

Abakus68 napisał(a):Ależ! Ja zostaję...

piotrf napisał(a):
. . . to nie jest powód do pozostawienia kogokolwiek , a szczególnie tak uroczej autorki w jej ciekawej , pierwszej relacji


Pozdrawiam
Piotr

Uff, dzięki.

Wysepka Ošljak,.... w sam raz dla mnie ...i promy Jadrolinji tam zawijają

Habanero napisał(a):Wysepka Ošljak,.... w sam raz dla mnie ...i promy Jadrolinji tam zawijają

Załącznik 86g.jpg nie jest już dostępny

Przepraszam, może trochę nieściśle opisałam zdjęcia. Ošljak jest raczej na tym zdjęciu:


i faktycznie do niej dopływają promy. I apartmany są i knajpa jakaś. A tamta z klasztorem to Galevac . I podobno można ją zwiedzić.

DZIEŃ 8 – 25.08.2018

Wczoraj pożegnaliśmy się z Zadarem oficjalnie, a dziś z samego rana wrzucamy graty do auta i opuszczamy Chorwację.



Ale to nie koniec naszych wakacji. Długo wcześniej myślałam jak ten nasz powrót do domu ma wyglądać i w końcu podzieliłam tę drogę na trzy etapy . Dzięki temu co nieco jeszcze zwiedzimy, choć mało intensywnie. Dziś mamy zarezerwowany nocleg w Bratysławie. Niestety, sobotni poranek to dość popularna pora na powrót z Chorwacji . Na bramkach i na granicy musieliśmy swoje odstać, ale wielkiej tragedii nie było .
Około piętnastej dojechaliśmy w końcu do Bratysławy



i krążąc trochę po mieście (z duszą na ramieniu, bo nawet udało się nam czasem jechać pod prąd ) znajdujemy parking pod Tesco w pobliżu naszego apartamentu. Nie wiem zresztą co mi do głowy strzeliło, żeby kazać mężowi tam zaparkować, bo to parking w samym centrum i kosztował 1,5 euro za godzinę . Wiedziałam, gdzie jest duży bezpłatny parking, ale chciałam, żebyśmy mieli blisko jak będziemy nieść bagaże i potem odstawić samochód na ten docelowy parking.
Tak było, mąż wrzucił nas razem z bagażami do apartamentu i pojechał...Parking znalazł, ale z drogą powrotną już było gorzej. Google wskazały mu trasę, którą szedł prawie godzinę zamiast 15 minut . A trzeba było jechać od razu na docelowy parking i razem w te 15-20 min do mieszkania dojść.
Nasz budynek i widok z okna.




Gdy już wszyscy byliśmy cali i zdrowi razem, nie wybrzydzając udaliśmy się na poszukiwanie obiadu. W podziemiach wspomnianego już Tesco znaleźliśmy bar z chińskim bądź wietnamskim żarciem, bardzo tanim i smacznym , przypominającym moje jednogarnkowe szybkie obiady codzienne. Nazywał się "Panda" .



Po obiedzie można było skupić się na mniej przyziemnych sprawach. Jak wynikało z mapy w pobliżu naszego mieszkania znaleźliśmy kościół św. Elżbiety (Modry kostol) i zdążyliśmy na mszę o 18.00. Muszę przyznać, że więcej zrozumiałam z tej mszy niż tej w Chorwacji .








Wieczór na starówce wprawił nas w bardzo dobry nastrój.Nie mamy w planie intensywnego zwiedzania, a spokojny spacer.



Mijamy Teatr Narodowy




i przysiadamy w kawiarni , uprzednio zaopatrując dzieci w napoje i desery w innych miejscach (bo oni nie będą pić z filiżanek ).



Sprawdzamy jak się miewa "mężczyzna pracujący"



i z kim wita się ten pan?




Fontanna Maksymiliana zwana też Fontanną Rolanda (podobno zbroja na Rolandzie jest renesansowa, ale mnie rycerz Roland kojarzy się ze średniowieczną "Pieśnią o Rolandzie" ).



Ratusz



Uliczka



kawałek dalej Katedra św. Marcina




a stąd niedaleko już jest do Bratysławskiego Zamku. Na zwiedzanie za późno,ale jest to dobry punkt widokowy.







(Bratysława ma powiązania z mieszkańcami z innej planety )



Na szczęście nocleg mamy bardzo blisko, pora odpocząć, jutro kolejny etap podróży.

Bratysława jest piękna. W tym roku miałem okazję przeglądnąć nie tylko Twoje zdjęcia, ale dziesiątki zdjęć córki, która pojechała do Czarnogóry jako drużynowa harcerek zabawiając w czasie podróży 3 dni w Bratysławie. Oba punkty widzenia oczywiście się nieco różnią, ale dzięki Tobie obraz stał się jeszcze bardziej ciekawy. Dziękuję

Mnie też się to miasto podobało, przynajmniej to co widziałam. Nie wiem, dlaczego w internecie istnieją opinie, że to najbrzydsza stolica w Europie (ostatnio takie wyczytałam ). No i dobre miejsce na nocleg po drodze. A trzy dni to już na pewno można fajnie spędzić.

