Z dziennika podróży. Orebič, lipiec 2010.

Jestem, przeczytane od deski do deski

Divna jest rzeczywiście piękną plażą, do tegorocznego wyjazdu wydawało mi się, że nie ma w Cro piękniejszej plaży, ale w tym roku Cres stanął na wysokości zadania

bl napisał(a):13-14 lipca

Dwa Dni Plażowicza. Pierwszy - na Divnej (niech malkontenci marudzą, ale my polubiliśmy tę plażę, co tam, że w obie strony mamy do przejechania 50 km), drugi - na Papratnej (co tam, że do przejechania dwa razy więcej).
ieciekawie.

A robiliście trochę zdjęć Prapratnej?

Pozdrav!

Witajcie!

Piękne zdjęcia, aż czuć zapach plaż. Przeczytałam z zapartym tchem cały wątek i nasunęło mi się kilka pytań. Chciałabym się możliwie najlepiej przygotować do wyjazdu.

Gdzie kupować ryby? Gdzie robić zakupy spożywcze? W markecie w centrum miasta czy może warto wybrać się kawałek dalej do większego sklepu?
Gdzie można kupić wino lane z beczki?

Ile kosztuje autobus z Orebića do Dubrovnika? Marzy się nam wycieczka i może kompletnie nie opłaca się jechać tam samochodem?

Czekam na Wasze opinie

umma napisał(a):Witajcie!

Piękne zdjęcia, aż czuć zapach plaż. Przeczytałam z zapartym tchem cały wątek i nasunęło mi się kilka pytań. Chciałabym się możliwie najlepiej przygotować do wyjazdu.

Gdzie kupować ryby? Gdzie robić zakupy spożywcze? W markecie w centrum miasta czy może warto wybrać się kawałek dalej do większego sklepu?
Gdzie można kupić wino lane z beczki?

Ile kosztuje autobus z Orebića do Dubrovnika? Marzy się nam wycieczka i może kompletnie nie opłaca się jechać tam samochodem?

Czekam na Wasze opinie

Pytasz o Orebic?
wszystkie te info, były już wiele razy na tym forum.
Zakupy w centrum miasteczka Konzum lub Studenac, a duzy Konzum przy wjeździe do Orebica, przy stacji benzynowej...ryby owoce morza na mini targu w centrum przy Konzumie, wino najlepiej w winiarni, my kupujemy na ulicy od blaca w winiarni u znajomego-przepyszne.
Do Dubrownika zdecydowanie swoim autem.
Było wiele relacji na forum Cro, naprawdę warto wnikliwie poczytać Pozdrawiam

kroj napisał(a):A robiliście trochę zdjęć Prapratnej?

Wciąż jedziemy, więc krótko: nie pamiętam, choć boję się, że nie. Po powrocie (to już jutro...) zrobię przegląd materiału zdjęciowego i jeśli coś się znajdzie, to uzupełnię relację.

umma napisał(a):Witajcie!

Gdzie kupować ryby? Gdzie robić zakupy spożywcze? W markecie w centrum miasta czy może warto wybrać się kawałek dalej do większego sklepu?
Gdzie można kupić wino lane z beczki?

Ile kosztuje autobus z Orebića do Dubrovnika? Marzy się nam wycieczka i może kompletnie nie opłaca się jechać tam samochodem?

Czekam na Wasze opinie

Ryby - jedynym namierzonym przez nas miejscem w Orebicu był niewielki targ owocowo-warzywno-rybny, tuż przy Konzumie, nieopodal kościoła. Zakupy spożywcze - najlepiej w Konzumie tuż przed wjazdem do Orebića, bo największy. Odniosłem wrażenie, że Studenac jest droższy od Konzuma - przynajmniej więcej kosztowało mleko i masło.
Wino lane z beczki można nabyC praktycznie wszedzie... A na poważnie - z tym naprawdę nie am większych problemów. Tylko w okolicach naszego apartamentu (w promieniu mniej więcej 500 metrów) były trzy takie miejsca. Choć my, jak pisalem wcześniej, wolelismy piwniczkę Kaćic w miejscowości Pijavicino (mam nadzieję, że nie przekręciłem nazwy, piszę w tej chwili bez dostępu do źródeł, nawet mapa leży gdzieś w zaparkowanym pod pensjonatem samochodzie). Do Dubrownika z Orebica jeździły dwa autobusy dziennie, bez własnego samochodu pewnie się zatem nie obejdzie.

Dzięki za rzeczowe odpowiedzi.
Jak już pisałam - cały wątek dosłownie "pochłonęłam", tylko chciałam zapytać o kilka szczegółów. Widzę, że dobrze zrobiłam, bo teraz wiem o wiele więcej

Jeszcze raz dziękuję.

