Gorąca Korčula, spopielały Pelješac i sielskie Kuterevo’15

Ładnie kosztuje ten sprzęcik,ale warto wydać tyle,aby osiągnąć takie zdjęcia

Dzięki za odpowiedź. Powiedz mi proszę bo zauważyłem że ten apartament jest przy samej drodze. Czy to jest jakaś często uczęszczana droga??? Nie chciał bym aby podczas wypoczynku kursowały non-stop jakieś auta. Jak masz jakiś może jeszcze namiar na jakieś fajne kwatery to możesz mi wysłać na priv adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl jeśli to nie problem...

Pozdrawiam
Mariusz

trevia napisał(a):

Iwcia77 napisał(a):
My byliśmy na Peljeszacu dokładnie w tej chwili... Ech, wspomnienia wracają...

Było trochę niepokoju

MARIOW napisał(a):Witam, Relacja-Rewelacja...
Super miejsce. Czy możesz podać jakiś namiar na tą cudną kwaterę? Planujemy tam jechać w sierpniu więc szkoda by było jechać bez rezerwacji wiedząc że jest takie cudo przy plaży i to w dodatku na wyspie na którą wybieramy się po raz czwarty, ale jakoś zawsze lądowaliśmy w Dalmacji... Tym razem decyzja podjęta i tak czy siak jedziemy...

Cześć Lokalizacja jest świetna Namiary wyślę w pw.

loverosa napisał(a):Jestem pod wielkim wrażeniem wszystkich Twoich relacji,zdjęcia bajeczne...jakim aparatem uwieczniasz te cudne klimaty?

Dziękuję Nikon d90+kilka obiektywów

loverosa napisał(a):Ładnie kosztuje ten sprzęcik,ale warto wydać tyle,aby osiągnąć takie zdjęcia

To już dość stary model, ale nie zamierzam zmieniać

MARIOW napisał(a):Dzięki za odpowiedź. Powiedz mi proszę bo zauważyłem że ten apartament jest przy samej drodze. Czy to jest jakaś często uczęszczana droga??? Nie chciał bym aby podczas wypoczynku kursowały non-stop jakieś auta. Jak masz jakiś może jeszcze namiar na jakieś fajne kwatery to możesz mi wysłać na priv adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl jeśli to nie problem...

Kneze jest tak położone, że jest praktycznie jedna linia domów, droga i morze

Foto: Boris Kacan

Droga owszem jest przelotowa tzn. prowadzi do pobliskiego miasteczka Račišće (i tam się kończy ), ale ruch niewielki, podczas naszego pobytu w końcówce lipca średnio jeden-dwa samochody na godzinę I ze dwa razy na dzień autobus kursujący do Korčuli. Byłam 10 raz w Cro i to było jedno ze spokojniejszych miejsc

Wstaje nowy dzień. Budzę się o świcie i z kawą siadam na tarasie. Zapowiada się pięknie i znów bardzo gorąco


Tylko Pelješac nadal dymi...


A nad głową latają kanadery gaszące pożary szalejące również na Korčuli


Jakie to szczęście, że mieszkamy na północnej stronie wyspy, w spokoju cieszymy się wakacjami, a w okolicach Brny i Zavalaticy rozgrywa się tragedia ludzi i zwierząt Śledzimy dzienniki informacyjne i gdzieś to cały czas w nas siedzi... Obok pięknych krajobrazów i lazuru morza, co jakiś czas docierają do nas obrazki spalonych aut, łuny ognia i zmęczonych strażaków oraz dramatyczne relacje świadków. Znalazłam zdjęcia z drona wykonane po ugaszeniu ognia











Fotografie Borisa Kačana http://www.boriskacan.com

Początkowo mieliśmy spędzić tu mniej czasu, ale wobec całej tej sytuacji postanowiliśmy przedłużyć nasz pobyt w Kneze i śledzić sytuację na Peljescu.

Pierwszą część dnia spędziliśmy tradycyjnie na plażowaniu. Przed południem nasz gospodarz zaprosił nas na pogaduchy i podarował wyborny brudet (nadal mam ślinotok patrząc na zdjęcie ) i butelkę wspaniałego czerwonego wina, które wożą od znajomych z Vela Luki (niestety nie mogliśmy się tam osobiście wybrać, bo drogi były częściowo nieprzejezdne).


