Weekendowe wędrówki myszy: RZYM

mariusz-w napisał(a):

mysza73 napisał(a):
w kolejnym odcinku wrócimy do Rzymu .

Spokojnie ! ... nie musisz się tak spieszyć !

... bo ja dopiero "zakładam buty", by wyruszyć na Twoją wędrówkę po Rzymie.

pozdrawiam.

Tylko jakieś wygodne weź

longtom napisał(a):

mysza73 napisał(a):Dziś mała zmyłka ,

Widać, że na mecz prawie prosto z lotniska.

Spodzieńki masz te rzymskie
Chyba

pzdr

No weź, jak z lotniska ,
już dwa tygodnie w domu siedzę i mnie już trochę nosi ,
dobrze, że męża oraz, więc to dobrze wróży

A spodnie ... no wiesz, kasę w Rzymie wydałam, to na lepsze mnie nie stać .

tony montana napisał(a):Cukier....
Chemik...

Same białe śmierci

Ale chude te dziewczyny

Fajne te złote dziewczyny PTAKI

Ja tam wolę te w dresikach .

Bernadr C napisał(a):Bardzo szczegółowa podróż fotograficzna po Rzymie. Jakby troche wiecej treści, to juz by był całkowity super przewodnik. Na co liczę. Bernard

Widzisz, o siatkówce to bym mogła pisać i pisać ,
no ale w następnym odcinku się obiecuję postarać i o Rzymie .

Potter napisał(a):No, Mycha, Ty to jednak prawdziwy kibic jesteś .
Muszynianka przegrała ?! Z takimi nazwiskami ...
I do tego 11:0 .
Nasi za to się nie popisali ... I moi i Twoi ... Moi to chociaż jednego seta ugrali

Eeeeee no, Pottercia, w Muszynie z "nazwisk" to Jagieło została i Maj, no może jeszcze Różycka, ale do niej akurat ja nie jestem przekonana , że o mężu mym nie wspomnę .

No a panowie dali ciała , może moi w PP coś zdziałają .

Franz napisał(a):Mimo że sport mnie nie interesuje, to ucho wyłowiło nie tak dawno wynik drużyny, którą rozsławiłaś. Nie był jednak zbyt dobry: 0 - 3.

Pozdrawiam,
Wojtek

Bo to nie wina dziewczyn była, tylko ich trenera .

rysiek_r74 napisał(a):Ciekawy przerywnik rzymskiej wędrówki... szkoda tylko, że emocje były tylko w jednym secie

Nooooo ,
liczyłam na więcej, ale na dziś z Chemikiem, to tylko Atom albo Impel może powalczyć, niestety ,

trzymaj kciuki za moich Czarnuchów .

Odcinek VI – Watykan i okolice

Po siatkarskim przerywniku wracamy do Rzymu .
Jest sobota 22 lutego, nasz czwarty dzień pobytu w Rzymie.
No a my nie byliśmy wciąż tam, gdzie raczej koniecznie trzeba iść – w Watykanie .
Pobudka jak zwykle po 7, bo wymyśliłam sobie, że im wcześniej będziemy na miejscu tym lepiej.
Przed naszym klasztorem jakiś dziwnie podejrzany ruch .
Braciszkowie jakoś tak masowo wsiadają w swoje auta i gdzieś jadą .
Papa Miguel nawet nam pomachał gdy nas mijał .
Ale nie zaprzątałam sobie głowy, gdzie oni tak wszyscy jadą, no i to był błąd .

Powtarzamy manewr z dnia poprzedniego i niebieskim metrem jedziemy do Termini, tam przesiadka na czerwone i 6 przystanków do stacji Ottaviano – San Pietro. Tym razem w metrze jest luźniej, w końcu jest sobota .
Na miejscu jesteśmy zgodnie z moim planem, odpowiednio wcześnie, no i lipa .
Okazuje się, że tego dnia właśnie, o godzinie 10 odbędzie się wspólna msza obu papieży, a w związku z tym bazylika jest zamknięta dla zwiedzających do godziny 14 .
No cóż było robić, bo na mszy raczej nie planowaliśmy zostać ,
stwierdziliśmy, że pokręcimy się po okolicy i wrócimy około 14.



Via della Conciliazione


Byliśmy jednymi z nielicznych, którzy szli w przeciwnym kierunku niż Plac Św. Piotra .





Gdy doszliśmy do Zamku Anioła przyszła tam również ta czarna chmura .









