Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Środkowa Dalmacja oczami MMMSów - wrzesień 2013

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
kocisko
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 161
Dołączył(a): 15.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) kocisko » 13.12.2013 20:45

Dzieło z kolorowych gąbek zaintrygowało mnie bardzo. Masz może zdjęcie całości albo z innej perspektywy?
A że w Primošten jeszcze nie byłem to chętnie poczytam relację.
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 13.12.2013 22:18

Postnapisał(a) kocisko » 13.12.2013 19:45
Dzieło z kolorowych gąbek zaintrygowało mnie bardzo. Masz może zdjęcie całości albo z innej perspektywy?

Nooo, dzieło robi wrażenie ;) Niestety nie mam innego zdjęcia. To i tak robione jest zza szyby, bo o tej porze galeria była już zamknięta.
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 13.12.2013 22:39

Dzień 2 - 3.09.2013 r., wtorek

Pobudkę zaplanowaliśmy wcześnie, ok. 6. Przed nami w końcu jeszcze całkiem spory kawałek drogi. Budzimy się – jest ciemno i chłodno, aż strach pomyśleć o prysznicu. Odsłaniam zasłony i okazuje się, że za oknem mamy piękny, słoneczny poranek. To dodaje nam energii. Po szybkim prysznicu, szykujemy się na śniadanie. Synek nawet nie myśli o wstawaniu i śpi, przybrawszy jedną ze swoich sennych póz. Wynosimy część rzeczy do samochodu i idziemy na śniadanie. Jest przepięknie – właśnie tak, jak marzyłam – świeci słońce, na niebie ani jednej chmury. Śniadanie jemy na najwyższym piętrze domu. Roztacza się stąd przepiękny widok na cały Ptuj wraz z majestatycznym zamkiem. Po prostu bajka.

Obrazek
Widok z tarasu, gdzie jedliśmy śniadanie.

Gospodyni przygotowała domowe specjały – sery, wędliny, dżemy, pastę paprykowo-twarożkową, własne korniszony, ciasta. Jest nawet chleb własnego wypieku. Nasz Synek został szczególnie uhonorowany. Z racji tego, że nie zamierzał jeść swojej kaszy, a bardziej interesowały go ogórki, gospodyni wpadła na pomysł by przynieść mu niedawno narodzone kociaki – siedmioro dzieci wspomnianej Sisi. Wniosła je w miseczce i postawiła przed naszym niejadkiem. Był zachwycony – koty zapewne nieco mniej ;) Najważniejsze, że pomogło i kasza została przez Miśka zjedzona.

Obrazek
Koty wzbudziły wśród wszystkich gości na śniadaniu wielkie zainteresowanie, jednak to nasz Synek dostąpił zaszczytu ich głaskania.
Obrazek

Dopisywał nam przedni humor, tym bardziej, że dowiedzieliśmy się, że w Polsce leje, wieje i jest lodowato ;). Chciałam jak najdłużej nacieszyć się widokiem z tarasu, ale miałam też świadomość, że za kilkaset kilometrów to dopiero będą zachwyty, zatem Chorwacjo – przybywamy!

Obrazek
Na pożegnanie z pięknym Ptujem fotografujemy zamek z lepszej perspektywy.
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 13.12.2013 23:20

