Posilony, zarzucam plecak i ruszam w drogę. Nie wiem, którędy szlak przebiega – o ile myślałem, że obejdę jezioro z lewej strony, to teraz prawa wygląda bardziej prawdopodobnie. Wysokie trawy moczą buty, ale tylko z zewnątrz. Na jakimś głazie znajduję szlak i literki S oraz KT – wiele mi to nie mówi. Od głazu biegnie wyraźna ścieżka w prawo; o ile widać, że moja trasa musi gdzieś się odchylać w lewą stronę, to jednak sprawdzam tę ścieżkę. Ta się wkrótce rozmywa w trawach, mogę więc z czystym sumieniem wrócić i kontynuować obchodzenie jeziora. Zaraz też spotykam wyraźny szlak i dalszy kierunek jest oczywisty. Podchodzę pod zbocze z ciemną ścianą lasu i tu zaczyna się strome podejście wzdłuż opadających skosem skał.

.png)
.png)

.png)
.png)
.png)