Z Longtomem po kraju: 25. Między Śremem a Przemyślem.

weldon napisał(a):A z tym pokazywaniem to zapominacie, że jesteście na forum cro.

Przyganiał kocioł garnkowi,
.....

dangol napisał(a):
A propos czapli, to ostatnio jest ich jakby więcej?

Dla mnie są rarytasem, z rzadka, raz po raz z daleka widoczne.
Za to śladów po bobrach wszędzie pełno.

Lidia K napisał(a):ciekawe o czym to świadczy. Wrocław zdziczał czy taki przyjazny dla dzikiej przyrody

Lidia K napisał(a):Jolu, ale piękne maki.

prawda

Franz napisał(a):A u mnie tak mało jednorodnie...

Kierunków wyjazdowych też to dotyczy.
Niektórzy "destynacja" na to mówią.

pzdr

Były maki w słońcu to teraz maki w deszczu.



pozdrowienia

longtom napisał(a):

weldon napisał(a):A z tym pokazywaniem to zapominacie, że jesteście na forum cro.

Przyganiał kocioł garnkowi ...

Zaraz przyganiał. Chodziło mi o pojemność i ilość treści, jakie u nas można znaleźć

Swoją drogą, w wyniku grzebania się w różnych dziwnych rzeczach,
odkryłem przez przypadek, że zamiłowanie do podróży, to wy, poznaniacy,
to musieliście po swoim wielkim przodku, da Gamie odziedziczyć

longtom napisał(a):Kierunków wyjazdowych też to dotyczy.

Wiesz, za każdym razem obserwuję to samo zjawisko.
Fotki, które zamieszczam u kogoś, mają kilkukrotnie większą oglądalność, niż w moich wątkach. W kilkanaście minut mają więcej wejść, niż u mnie po kilku dniach.
Czyli powinienem się tylko podpinać do cudzych tematów, żeby coś efektywnie przekazać.

Pozdrawiam,
Wojtek

weldon napisał(a):Zaraz przyganiał...

Żartuję przecież

weldon napisał(a):... że zamiłowanie do podróży, to wy, poznaniacy,
to musieliście po swoim wielkim przodku, da Gamie odziedziczyć

Z Kacprem różnie mogło być
Natomiast Paweł Edmund Strzelecki był i żył z całą pewnością. A urodził się w Głuszynie, która w granicach adm. Poznania leży. A podróżnik-kolarz Kazimierz Nowak, też z Poznania.

pzdr

Franz napisał(a):Fotki, które zamieszczam u kogoś, mają kilkukrotnie większą oglądalność, niż w moich wątkach. W kilkanaście minut mają więcej wejść, niż u mnie po kilku dniach.

Ilość nie zawsze przemienia się w jakość. A ty w okolicy Gwiazdki przekonałeś się chyba, że masz zaangażowane grono wiernych czytelników.

pozdrowienia

longtom napisał(a):Ilość nie zawsze przemienia się w jakość. A ty w okolicy Gwiazdki przekonałeś się chyba, że masz zaangażowane grono wiernych czytelników.

Wziąłem na litość.
Ale zostawmy już tę dygresję. Po prostu chciałem się tą ciekawostką z Tobą podzielić.

Pozdrawiam,
Wojtek

longtom napisał(a):Z Kacprem różnie mogło być

Niemniej pochwalić się można ...

A wiesz, że on się z da Gamą spotkał w Indiach, gdzie, w przeciwieństwie do tego żeglarza, z buta dotarł?
Podobno przyczynił się do kilku wielkich odkryć.

Ja bym się chwalił

longtom napisał(a):Część ekipy zostaje w "Panderozie", będą grać w bryża

Przepraszam, że wydłubałem ten pewnie dla większości nieistotny szczegół, ale odebrałem go bardzo emocjonalnie. Jak ja im zazdroszczę. Od kilku miesięcy nie gram - jeden współpartner zrezygnował z gry, drugi odszedł z tego świata, a ja jako uzależniony musiałem swoje cierpienie przelać na papier, tzn na ekran. To prawie tak, jakby fotografowi zabrać aparat.

jan_s1 napisał(a):... nie gram - jeden współpartner zrezygnował z gry, drugi odszedł z tego świata, a ja jako uzależniony musiałem swoje cierpienie przelać na papier, tzn na ekran. To prawie tak, jakby fotografowi zabrać aparat.

