No to suniemy po spokojnych wodach i oglądamy, a to statek który zmierza w tym samym kierunku.
Załącznik P1140214.JPG nie jest już dostępny
Wyspę, która jest w lekkiej mgiełce. Niestety przejrzystość powietrza w tym okresie kiedy byliśmy nie była dobra. Przed nami miasto Kos i widok na twierdzę, która nie jest jakoś imponująca. Płynąc tam, zamierzamy wejść na mury, bo ta w Bodrum ze względu na remont była niedostępna.
Skrawek Turcji, który jest najbardziej widoczny od strony wyspy Kos.
A tu w całej okazałości miasto i na pierwszym planie twierdza.
Tu wydaje się, że dwa dziubki turecki i grecki się stykają ze sobą

I są jakby na jednym poziomie rozwoju.
Niestety, ale nie. Turecki port żegnał nas dość schludnymi obiektami portowymi. Miasto Kos wita barakami przy porcie, ale to nie jest cel naszego zwiedzania, a tylko miejsce przesiadkowe.
Plan był taki, że nie planowaliśmy i na miejscu idziemy na żywioł. Płynąc na wyspę po prawej stronie zauważyłem, że jest więcej ludzi na plaży, to znaczy jest więcej hoteli/hotelików i co za tym idzie są jakieś lokalne biura w których być może zaproponują nam jakąś wycieczkę na „dzień dobry”. Owszem „kalimera” było, ale z zaproszeniem do restauracji, czy barów. Internet nie pomógł, albo wujek G dostał złe zapytanie więc poszliśmy w drugą stronę nadbrzeżem.
A tam pokazały się mapki, że można spore odległości pokonać odkrytym autobusem i kolejką. Wybraliśmy 1,5 godz. podróż autobusem. Autobus kursuje na ustalonej trasie, pomiędzy 4 punktami. Można sobie wysiąść i wsiąść do następnego autobusu w ramach tego samego biletu. Z racji tego, że od początku trwa walka o miejsce w autobusie rezygnujemy z wysiadania i cała rasę oglądamy z jego odkrytej części.
W samym mieście Kos jest też sporo do przejścia i oglądania. Trochę historii
Na XIV-wieczną twierdzę wzniesioną w 1315 przez Joannitów nie ma wstępu. Została zamknięta latem 2017 roku po trzęsieniu ziemi.
Widok z mostu prowadzącego do zamkniętych wrót twierdzy.
Obiad w jednej z knajpek i powrót do Turcji. Na pewno w jeden zorganizowany dzień da się ogarnąć okolice miasta Kos.
PS
Pomnik przed jedną z aptek, może to nawiązanie do Hipokratesa