Dojazd do granicy zajmuje nam dosłownie chwilkę – mijamy ją o 9:25. Serce bije mi jak szalone – moje marzenie, by znów znaleźć się w Cro – właśnie się spełnia. Zapomniałam dodać, że całą drogę z Polski umilają nam piosenki Pana Tik-Taka. Nie inaczej jest i tym razem, zatem Syn po raz kolejny wyśpiewuje „Szczotka, pasta…” a ja z przedniego siedzenia fotografuję co się da – to taki bezwarunkowy odruch cromaniaka. Skała, drzewo, autostrada, i podstawa to oczywiście morze, które w pewnym momencie ukazuje się naszym oczom. Na chwilę co prawda, ale zdjęcie jest. Nawet znaki drogowe z nazwami miejscowości i odległością do nich wprawiają mnie w zachwyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wreszcie mijamy nasz ulubiony tunel Sveti Rok, obowiązkowo sprawdzając temperaturę. Jest gorąco, jest pachnąco – właśnie tak jak chciałam.
Przed Šibenikiem zatrzymujemy się na stacji benzynowej przy autostradzie. Upał daje się wyraźnie odczuć. Obecność rodaków dookoła również. Idziemy do toalety. Jak ja to uwielbiam – jest czysto, świeżo, a do tego dookoła oszałamiająco pachnie lawenda i rozmaryn. Ruszamy dalej – mijamy Šibenik i uroczą Jadranką spokojnie zmierzamy ku Primošten. Moim ochom i achom nie ma końca. Te zatoczki, te wysepki, ta zieleń!

Obrazek

Wreszcie ok. 14 jest – cel naszej podróży – Primošten. Zostawiamy auto na parkingu a sami udajemy się w poszukiwaniu kwatery.

Obrazek
Nasze pierwsze chwile w Primošten

Od czego by tu zacząć? Kierujemy się w stronę samego centrum. Kilka miesięcy wcześniej, za sprawą wirtualnego spaceru dzięki wujkowi Google wymyśliłam sobie, że chcę mieszkać przy ulicy bana Josipa Jelacica. W tym momencie nie wiem jeszcze, że swoje plany muszę zupełnie zweryfikować. Chodzimy, pytamy, a tu nic. Zero wolnych miejsc. Zresztą patrząc na tłum w miasteczku, zauważyliśmy, że na posezonową porę to nie wygląda. Spacerujemy po miasteczku, podziwiamy widoki, wreszcie pytamy napotkanych Polaków czy nie wiedzą o wolnym apartamencie. Odpowiadają, że są z leżącej niedaleko Brodaricy – tam i owszem są wolne pokoje, ale tu – wątpliwa sprawa. Miny nam rzedną i nie pozostaje nic innego, jak pójść do agencji turystycznej. Wchodzimy do pierwszej lepszej i tam dziewczyna mówi nam, że już dawno o tej porze w mieście nie było takiego nawału turystów i że może nam zaoferować tylko bardzo oddalone apartamenty. Cenowo też nie przedstawia się to za ciekawie. Ze względu na dziecko chcemy mieszkać nad samym morzem, bez przechodzenia przez Jadrankę. W następnej agencji udaje się znaleźć apartament.

Jedziemy go obejrzeć. Jest idealny, ale za taras z widokiem na morze właścicielka chce dodatkowej zapłaty. Piętro niżej jest identyczny apartament, ale morze zasłaniają budynki. Tego dnia bardzo wieje, wręcz urywa głowę i aby nas nieco zniechęcić właścicielka, mówi, że ze względu na dziecko i silne wiatry tu wiejące odradza ten apartament. Mamy dylemat – z jednej strony kwota, którą mamy zapłacić za 2 tygodnie pobytu trochę nas przybija, z drugiej strony szukanie innego po tylu godzinach podróży, z małym dzieckiem i jeszcze ze świadomością, że wszystko, co fajne już zajęte – jest dla nas deprymujące. Nie dajemy za wygraną i w końcu udaje nam się dogadać. Jak się okazuje był to jedyny dzień z tak silnym wiatrem w dzień . Za sprawą widoku z tarasu, nieustannie nas zachwycającego, szybko zapomnieliśmy o cenie apartamentu. W końcu to wakacje, na które człowiek haruje cały rok.

Apartament jest oddalony od gwarnego miasteczka. Nadmorska trasa liczy około 600 metrów.
Znów wsiadamy do samochodu, by dopełnić w agencji formalności. W centrum gwar, samochód możemy postawić tylko na chwilę, dlatego w pośpiechu wyciągamy wózek dziecka i walizki, by wydobyć z nich pieniądze (to jedna ze złotych porad naszych Mam).

