napisał(a) Dudek2222 » 12.09.2011 09:44
W Basce nie zabawiliśmy długo.
Spacer, drugie śniadanko ( lunch ? ) w
Kapitanskiej Kucy.
Upał męczył ludzi, zwierzaki zresztą też.
Temu nawet ogonem się nie chciało machać, choć usposobiony był zdecydowanie przyjaźnie.
Pognaliśmy dalej, do Valbiska.
Samochody w kolejkę ( nie była zbyt duża ), zaś my do cienia, do wodopoju.
Mieliśmy prawie godzinę ; upał ani myślał zelżeć.
Napojeni, doczekaliśmy się promu.
Sprawnie przeprowadzony załadunek samochodów, pasażerowie zaokrętowani, płyniemu do Loparu, na Rab.
Przed nami ponad godzina rejsu, nadzieja na orzeźwiającą bryzę.