Co by Ci tu rzec kolego
Cieszą oko te Twoje "cierpienia"
Wiem, że to samolubne, przepraszam.

O firletce było, o makach było, poważne Polaków rozmowy były. Uczta grilowa też.
Zatem czas na konie.



Po drugiej stronie drogi, zaraz obok kościółka rozpościera się Centrum Hipiki Jaszkowo, czyli konie dla dużych i dla małych.



Dla debiutantów i dla starych wyjadaczy.




Na miejscu można się przespać,



i coś zjeść.





Cały teren rozpościera się wzdłuż koryta Warty.





Ale nie na rejs żaglowcem żeśmy tu przyjechali.





Właśnie rozpoczęły się zawody.











Na wypadek deszczu jest również zadaszony parkour.



To nie jest zwierzę pod siodło,



to nie jest kwiat na bukiety,



ale jest to najprawdziwszy



koniec firletkowej opowieści.

do następnego razu!

longtom napisał(a):
do następnego razu!

To rozumiem !

Fajne miejsce ...

Parę razy na początku stulecia w Iwnie byliśmy ... nawet weekendowo mieszkaliśmy. Tak mi się skojarzyło !

Pozdrawiam.

Te Wasze wycieczki klimatem przypominają mi nasze własne, co sprawia, że czuję się tu jak u siebie. I oczywiście zarówno jedne jak i drugie mi się podobają.

longtom napisał(a):

Jolanta M napisał(a):Może kiedyś pokażę więcej...

Czekamy na Reszel i makową łąkę.
Jestem pewien , że nie tylko ja bym się ucieszył.

W takim razie... Tylko muszę pomyśleć co, gdzie i jak.
Ale póki co, jeśli pozwolisz, jeszcze raz skorzystam z Twojej gościnności.

longtom napisał(a): Ja pamiętam zamek jak jeszcze nie był taki "odnowiony". Raz tam byłem późną jesienią: mżawka, bezlistne drzewa, stada skrzeczących wron, stare zamkowe mury. Jak u Hitchcocka. Ale w słońcu, latem też go widziałem.

To bardzo nastrojowo musiało być. Do starego zamczyska taki klimat pasuje jak ulał.


Patrząc na zdjęcie zamku z góry można odnieść wrażenie, że się jest w pobliskim Parku Miniatur.



Jest to jednak najprawdziwszy zamek. Klasyczne ujęcie pokazywał już Piotrek-weldon, ale co tam... niby to samo, ale zawsze inaczej.
Odrobinę posępniej?



Jak widać w czasie naszego pobytu słońce siedziało za chmurami i ani myślało wyjrzeć. Zdecydowało się dopiero gdy wracaliśmy do domu. Pięknie wyglądały rozświetlone słońcem zielone łąki na tle granatowego nieba.

longtom napisał(a): do następnego razu!

Dokąd teraz?

Pozdrawiam serdecznie
Jola

Jolanta M napisał(a):Ale póki co, jeśli pozwolisz, jeszcze raz skorzystam z Twojej gościnności.

Zawsze będzie mi miło
Fajnie było zobaczyć, po dłuższej przerwie, reszelski zamek.

pzdr

mariusz-w napisał(a):

longtom napisał(a):
do następnego razu!

To rozumiem !

Suplemencik tylko będzie.
Ani pieszy, ani kołowy, o nartach i łyżwach to nawet nie wspominam.

pzdr

longtom napisał(a):Na wypadek deszczu jest również zadaszony parkour.

Chyba kiepskie to zadaszenie. Błota tu więcej, niż na Twoich trasach.

Pozdrawiam,
Wojtek