Wreszcie możemy jechać do pokoju. Jesteśmy skonani, ale szczęśliwi, że wreszcie się udało.
Szybko rozpakowujemy bagaże. Synek szaleje, chorwackie klimaty mu służą. Po szybkim posiłku ruszamy nad morze. I tu doznaję małego rozczarowania – zejście do morza strome, skaliste, po drabinkach, wprost do głębiny. Morze niespokojne, wysokie fale i ani kawałka plaży… No pięknie… I jak tu plażować z małym urwisem?!?!? Czuję wściekłość, bo chłopak w agencji słowem nie wspominał o takich warunkach, a wręcz zapewniał, że plaża jest idealna...

Obrazek
Zejście do morza w pobliżu apartamentu.

Ruszamy zatem trasą, którą nam wskazał – ma prowadzić do miasta. Pomimo piękna, które mnie otacza, nie mam najlepszego humoru. Składa się na to zapewne zmęczenie, rozczarowanie co do bliskości plaży oraz cena apartamentu. Na szczęście, jak się okazało, było to przejściowe, a lokalizacja naszego apartamentu dostarczyła nam mnóstwa fantastycznych przygód a przede wszystkim doznań wzrokowych.
Trasa do miasteczka prowadzi początkowo przez ścieżkę między apartamentami a morskim urwiskiem. Po kilku krokach wchodzimy w strefę przepięknej roślinności. O tym napiszę w dalszej części opowieści. Po kilkunastu krokach naszym oczom ukazuje się rozkoszna plaża ulokowana w maleńkiej zatoczce. Przy plaży znajduje się nieduży drink bar – BAU BAR. Ale tu musi być romantycznie o zachodzie słońca! Idziemy dalej i po wdrapaniu się po kilku schodach, wkraczamy do piniowego lasku. Zapach jest obłędny, cykady grają ile sił. Po lewej mamy las, po prawej turkusowe morze.

Obrazek

Wiatr niestety nie zelżał a do tego dziecko odmawia nam współpracy i nie ma zamiaru iść po wystających z ziemi kamieniach. Wreszcie dochodzimy do dużej plaży, a dalej przy ogromnym kompleksie hotelowym do miasteczka. Dużo tu straganów, typowych dla turystycznych miejscowości, mijamy też knajpki, lodziarnie, dochodzimy do starej części miasta otoczonej murami. Wchodzimy w głąb starówki. Kierujemy się za tłumem turystów, który idzie w górę. Okazuje się, że na szczycie wzniesienia znajduje się kościół a zaraz obok niego cmentarz, z którego roztacza się obezwładniający widok na część miasta, morze i okoliczne wyspy.

Obrazek
Widok na miasto z kościelnego wzgórza.

Póki co, nie robimy dużo zdjęć, bo wiemy, że będziemy tu wielokrotnie wracać. Schodzimy ku morzu i kierujemy się do mariny. Postanawiamy zatrzymać się w jednej z knajpek. Mąż zamawia piwo, ja lampkę wina (jak my o tym marzyliśmy przez ostatnie kilka miesięcy!!!), a do tego wielokrotnie zachwalane na cro.pl smażone maleńkie rybki. Kelner przynosi też pieczywo, które jak się okazuje, przypada do gustu naszemu malutkiemu niejadkowi. Synek zachwycony – szybko zaprzyjaźnia się z młodszym nieco Czechem i obydwoje szaleją wokół stolików i na deptaku. Jest przyjemnie. Wiatr nieco zelżał, ale wieczór dosyć chłodny.

