Wioskę założyli i kościół postawili Sasi, jednak z biegiem czasu opuścili całkowicie osadę i dziś jest ona zamieszkana w zdecydowanej większości przez ludność romską. Nie ma komu zabiegać o odrestaurowanie zabytku. Wychodzimy na zewnątrz, ale sprawdzam jeszcze drugie wejście. Intryguje mnie możliwość wdrapania się na wieżę. Niestety, jest ciemno, bardzo brudno, schodów brak, a drabina połamana. Nie wiem zresztą, czy w takich warunkach bym zaufał ewentualnej drabinie. Zaglądamy więc jeszcze tylko na drugą stronę kościoła, gdzie roślinność opanowała nawet zatracającą w niej nikłą ścieżkę, po czym wracamy do samochodu.
Zjeżdżamy około stu metrów niżej, gdzie widać świetne miejsce na naszą kawę. Rozkładamy się między kościelnym murem a sadem owocowym, w którym widać bawiące się dzieci. Przypuszczam, że za chwilę będziemy mieli gości. Okazuje się jednak, że dzieciaki zostawiają nas w spokoju, co trochę mnie dziwi, ale w gruncie rzeczy jestem im wdzięczny. Możemy więc rozkoszować się słonecznym popołudniem, nim ruszymy w dalszą drogę.

.png)
.png)
.png)