O której wyjechaliście i którą chorwacką granicę przekraczaliście ?
p.s.
Smuteczek przy kawce widzę , ...ale pod koniec wakacji to zrozumiałe .

Habanero napisał(a):O której wyjechaliście i którą chorwacką granicę przekraczaliście ?
p.s.
Smuteczek przy kawce widzę , ...ale pod koniec wakacji to zrozumiałe .

Jeżeli dobrze pamiętam, z Zadaru wyjechaliśmy o 6 rano,a przekraczaliśmy granicę Goričan - Letenye, nowe przejście, a pewnie mniejsza kolejka byłaby na starym .
To chyba nie był smutek, tylko raczej nieumiejętność pozowania do zdjęcia

pomorzanka zachodnia napisał(a):

Habanero napisał(a):O której wyjechaliście i którą chorwacką granicę przekraczaliście ?
p.s.
Smuteczek przy kawce widzę , ...ale pod koniec wakacji to zrozumiałe .

Jeżeli dobrze pamiętam, z Zadaru wyjechaliśmy o 6 rano,a przekraczaliśmy granicę Goričan - Letenye, nowe przejście, a pewnie mniejsza kolejka byłaby na starym .
To chyba nie był smutek, tylko raczej nieumiejętność pozowania do zdjęcia

Dzięki za szybką odpowiedź, a zdjęcia niepozowane dużo ciekawsze, bo autentyczne

Po tygodniu żywienia się chorwackim jedzeniem zapragnęliście odmiany, widzę Orientalne żarełko bardzo lubię, choć pierwszą rzeczą na jaką rzucam się po przekroczeniu polskiej granicy jest...żurek, lub barszcz w pierwszym napotkanym przydrożnym lokalu ( Nie to,żebym nie lubiła chorwackiego, oczywiście )

Ale mieliście psychodeliczny widok z miejscówki Mam na myśli ten czarno biały budynek w stylu lat 60 tych
Kościół też taki jakiś nietypowy

Habanero napisał(a):Dzięki za szybką odpowiedź, a zdjęcia niepozowane dużo ciekawsze, bo autentyczne

Szczerze mówiąc, gdybym miała zdjęcie z samą kawą, to raczej bym je wybrała , bo ta kawka mi się bardzo podobała, a moja szanowna osoba była... rozmazana.

Katerina napisał(a)::D Po tygodniu żywienia się chorwackim jedzeniem zapragnęliście odmiany, widzę Orientalne żarełko bardzo lubię, choć pierwszą rzeczą na jaką rzucam się po przekroczeniu polskiej granicy jest...żurek, lub barszcz w pierwszym napotkanym przydrożnym lokalu ( Nie to,żebym nie lubiła chorwackiego, oczywiście )

Ale mieliście psychodeliczny widok z miejscówki Mam na myśli ten czarno biały budynek w stylu lat 60 tych
Kościół też taki jakiś nietypowy

Przyznam się szczerze, że koneserzy chorwackiego jedzenia z nas żadni . Raz jedliśmy kalmary i raz przyrządziłam w pokoju gotowe cevapcici (oczywiście bez ziemniaków tylko z sałatką), no i pizza też pasuje do Chorwacji. Wszystko było super i na pewno przyjdzie kiedyś pora na dalsze próbowanie . A jeżeli chodzi o orientalne jedzenie to ja właśnie nie przepadam za tymi przyprawami chińskimi itp. a w tym barze mi bardzo smakowało, bo było bardziej na słono niż orientalnie . A w ogóle w to miejsce (koło Tesco) przywiódł mnie znaleziony na mapie Vegan Kiosk, ale miał urlop
A kościół tak, jak u Disney'a .

Nie wiem dlaczego ale zawsze bardzo mnie bawił napis na teatrze w Bratysławie - nie to żebym sie podśmiechiwała z jezyka Sąsiadów

beatabm napisał(a):Nie wiem dlaczego ale zawsze bardzo mnie bawił napis na teatrze w Bratysławie - nie to żebym sie podśmiechiwała z jezyka Sąsiadów

Dziwadło hihi . Nas rozbawił też napis "Zakaz fajčenia"

Beata , divadlo je divadlo a bodka

Bratysława jest fajna , tak za dnia jak w nocy , a w mojej pamięci jeszcze figuruje jako miasto festiwalowe , bo tam odbywały się takowe - Bratysławska Lira zwane , przez niektórych nazywane też czechosłowackim Sopoto-Opolem


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):Beata , divadlo je divadlo a bodka

Bratysława jest fajna , tak za dnia jak w nocy , a w mojej pamięci jeszcze figuruje jako miasto festiwalowe , bo tam odbywały się takowe - Bratysławska Lira zwane , przez niektórych nazywane też czechosłowackim Sopoto-Opolem


Pozdrawiam
Piotr

Zastanawiam się czy powinnam to pamiętać, bo taki twór jak Czechosłowacja istniał jeszcze za mojego życia.