Postanawiamy wracać do apartamentu i odespać stresy całego dnia. Okazuje się, że trasa przez las jest zupełnie nieoświetlona. Powrót w ciemnościach, przy wystających skałach i urwiskiem z jednej strony, do przyjemnych nie należy. Dobrze, że spakowaliśmy latarkę – od jutra stanie się towarzyszką naszych wieczornych wypraw do miasteczka. Dziś tę trasę wspominamy z wielkim sentymentem. W ogóle należymy do osób, które nie lubią marudzić i narzekać. Wszystko, co początkowo wydawało nam się nie po naszej myśli, w następnych dniach będzie naszym „zbawieniem”. Zasypiamy w kilka chwil. Do jutra!
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 14.12.2013 22:25

Witam. Miło poczytać o wakacyjnym klimacie w grudniu :D
Pozdrawiam i zostaję z Wami :D
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 15.12.2013 20:04

Witam :)
Motywacji ciąg dalszy :cool:
Tym bardziej że pojawiły się śliczne kotki :D
A w ogóle bardzo to bardzo sympatyczna relacja z bardzo ładnymi zdjęciami :idea:
Chętnie poczytam o Waszych wakacjach.

Pozdrawiam
Agawa.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1089
Dołączył(a): 29.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Agawa. » 15.12.2013 22:17

Witam. Relacja jest jak miód na moje zdrówko, które wczoraj zaszwankowało :( Chętnie poczytam i pooglądam zdjęcia z pięknej utęsknionej Cro, gdyż do kolejnego wyjazdu jeszcze pół roku :)
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 15.12.2013 22:32

Zatem pora na ciąg dalszy. Cieszę się, że mam dla kogo pisać :)

Dzień 3 – 4.09.2013 r., środa
Poznajemy Primošten


Budzimy się około 8. W zasadzie budzi nas Synek, który w wakacje jest rannym ptaszkiem. W pokoju jest ciemno… Zastanawiamy się czy wczorajszy wicher nie przywiał deszczowych chmur. Zza szczelnych rolet nie przebija żaden promień słońca. No cóż – do odważnych świat należy – Mąż wstaje, odsłania roletę i… Jest! Piękne słońce, błękitne niebo bez ani jednej chmury. Nie ma też wiatru. Jest cicho, jest pięknie. Gdy wychodzę na taras moim oczom ukazuje się widok marzenie – po lazurowym morzu leniwie płyną łódki, fale delikatnie muskają skały, zaś na wprost widzę bezludną maleńką wysepkę - Smokvicę – jak się później okazało – raj dla naturystów.

Obrazek
Nasz widok z tarasu

Spełniamy nasze kolejne chorwackie marzenie – pijemy kawę na tarasie, rozkoszując się ciszą, zapachem drzew piniowych i widokiem. Raj, po prostu raj. Dzisiejszy dzień w całości poświęcamy na rekonesans plaż i miasteczka. Po śniadaniu, z całym ekwipunkiem, udajemy się na plażę. Z naszego apartamentu do nadmorskiej trasy prowadzą dwie drogi – jedna to kilkanaście schodów, znajdujących się przy kilku domach - apartamentach.

Obrazek
Trasa z kilkunastoma schodami

Druga to już kilkadziesiąt stromych – niemal pionowych schodów - prowadzących bezpośrednio do baru przy plaży.

Obrazek
Trasa numer 2, licząca kilkadziesiąt schodów, niepolecana, gdy idzie się z ekwipunkiem plażowym i małym dzieckiem ;)

Obok tych właśnie schodów jest dziwna konstrukcja – będąca połączeniem apartamentu z mini campingiem. Pomysłowość właścicieli zadziwia nas za każdym razem, gdy mijamy to miejsce. Dosłownie każdy centymetr kilkupoziomowego budynku został zagospodarowany, a liczne dobudówki, dziwne mostki i tarasy zmieniły tę budowlę w paczworkową konstrukcję. Dla kamuflażu cały obiekt pokrywa kwitnące na fioletowo pnącze. To po prostu trzeba zobaczyć!

Obrazek
Pierwszy budynek po prawej to właśnie ów campingo-apartament, budynek obok niego to kontynuacja konstrukcji. Kilkupoziomowa całość wzniesiona oczywiście na skale.

