W zeszłym roku poznaliśmy w zatoce Girenica przemiłych rodaków, w tym roku córa koniecznie chciała właśnie tam skierować pierwsze kroki, ale najpierw musieliśmy zakupić marchewki dla osiołka.
Niestety osiołka nie ma już przy drodze na plażę, nie ma
Ale za to chwilę po rozłożeniu się na plaży własnym oczom nie wierząc zobaczyliśmy, że w naszą stronę idą znajomi z zeszłego roku. Radość ogromna... teraz to już zupełnie było tak jakbyśmy wcale nie wyjeżdżali, terminy tak nam się zgrały, że byliśmy w Mandre razem prawie do końca (my wyjechaliśmy 2 dni wcześniej). Córa miała z kim szaleć w wodzie, a ja do dziś nie mogę uwierzyć jak nam się to udało.
Girenica jest piękna, ale mnie nosi zawsze w inne miejsca... bywaliśmy tam od czasu do czasu głównie ze względu na córkę i znajomych.
Plażowaliśmy długo, a wieczorem udaliśmy się jak zwykle na spacer
a potem na koncert, trochę szumnie to brzmi, ale przy Kerumie miała wystąpić Klapa Sol z Pagu. Tak też się stało,
spędziliśmy miły wieczór słuchając muzyki i chrupiąc pyszne kalmary przyrządzane tuz obok:
Nie zostaliśmy do końca, śpiewy niosły się po całej okolicy, końcówkę koncertu słychać było nawet na naszym tarasie.

.png)
.png)