Deszcz był nieunikniony .
Oczywiście na moście od razu pojawili się ciemni sprzedawcy amrbelli, ja jednak miałam na nosie sanglasy, więc mnie omijali .
Do tego wszystkiego mąż się zawieruszył, bo koniecznie musiał rozejrzeć się wokół zamku.
Przez to kilka kropli deszczu spadło mi na nos, a nie znoszę tego bardzo .
Trzeba było gdzieś przeczekać ten deszcz, no a gdzie, jak nie w ... kościele .


Kościół San Giovanni dei Fiorentini (zdjęcia ze środka jakieś słabe mi wyszły, więc Wam daruję )




Kiedy wyszliśmy z kościoła po deszczu nie było już śladu, nawet chodnika porządnie nie skropił .
Dalej poszliśmy sobie spacerkiem bardzo przyjemną uliczką Via Giulia .



Kościół Santa Maria dell'Orazione e Morte.



Tego dnia średnio trzymaliśmy się planu .
Naszym celem był tylko Piazza Campo de'Fiori, więc spacerkiem szliśmy sobie zaglądając to tu, to tam.





W końcu jesteśmy u celu – na polu kwiatów, które oczywiście można tam kupić , nie tylko kwiaty .






Na placu stoi pomnik z posępną postacią Giordana Bruna. Ten wybitny myśliciel XVI w., był pierwszym uczonym, który otwarcie poparł heliocentryczną teorię Kopernika. Zjeździł całą Europę, nie mogąc nigdzie zagrzać miejsca. Wreszcie wpadł w ręce inkwizycji i stanął przed sądem. Pomimo siedmioletniego procesu i wyparcia się swoich tez, został skazany na śmierć. Wyrok wykonano na Campo de’ Fiori 17 lutego 1600 roku, filozof został spalony na stosie. Od tego czasu Bruno pozostaje duchowym patronem wolnomyślicieli.





Wstępujemy do yogurterii na lody jogurtowe .


Zegar pokazuje godzinę 12.20, więc możemy już kierować się w kierunku Watykanu, oczywiście nie za szybko .





Idziemy sobie spacerkiem podziwiając piękne rzymskie kamienice.
Dochodzimy w okolice Largo Argentina. Te ruiny starożytnych świątyń są ulubionym miejscem kotów, które wylegują się na nagrzanych kamieniach .
Miejsce to nazywane jest też „kocią kuwetą”, gdyż zapach wokół jest właśnie jak z niesprzątanej kilka dni kociej kuwety .



















I tak oto wróciliśmy w okolice Zamku Anioła .
Jak widać pogoda zdecydowanie się poprawiła .




Od strony Placu Św. Piotra jechało coraz więcej limuzyn z różnymi flagami, a przez most szło coraz więcej ludków w sukienkach, znaczy księży .
Oznaczało to niezbicie, że uroczysta msza się skończyła i teraz my możemy tam iść .
Nie wiem czy zauważyliście, że nie byliśmy dziś w nijakim kościele ,
Ale w następnym odcinku się to zmieni, ale będzie to tylko jeden kościół, za to TEN największy i najważniejszy.
No do tego przecież nie mogłam nie wejść, prawda .

A więc cdn .

Potter napisał(a):
Żeby się nie pogubiły mamusia postanowiła ubrać wszystkie trzy siostry w jeden - łatwo zauważalny w tłumie kolorek ...

A wiesz jak to się przydało, kiedy staliśmy w kolejce do bazyliki ,
bo ta kolejka była bardzo długa, ale cały czas się przesuwała do przodu,
zostawiłam "czerwonaki" , a sama poszłam się "rozejrzeć" aparatem,
a jak wróciłam "czerwonaki" były już w zupełnie innym miejscu placu, ale po ubrankach szybko je znalazłam .

FUX napisał(a):W Twierdzy nie byliście?

No nie byliśmy ,
ale to było wpisane w ryzyko, że nie zdążymy ,
mam już sporo powodów, żeby wrócić .

rysiek_r74 napisał(a):

mysza73 napisał(a):
trzymaj kciuki za moich Czarnuchów .

trzymam, trzymam... ale też im jakoś nie idzie

I do tego teraz jeszcze kontuzja Wytze Kooistry

rysiek_r74 napisał(a):

mysza73 napisał(a):Kościół San Giovanni dei Fiorentini (zdjęcia ze środka jakieś słabe mi wyszły, więc Wam daruję )

mysza73 napisał(a):Nie wiem czy zauważyliście, że nie byliśmy dziś w nijakim kościele ,
Ale w następnym odcinku się to zmieni, ale będzie to tylko jeden kościół, za to TEN największy i najważniejszy.

No Ty byłaś, tylko coś Ci nie wyszło i nam darowałaś wizytę

No fakt ,
ale nawet ja byłam tylko w jednym .