Z racji tego, że ów gmach znajduje się przy naszym apartamencie, a za sprawą swojej konstrukcji może pomieścić naprawdę bardzo dużo gości, my mamy problem z miejscem parkingowym. Znaleźliśmy jednak wyjście i parkujemy w zatoczce wzdłuż Jadranki. Miejsce wygodne, a jego jedyny mankament to przejście ruchliwą szosą.

Obrazek
Za każdym razem, gdy widziałam nasz samochód zaparkowany milimetry od przepaści, przypłacałam to stanem przedzawałowym.
Ostatnio edytowano 16.12.2013 00:52 przez Igłą pinii, łącznie edytowano 1 raz
emi13214
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 409
Dołączył(a): 16.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) emi13214 » 15.12.2013 23:12

Pozostanę tutaj jakiś czas bo zapowiada się fajna relacja.
Piter_M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3835
Dołączył(a): 09.12.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Piter_M » 15.12.2013 23:33

Fajna relacja, fajnie się czyta więc siadam i ja :)
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 16.12.2013 00:26

c.d.
Wracając do wyprawy na plażę – mijamy miejsce z przepiękną, bujną roślinnością. Ja nie mogę wyjść z zachwytu – oleandry, bugenwille, fioletowe dzwonki, agawy, aloesy, owocujące właśnie opuncje i wiele, wiele innych, których nazw nie znam. Przechodzimy nadmorskim lasem piniowym. Rozgrzana porannym słońcem ziemia i drzewa pachną oszałamiająco. Podziwiamy widoki i zwyczajnie cieszymy się, że jesteśmy w tak pięknym miejscu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Taką trasę pokonywaliśmy kilka razy dziennie - tak chyba może wyglądać raj ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Piniowy las na trasie naszego przemarszu do miasta i plaży.

Nasz Synek nie podziela entuzjazmu i na samym początku drogi odmawia dalszego jej pokonania na własnych nóżkach. Jakoś udaje nam się dotrzeć do plaży. Wybieramy vela Radučę. Mijamy najbardziej oblegane miejsca. Paręnaście kroków dalej jest prawie pusto. Rozstawiamy manele i wchodzimy do orzeźwiającej, aksamitnej wody. Bosko! Spędzamy czas na opalaniu, zabawach w Jadranie, czytaniu. Synek zachwycony widząc tyle wody i kamyków. Grzecznie bawi się przy brzegu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Patent na zabezpieczenie książki i telefonu przed wodą

Obrazek

Obrazek
W pełni korzystamy z dobrodziejstw aury... a tymczasem w Polsce - zimno i mokro - w końcu jest wrzesień :)
Igłą pinii
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 728
Dołączył(a): 28.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Igłą pinii » 16.12.2013 00:50

Po jakimś czasie postanawiamy spenetrować dalszą część plaży. Okazuje się, że z drugiej strony cypla, znajduje się ogromny kompleks hotelowy o nazwie Zora. Tam jest już znacznie więcej plażowiczów – hotelowych gości. Idąc w stronę miasta, mijamy niedokończoną budowlę kolejnej części kompleksu Zora.

Obrazek

Pustka tego miejsca, szare, betonowe ściany niedoszłego hotelu kontrastują z pięknym, optymistycznym morzem i roślinnością.

Obrazek
Ufo wylądowało? Nie, to basen przy hotelu Zora

Obrazek
Zbliżamy się do gwarnego centrum.

Wreszcie dochodzimy do plaży w centrum miasta, zwanej mala Raduča.
Obrazek
Widok na tzw. małą Radučę

Chwilę odpoczywamy i wracamy na obiad do apartamentu. Zmęczony wodnymi igraszkami Synek, zasypia, a my planujemy następny dzień. Mam opracowanych 7 tras, zatem jest w czym wybierać. Planujmy naprzemiennie odbywać wycieczki i odpoczywać na miejscu.

