Rumunia ... śladami Drakuli

Wchodzimy do cerkwi, w której jest dość ciemno, pan od kluczy nie pozwala robić zdjęć. Nawet bez lampy
Kilka z ukrycia udało mi się jednak zrobić

We wsi trafiamy na targ.
Mamy chwilę luzu idziemy więc zobaczyć co można kupi










Wszystko odbywa si pod czujnym okiem policji

My kupiliśmy czereśnie ( pyszne i bez robaków chyba) w przeliczeniu niecałe 8zł/1 kg
To budynek szkoły, widać ,że kochają tu flagę Rumunii

Kilka razy w Rumunii zwróciłem uwagę na to jak traktuje się symbole państwowości - są szanowane , ale nigdy nie widziałem żeby były nadużywane albo używane bezzasadnie . Kilka razy uczestniczyliśmy w świętach państwowych , w Braszowie mimo woli chwilę uczestniczyliśmy też w rozpoczęciu roku szkolnego , setki pięknych bukietów kwiatów i prezentów dla nauczycieli ( może to jest metoda )

Targ w małym miasteczku ( nie pamiętam jego nazwy ) zatrzymał nas na pół dnia - przypomniała mi się tam piosenka "Kolorowe jarmarki i tylko rozsądek zatrzymał mnie przed zakupem kolorowego , drewnianego kogutka na kółkach machającego skrzydełkami podczas toczenia . . .


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):Kilka razy w Rumunii zwróciłem uwagę na to jak traktuje się symbole państwowości - są szanowane , ale nigdy nie widziałem żeby były nadużywane albo używane bezzasadnie .

Tylko pozazdrościć Rumunom oczywiście

piotrf napisał(a):Kilka razy uczestniczyliśmy w świętach państwowych , w Braszowie mimo woli chwilę uczestniczyliśmy też w rozpoczęciu roku szkolnego , setki pięknych bukietów kwiatów i prezentów dla nauczycieli ( może to jest metoda )

lepiej na zimne dmuchać

piotrf napisał(a): Targ w małym miasteczku ( nie pamiętam jego nazwy ) zatrzymał nas na pół dnia - przypomniała mi się tam piosenka "Kolorowe jarmarki i tylko rozsądek zatrzymał mnie przed zakupem kolorowego , drewnianego kogutka na kółkach machającego skrzydełkami podczas toczenia . . .

Trafilismy na końcówkę targu, handel prowadziły niedobitki.
Może to i dobrze, bo też kupiłabym kogutka na kółkach

Jak wracaliśmy w strone autokaru, akurat pakowali się z tymi serami.
Obok stało jakieś osobowe zdezelowane auto, otwarty bagażnik wyłożony kocem i tam ładowali te sery
A gdzie HACCP
Wtajemniczeni wiedzą o co pytam

Aniu , podczas naszych wizyt w Rumunii od 2002 roku jedliśmy różne wspaniałości rumuńskiej kuchni , w różnych miejscach , ale nigdy ani przez moment nie pomyślałem o certyfikacji IFS , BRC , HACCP . . . , widziałem jak przygotowywane są : moja jagnięcina i sos pomidorowo-paprykowy z ziołami i galuste , a moim NR 1 jest świeży ( na moich oczach wywinięty z "sernego worka" ) centymetrowej grubości plaster białego sera polany świeżym , wiosennym miodem na półrazowym , prawie czerstwym , domowym chlebie . . . ożeszszszszszszsz , zgłodniałem


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):Aniu , podczas naszych wizyt w Rumunii od 2002 roku jedliśmy różne wspaniałości rumuńskiej kuchni , w różnych miejscach , ale nigdy ani przez moment nie pomyślałem o certyfikacji IFS , BRC , HACCP . . . , widziałem jak przygotowywane są : moja jagnięcina i sos pomidorowo-paprykowy z ziołami i galuste , a moim NR 1 jest świeży ( na moich oczach wywinięty z "sernego worka" ) centymetrowej grubości plaster białego sera polany świeżym , wiosennym miodem na półrazowym , prawie czerstwym , domowym chlebie . . . ożeszszszszszszsz , zgłodniałem

Piotrze pytając o HACCP, oczywiście żartowałam , fakt mogłam na końcu dać emotkę
Jeżdżąc tu i tam też nie myślę o certyfikatach.....
Dość ich mam w pracy

krakusowa napisał(a):... pan od kluczy nie pozwala robić zdjęć. Nawet bez lampy
Kilka z ukrycia udało mi się jednak zrobić

Uwielbiam zakazy "no foto"
Wyzwalają tyle kreatywności

krutom napisał(a):

krakusowa napisał(a):... pan od kluczy nie pozwala robić zdjęć. Nawet bez lampy
Kilka z ukrycia udało mi się jednak zrobić

Uwielbiam zakazy "no foto"
Wyzwalają tyle kreatywności

W niektórych obiektach ( najczęściej w cerkwiach prawosławnych) są specjalni "pilnowacze".
Latają wsród zwiedzających i nawet "kreatywność" nie pozwoli Ci zrobić zdjęcia.
Przerabialiśmy to w cerkwiach w Bułgarii
Janusz od kilku lat obiecuje, że sobie kupi okulary detektywistyczne do robienia zdjęć

Ruszamy dalej
Na początek przejedziemy z Maramureszu do Bukowiny przez położoną w Karpatach Wschodnich przełęcz
Tihuta.

