napisał(a) Franz » 31.08.2018 16:06
Przeciskam się zatem z powrotem do mojego wielkiego garbu, zarzucam na grzbiet i ruszam w zaplanowanym kierunku. Kiedy docieram do rozwidlenia - tuż przed fotogenicznym mostkiem z jej dalszym przebiegiem - zostawiam już lewadę, kierując się schodami w górę.
Wracam chwilowo do cywilizacji, trafiając na satelickie przysiółki stolicy. Kierując się mapą i ukształtowaniem terenu, podchodzę dosyć stromymi uliczkami, a że wilgotność powietrza jest znaczna, pocę się przy tym jak mysz. Kiedy mijam niewielki sklep spożywczy grupka lokalnych meneli zagaduje do mnie coś, co interpretuję jako zachętę do zakupu napoju chłodzącego z pianką. Uśmiecham się tylko w odpowiedzi, mijając towarzystwo, ale już po paru krokach zdaję sobie sprawę ze słuszności ich propozycji. Zawracam i rzucam okiem na regał z piwem. Jeden z kolesi usłużnie wskazuje palcem butelkę z napisem "Coral". Płacę za 1/3 litra 65 centów i przed sklepem opróżniam niemal duszkiem, co wzbudza ogólną radość. Następują uściski dłoni, wzajemne uśmiechy, a jeden z nich bierze ode mnie pustą butelkę, odnosząc do kosza.
Żegnam towarzystwo i ruszam dalej w górę stromymi uliczkami, pocąc się przy tym niemiłosiernie. Kiedy po chwili mijam jakąś knajpkę, zachodzę do środka, tym razem prosząc jednak tylko o zwykłą wodę.