Part 1Lot z GDN do Liverpoolu na weekend majowy udało się wyrwać za równe 500 zł polskich, za dwie osoby w dwie strony (Wizz Discount Card)
Na początek tzw zonk. Na parkingach lotniskowych przy "Lech Wałęsa Airport" brak miejsc (lecimy w piątek, już we wtorek nie było miejsc - szaleństwo). Spróbowaliśmy zatem Pomorskiej PKM-ki


Trasa zbudowana kilka lat temu, jechałem kilka razy, zaletą są eleganckie wnętrza, wadą - dość rzadkie kursy.
Można jechać "naokoło" czyli z Gdyni do Wrzeszcza, a stamtąd na stację Lotnisko, lub skrótem czyli z Gdyni przez Stadion, Karwiny, Osową i Rębiechowo na Lotnisko - tę wybraliśmy, koszt 8 zł / łebek

na Stacji Rebięchowo czekamy 10 minut na PKM jadącą z Kartuz w kierunku Wrzeszcza, jedziemy jeden przystanek i jesteśmy na "erporcie"

nasz lot: 19.35, bez opóźnień

tutaj widzimy Flamborough Outer Headlands Nature Reserve

Lądujemy po 21 czasu wyspiarskiego, szybka kontrola paszportów biometrycznych i większy zonk.
Moja wypożyczalnia - Easyrent (szumnie łącząca się z Drivalia Car Rental - jedyne działające wieczorem na John Lennon Airport, a co ważniejsze od 6 rano w środę 3 maja) nie odbiera żadnego z podawanych w voucherze telefonów.
Mnie zawsze to wpienia i dlatego wolę brać auta z car rentali w terminalu a nie czekać na shuttle busa.... bo często to się kończy tak jak tutaj....
Dzwonię i dzwonię, ale jednocześnie drałujemy 1,2 mili w kierunku naszych brytyjskich dobrodziejów motoryzacyjnych.....
Na miejscu dwie osoby przed nami, kaloryfer nap.... w środku chyba 35 stopni, jedna Pani obsługuje, drugi Pan czyści auta i jak się okazało .... jeździ "shuttle busem...."
Nie omieszkałem wyrazić swojej opinii na service Drivalli, Pani powiedziała, że musieli mieć "technical problems", no już dobrze, dobrze ochłonąłem a Pani nagrodziła nas czerwoną Kia Ceed w wersji sportowej (miałem rezerwację na klasę B - Ford Fiesta or similar)

Jedziemy dwupasmówkami do naszego pierwszego noclegu, już w Walii w miejscowości Flint. Po drodze spotykamy się z pewną dla nas nowością - otóż płatny przejazd ogromnym mostem nad rzeką Mersey odbył się bez zatrzymywania w celu dokonania płatności. Jednak o tym, że trzeba zapłacić przypominały wielkie tablice - zapłać do jutra do 23.59.....Trzeba było wejść na stronę tego mostu i tam wpisać nr rej. i zapłacić kartą 2 funciaki, co uczyniłem w hotelu.
W hotelu mimo informacji o późnym przyjeździe z mojej strony i odpowiedzi ze strony hotelu "All has been arranged" napotykamy na zamknięte drzwi recepcji
Dzwonimy dzwonkiem i nic. Dzwonię na podany numer i nic
Obok jednak trwa .....wesele i zaczepiamy Pana Młodego, którzy nieco chwiejąc się na nogach wyjaśnia, że on nam pomoże

Po chwili wyłania się uśmiechnięty dżentelmen i jako że przecież wszystko jest "arranged" wręcza nam klucze do pokoju, ktory na szczęście jest po drugiej stronie od wesela. Kupuje u Pana wino i Guinessa, jednak po chwili idę do sali weselnej raz jeszcze i biore to samo. Zasypiamy.
Rano 29.04
Nasza Kia na tle pola golfowego

Podjeżdżam do miasteczka Flint pod zamek, który jak większość tutejszych zamków został wzniesiony z rozkazu angielskiego króla Edwarda I, zaraz na początku pierwszej wojny walijskiej w 1277 roku


Edward umocnił swoje zwycięstwo, budując warownie, które określano później jako „żelazny pierścień” twierdz, których zadaniem było trzymanie w posłuszeństwie terenów północnej Walii. Flint było pierwszą z nich, powstałą na bezludnym brzegu rzeki Dee.

W oddali estuarium rzeki Dee

Można tu z panią poskrobać ryby


Po powrocie robię sesję zdjęciową naszej kijance - szybko nauczyliśmy się na pamięć rejestracji, co jest bardzo przydatne przy opłacaniu tutejszych parkingów



Wyjeżdżamy z hotelu, jedziemy piękną, oczywiście darmową autostradą A55 do miejscowości Llandugno, gdzie spędzimy sporo czasu. chcemy zaparkować tutaj przy promenadzie, ale maszyna nie przyjmuje polskich kart

a ja mam za mało drobnych, aby uiścić opłatę.

Trudno, parkujemy darmowo przy supermarkecie Asda.
gdzie spotykamy takich ziomali

idziemy na miasto



do Llandugno przyjeżdża się głownie po dwie rzeczy: przespacerować się promenadką i molo (LLandugno Pier) oraz wjechać na Great Orme (kawałek było widać na pierwszym zdjęciu z budynkami), my na razie idziemy po centrum miasta, gdzie rozpoczyna się sobotnie szaleństwo



takie dziwy w Llandugno

Architektura miasteczka

i piękna pogoda

taka klasycznie brytyjska


idziemy w kierunku Molo


Jest sporo "człowieków" ale podoba nam sie tutaj, miasteczko ma jakiś taki fajny styl


trochę przypomina nam to nadmorskie francuskie miasta z Normandii. No i jest odpływ.

Llandugno Eye

CDN.....