Witam, my byliśmy w Orebiczu od 1 lipca i też nie korzystaliśmy z "super plaży" szkoda, że nie ruszyliście w poszukiwaniu plaży w prawo od portu tam już było luźniej, woda czyściutka, kamyki, trochę dalej malownicze skałki (niestety te już były bardziej zatłoczone).

Z przyjemnością poczytałam i pooglądałam
bl a co to za cudne kociszcze?

Super relacja! ja już odliczam dni wyjazd 31 w sobotkę z Tychów, tylko martwi mnie ta plaża bo jedziemy z "furą" dzieciaków a tu się okazuje że ta Triestienica nie za bardzo , hmmm bardzo fajna ta plaża na zdjęciu gdzie płynie stateczek , gdzie to ???? Może nie doczytałam Ale ta by mi pasowała, poza tym jestem główną prowokatorką tego wyjazdu i zakrzyczy mnie ekipa jak im fajnej plaży w pobliżu nie znajdę , najwyżej kupię po winku i wtedy każda będzie piękan nie ? Planujemy dokłatnie zwiedzić te same miejsca to Wy i kilka innych pięknie zaprezentowanych niegdyś przez Ines:)

Dziś tylko z doskoku bo właśnie tyle co z Orebica wróciłam ale zdaje się, że na Divnej plażowaliśmy wspólnie Mnie tam plaża zachwyciła i tylko na nią z Orebica jeździliśmy

Relację przeczytam w całości jak odeśpię

kirke18 napisał(a):Z przyjemnością poczytałam i pooglądałam
bl a co to za cudne kociszcze?

Otom ja:



Syberyjczyk co się zowie!

aga_manka napisał(a):Super relacja! ja już odliczam dni wyjazd 31 w sobotkę z Tychów, tylko martwi mnie ta plaża bo jedziemy z "furą" dzieciaków a tu się okazuje że ta Triestienica nie za bardzo , hmmm bardzo fajna ta plaża na zdjęciu gdzie płynie stateczek , gdzie to ????

To Divna. Ma jedną, zasadniczą wadę dla kwaterujących w Orebiću - odległość. Ale skoro przejechało się tyle z Polski, to jakieś głupie 25 km w jedną stronę nie powinno zniechęcić do podjęcia tego wysiłku...

yskyerka napisał(a):Dziś tylko z doskoku bo właśnie tyle co z Orebica wróciłam ale zdaje się, że na Divnej plażowaliśmy wspólnie Mnie tam plaża zachwyciła i tylko na nią z Orebica jeździliśmy

Relację przeczytam w całości jak odeśpię

Sporo było wtedy na Divnej Polaków... A jak - choć mniej więcej - wyglądaliście?

Trochę ochłonąłem po trwającej cztery dni drodze powrotnej, czas zatem najwyższy zabrać się za dokończenie tej mrożącej krew w żyłach relacji.

15 lipca

Dzień, w którym odkryliśmy Korčulę.
Dzień wstał prawdziwie znojny; ogień obficie lał się z nieba. Słońce zdawało się topić wszystko, co ośmieliło się stanąć mu na drodze do znękanej jego wcześniejszymi występami powierzchni ziemi.
A my...
Nieśpiesznie ciągniemy na prom o 11.
Pan w kasie Jadrolinii wyperswadował nam skorzystanie ze środka transportu należącego do owej firmy, odsyłając do przybijających po drugiej stronie portu stateczkach tak zwanej prywatnej inicjatywy. Stateczki te odpływają mniej więcej według rozkładu bardziej renomowanej konkurencji, a cena jest o kilka kun niższa.
Grzech nie skorzystać.
Pakujemy się do mającej za chwilę wystartować łajby i już po jakimś kwadransie jesteśmy po drugiej stronie cieśniny.
Po drodze rzut oka na klasztor, tym razem od strony morza:



Przed nami Korčula!
Dzieci od razu zaczynają marudzić, że gorąco, że zmęczone, że w ogóle to kto to słyszał, by w wakacje wybierać się na jakieś durne wycieczki. I tak będzie - z krótkimi przerwami na lody i tym podobne atrakcje - niemal przez cały czas naszego krótkiego przecież pobytu na wyspie.
Miasto nas zachwyciło. Piękne, kameralne, z duszą. Bardziej przypada nam do gustu od zadeptywanego przez tłumy turystów, przytłoczonego ich nadmiarem Dubrownika.

































Jakże mogło być inaczej, skoro Korčula ma tylu wspaniałych mieszkańców:







Ops!; upał!


Około wpół do czwartej, lżejsi o wypoconych kilka litrów płynów wracamy na nabrzeże. Łódź konkurencji jadroliniowej już czeka; okazuje się, że będziemy jej jedynymi pasażerami. Ech...
Po wizycie w orebickiej pizzerii wracamy do apartamentu odsapnąć po ciężkim dniu. Naszą uwagę zwraca takie oto cudeńko motoryzacji: