napisał(a) Franz » 03.09.2024 18:09
Ostrożnie zdobywam wysokość, wchodząc na rodzaj stopnia, gdzie można wygodniej stanąć, po czym pokonuję najtrudniejszą część ferraty w zwężającym się kominku. Staram się uważać na pęcherze na dłoniach, o które udało mi się wzbogacić poprzedniego dnia - na szczęście obywa się bez ich zdarcia - po czym docieram do zamocowanej puszki z księgą trasy.