Po drodze mijamy dziwny budynek


To hotel „Zamek Drakula” https://www.booking.com/hotel/ro/castel-dracula.pl.html
Podobno hotel został urządzony w budynku dawnego więzienia.
A skąd nazwa? Za sprawą niejakiego Brama Stokera irlandzkiego pisarza.
Stał się on słynny dzięki powieści "Dracula" wydanej w 1897r, w której stworzył legendę hrabiego-wampira o imieniu Drakula.
Zamek Drakuli umieścił na przełęczy Borgo (to węgierska nazwa przełęczy Tihuţa).
Na podstawie tej książki powstały wszystkie inne utwory literackie i filmy o tej postaci, która stała się jednym z bardziej znanych motywów literackich i kinowych oraz utrwalonym w kulturze popularnej wizerunkiem wampira.
Niedaleko zamku


Może dla równowagi by wygonić okoliczne wampiry

Ten mały domek to obudowa studni, bardzo częsta w gospodarstwach Bukowiny

Jestesmy we wsi VORONEŢ, ( Woroniec)
To niewielka wieś znana jest z najsłynniejszego w Bukowinie malowanego klasztoru obronnego

Cerkiew w Worońcu pod wezwaniem św. Jerzegojest wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO
Została ufundowana przez Stefana Wielkiego w 1488 roku. Jej budowa trwała zaledwie 111 dni.
od 1990 roku do klasztoru wróciły mniszki


W krótkich gatkach się nie wejdzie



Na terenie całego monastyru nie wolno bezpłatnie fotografować i chodzi taki jeden i pilnuje
Przyjemność użycia aparatu kosztuje 10 lei
Malowidła zewnętrzne są dość dobrze zachowane za wyjątkiem ściany północnej

Najsłynniejsze malowidło ozdabia ścianę zachodnią. Jest to Sąd Ostateczny.
Na tronie siedzi Duch święty, pod nim Jezus Chrystus u którego stóp wypływa rzeka piekielna, do której strącani są grzesznicy.





grupa potępionych Żydzi, Saraceni i .......Polacy



a tu grupa zbawionych

Cerkiew, z uwagi na piękne freski czasem zwana jest Kaplicą Sykstyńską Wschodu

Na ścianie południowej widzimy sceny z życia świętego Mikołaja i świętego Jana Nowego z Suczawy. Po lewej stronie od drzwi stoją obok siebie pustelnik Daniel i Grzegorz Roșca - metropolita mołdawski, który w 1547 roku ufundował polichromię i dobudowanie przedsionka, w którym został później pochowany. Dalej na lewo widać jak patron świątyni - święty Jerzy - zabija smoka








Wewnątrz nawet za leje nie wolno robić zdjęć
Byłam jednak bliska popełnienia wykroczenia, ale wtrąciła się pani z naszej grupy ( dość niesympatyczna jak sie póżniej okazało ) i mnie skarciła
Byłam tak zszokowana, że schowałam aparat do kieszeni
Fotki znalezione w necie



Jeszcze ostatni rzut oka na cerkiew


I kończymy nasz pobyt w klasztorze

od Bogdan Vody jechaliśmy tą samą trasą, łącznie z przełęczą

Voronet mi się średnio spodobał - w sensie nie sama świątynia, ale klimat. Tłumy ludzi, dojście do cerkwi ze straganami jak na Krupówkach itp.. Za zdjęcia zewnętrzne oczywiście zapłaciłem, w środku zrobiłem z ukrycia. Gdyby ktoś z wycieczki mnie próbował za to ochrzanić, to usłyszałby zdecydowanie niekościelną odpowiedź Rozumiem, oczywiście, zakazy używania fleszy, ale całkowitego zakazu uwieczniania na zdjęciach nigdy nie zaakceptuje. Nie ma to nic wspólnego z "miejscem świętym", ponieważ np. we wszystkich prawosławnych świątyniach Mołdawii oraz pozostałych Bukowiny (poza jeszcze jednym, sąsiednim od Voroneza - pewno do niego też zajrzeliście potem ), a także Siedmiogrodu, nikt nie robił problemów. Tu chodzi o rzecz prozaiczną - kasa. Kupujcie pocztówki, przewodniki, kalendarzyki itp.. Kiedyś wprost powiedziała mi to opiekunka cerkwi w Ochrydzie - dostaje opieprz od szefa, gdy ktoś robi w środku zdjęcia, bo wtedy turyści nie kupują pamiątek