Zaniosłam wino do pokoju i wracając na plażę zobaczyliśmy z sąsiadem Węgrem buchające płomienie zza apartmanu obok naszego Szybko pobiegliśmy do naszych gospodarzy, krzycząc po polsku, angielsku i węgiersku, że się pali. Oszołomiona właścicielka apartmanu wybiegła za nami, nie wiedząc za bardzo o co chodzi, ale szybko, widząc ogień i kłęby dymu, dołączyła do okrzyków chorwackie "gore!" Jej mąż gdzieś dzwonił i próbował wezwać straż. Przed oczami miałam już koniec wakacji, bo bliskość ognia była bardzo niebezpieczna. Moi towarzysze siedzieli w wodzie, więc tylko krzyknęłam w ich stronę i w ciągu 2 minut spakowałam cenniejsze rzeczy do walizek, na wypadek ewakuacji. Oczywiście nie myślałam o robieniu zdjęć... ludzie biegali po ulicy z wiaderkami, nosząc wodę z morza. My też chwyciliśmy za wiadra i ruszyliśmy na pomoc. Na miejscu była masa ludzi, miejscowi, turyści w strojach kąpielowych i kto tylko mógł jeden drugiemu, z rąk do rąk, podawał wiadra z wodą ... pierwszy raz widziałam takie zgranie i zaangażowanie ludzi mówiących w różnych językach, którzy w momencie potrafili ruszyć z pomocą. Akcja wyglądała jak na starych kronikach z powstania warszawskiego. Płonęły suche zarośla tuż obok apartmanu. Na szczęście obok był basen dla dzieci i węże ogrodowe skąd w miarę sprawnie czerpaliśmy wodę, chcąc ocalić dom, po 20 minutach dojechała straż pożarna i ruszyli z piłami robiąc przecinkę. Po jakiejś godzinie ktoś krzyknął "požar ugašan". Ludzie z radością zaczęli dziękować sobie nawzajem. Udało się ocalić apartman, ale z właścicielką było coś nie tak i karetka odwiozła ją do szpitala Po wszystkim pomyślałam, że my turyści wrzucilibyśmy walizki do samochodów i wyjechalibyśmy, a ludzie miejscowi musieli bronić dobytku Widziałam przerażenie w oczach naszej gospodyni, która jeszcze rano mówiła, że po tej stronie wyspy jesteśmy bezpieczni...

Po odszukaniu naszych wiader wróciliśmy do apartmanu (w kuchni czekał brudet ), wygląda na to, że sytuacja została opanowana i ewakuacji nie będzie Ale do końca pobytu wypatrywałam co jakiś czas, czy gdzieś coś nie gore

Zasłużona chwila relaksu

Kiedy emocje trochę opadły, poszliśmy zwiedzić okolicę (pobliskie krzaczorki) i zobaczyć co tam jeszcze mogłoby się zapalić...

A palić miałoby się co... suche, stare gaje oliwne, winnice, makia...












Wśród winnic wiedzie asfaltowa droga. W pewnym momencie, kiedy byłam już spory kawałek od morza, w krzaczkach coś zaczęło złowrogo szeleścić... jakieś dzikie zwierzę...? podpalacz...? Hmmm.... nie wiedziałam, że w ponad 40 stopniowym upale, z 2 kg aparatem na szyi można tak szybko uciekać...

Wieczorem idziemy sprawdzić jak jest w knajpie nr 2 - konobie Dalmatino, pięknie usytuowanej tuż nad morzem.









Miejsce fajne, kawa dobra, ale ceny wyższe niż w Marco Polo - czyli wszystko tak jak mówił nasz gospodarz

W knajpie dowiedzieliśmy się, że w Kneze grasuje podpalacz I dzień wcześniej próbował podłożyć ogień obok Dalmatino


cdn...

Bardzo ładnie pokazałaś wieczorną Korczulę, czekam na więcej!

Witam wszystkich. Późno, ale z przyjemnością przysiądę w czytelni Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec Zdjęcia rewelacyjne! Czekam na więcej...

To niesamowite, jak ludzie potrafią się zjednoczyć w momencie kryzysowym. Dobrze, że każdy każdemu pomagał i udało się opanować sytuację. Ale nie dziwie Ci się. Ja pewnie też do końca pobytu zaglądałabym, czy aby wszystko jest w porządku.

Czy ktoś może coś więcej napisać o zeszłorocznych pożarach na Korculi? Jakoś nie śledziłam tematu, a za rok się wybieramy do Zavalaticy.

Ja też nie śledziłam tematu pożarów, ale te zdjęcia mnie zaszokowały...dużo zieleni straciła zielona Korcula:( W moich wspomnieniach jest zieloną wyspą, ciekawe, jak to będzie wyglądało wtym sezonie...

Szkoda, że nie widać ostatnich zdjęć (tylko same krzyżyki). :/

Vjetar napisał(a):Szkoda, że nie widać ostatnich zdjęć (tylko same krzyżyki). :/

Pięknie... wygląda na to, że google zmieniło lokalizację zdjęć na serwerze.... nadal są w albumie, ale adres url jest inny
Dzięki, że zwróciłeś na to uwagę... czeka mnie mnóstwo pracy, żeby wszystko przywrócić

trevia napisał(a):

Vjetar napisał(a):Szkoda, że nie widać ostatnich zdjęć (tylko same krzyżyki). :/

Pięknie... wygląda na to, że google zmieniło lokalizację zdjęć na serwerze.... nadal są w albumie, ale adres url jest inny
Dzięki, że zwróciłeś na to uwagę... czeka mnie mnóstwo pracy, żeby wszystko przywrócić

Ja widzę wszystkie

Ja także

A u mnie część jest widocznych, a po niektórych został tylko napis "obrazek"...

Świetne zdjęcia, będę zaglądał