Wieczorem wychodzimy, by podziwiać zachód słońca. Idziemy na skałki, skąd chłoniemy każdą sekundę barwnego, słonecznego spektaklu.
Obrazek
Czekamy na primošteński zachód słońca

Obrazek
Skalisty brzeg w promieniach zachodzącego słońca. W tle Bau bar

Następnie kierujemy się ku miasteczku, włóczymy się po ulicach, idziemy do małej mariny, kupujemy lody. Jest już ciemno, zatem pora wracać do pokoju. Mąż upiera się, abyśmy przeszli trasą przy fontannie w gwarnym centrum. Wieczorowa pora nie wpływa na zmniejszenie ruchu w tym miejscu. Przechodzimy obok agencji, gdzie płaciliśmy za apartament i nagle, przy wjeździe na parking Europa, dostrzegam wózek identyczny, jak naszego Synka. Zastanawiamy się, czy spotkamy dziecko, do którego ów pojazd należy, gdy nagle matczyna intuicja podpowiada mi, że może to jednak nasz wózek?!?! Burza mózgów – kiedy ostatni raz go widzieliśmy? Od dwóch dni Synek, pomimo narzekań, chodzi samodzielnie… Postanawiam sprawdzić – jeśli w tylnej kieszeni są okruszki chleba – pozostałość po karmieniu kaczek w rodzinnym mieście – to znaczy, że to NASZ wózek. Sprawdzam – i faktycznie – jest nawet skórka po chlebie ;)

I nagle wszystko jasne – gdy przyjechaliśmy do agencji płacić za apartament, zmęczeni i zaaferowani szukaniem w walizkach pieniędzy, w stresie, że nie możemy długo stać w tym miejscu, wystawiliśmy wózek, ale zapomnieliśmy go spakować! Przez dwa dni stał sobie spokojnie i nikt go nie przywłaszczył (!). Jesteśmy w szoku, tym bardziej, że zupełnie przypadkowo przeszliśmy tędy, wyjątkowo zmieniając trasę wieczornego spaceru. Uff, co za ulga. Bez wózka, byłoby naprawdę ciężko, zwłaszcza na wycieczkach.

Na następny dzień planujemy wyprawę do Šibenika. Będzie się działo! :)
Vesna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 180
Dołączył(a): 19.08.2010
Re:

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vesna » 16.12.2013 10:56

Igłą pinii napisał(a):Spełniamy nasze kolejne chorwackie marzenie – pijemy kawę na tarasie, rozkoszując się ciszą, zapachem drzew piniowych i widokiem. Raj, po prostu raj.

Mam jedno pytanie - co w tym czasie porabiał Wasz Synek?
Przy naszych dwóch małych potworkach - jak już pisałam, w tym samym wieku - nie ma najmniejszych szans na spokój i ciszę przy kawie ;)

Piękne widoki! Te kwiatuchy są niesamowite :) No i niezła akcja z wózkiem - chyba przebiliście moje osobiste gapiostwo, które jest wielkie jak ocean ;) Nigdy jeszcze nie udało mi się zgubić wózka! :D
Piter_M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3835
Dołączył(a): 09.12.2011
Re:

Nieprzeczytany postnapisał(a) Piter_M » 16.12.2013 12:29

Igłą pinii napisał(a):... i nagle, przy wjeździe na parking Europa, dostrzegam wózek identyczny, jak naszego Synka ...


To było dobre :D
Znaleźliście swój wózek, nie wiedząc że się w ogóle zgubił :D
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 16.12.2013 13:15

Fajnie popatrzeć na znajome kąty na Waszych fotach. Ale przyznam że Primosten zmienił się bardzo przez ostatnie 7 lat. Zwłaszcza teren przy plaży.
A historia z wózkiem....pośmiałam się nieźle !
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Środkowa Dalmacja oczami MMMSów - wrzesień 2013 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone