Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 10.09.2008 07:55

Ulka, pisz, pisz...nic nie wiedziałem o tych rzeczach, o których piszesz. Aż tak głęboko w tradycje Perastu się nie zagłębiałem. Widać, że warto a te lokalne imprezy mają swój charakter. Pamiętam rok 1997 i w Piran (Słowenia) odbywało się jakieś lokalne święto. Grała muzyka, ludzie w ludowych strojach a dla publiczności darmowe rybki (te małe szprotki czy jak tam się one nazywają) oraz wino...

Ponadto, w tym roku, Prezes wyczytał, że w czasie naszego pobytu, w Serbii odbywał się słynny festiwal orkiestr cygańskich w Gučy. Miał wielką ochotę się tam wybrać...w sumie to chętnie bym dołączył, ale natłok zajęć na to wtedy nie pozwolił. A szkoda...może innym razem.
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.09.2008 08:21

Robecie i Ekipo 8)
Bardzo fajny mieliście ten dzień :D naprawdę pełen wrażeń i na pewno męczący. Zazdroszczę dłuższego pobytu w Peraście, my tylko się zatrzymaliśmy tam wracając z Dubrovnika, właśnie zapadał zmierzch, wrażenia......... cudne (m in fantastyczna tęcza nad górami dzieląca je na 2 części o zupełnie innych kolorach)
No i w sumie nie dziwię się że w Boce Wam się podobało, to chyba miejsce, które MUSI podobać się każdemu........
A propos twierdzy św Jana, to niby tylko 250 m ale po całym dniu zwiedzana w upale włażenie jeszcze tych metrów potrafi dać w kość :lol:

RobCRO napisał(a):Z braku czasu, nie udało się nam też wjechać drogą w kierunku Njeguši. Z tej drogi podobno są niesamowite widoki na Kotor i Bokę. Ja sadzę, że z tej twierdzy są dosyć podobne widoki, więc my aż tak dużo nie straciliśmy. Może tylko Prezesowi oszczędziliśmy dodatkowych emocji, bo z tego, co wiem, to ta droga do łatwych nie należy...

No nie należy........... :roll: Wrażenia kierowcy - bezcenne, zwłaszcza jak ma się minąć z autokarem i musi cofać kilkadziesiąt metrów do najbliższej mijanki........ Z twierdzy, faktycznie widoki prawie takie same, PRAWIE (robi różnicę :wink:), bo jest się 4 razy wyżej, jakoś około 1000 m. O szczycie Jezerskiego Vrhu nie wspomnę........ Będziesz miał po co wrócić :D

Ula, szkoda, że relacji się nie doczekamy :( ale rozumiem.......
O usypywaniu i umacnianiu wyspy słyszałem, o reszcie nie :oops:
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 10.09.2008 08:39

No pięknie tam jest :!: Te wysepki jak mini miasteczka, bardzo mi sie podobają :D

RobCRO napisał(a):... Marsylko...mam nadzieję, że część II bardziej się spodoba...

Rob, to nie tak, że I cz. mi się nie podobała 8O , napisłam tylko, że było lightowo... nic się nie zepsuło, nie zabłądziliście :P - żartuję, oczywiście nikomu nie życzę źle!

pozdrawiam :papa:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 10.09.2008 08:50

Super dzień. Tyle jeszcze do zobaczenia, my tylko kiedyś dawno przejechaliśmy wokół Boki nie mając czasu na zwiedzanie...
Ulcia, dzięki za wtręt :D Słyszałem coś o tym piąte przez dziesiąte, dużo rozjaśniłaś.

RobCRO napisał(a):Pobyt na wysepce trwa ok. 30 minut, akurat tyle, aby się nacieszyć widokiem okolicy ew. aby zwiedzić kościół, który znajduje się na tej wyspie. Kościół ten pochodzi z XVII wieku. My jednak rezygnujemy z jego zwiedzania, wolimy pochodzić po tej niewielkiej wyspę. Tak na marginesie dodam, iż druga wyspa (św. Jerzego) nie jest dostępna dla turystów...

Na zdjęciach w sieci widzę że na Gospę pewnie bym wpław z brzegu dopłynął, nie mówiąc o dowiosłowaniu pontonem. Nie wiesz jak jest w praktyce? Są jakieś zakazy?
A Św. Jerzy jest niedostępny bo żaden przewoźnik nie kursuje czy niedostępny bo oficjalnie nie wolno? Ze zdjęcia wygląda że od Gospy tym bardziej żaden problem z partyzanta wpław... :)
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 10.09.2008 08:59

zawodowiec napisał(a):Na zdjęciach w sieci widzę że na Gospę pewnie bym wpław z brzegu dopłynął, nie mówiąc o dowiosłowaniu pontonem. Nie wiesz jak jest w praktyce? Są jakieś zakazy?
A Św. Jerzy jest niedostępny bo żaden przewoźnik nie kursuje czy niedostępny bo oficjalnie nie wolno? Ze zdjęcia wygląda że od Gospy tym bardziej żaden problem z partyzanta wpław... :)


Kamil, Maciek mając płetwy próbował z brzegu płynąć na wyspę, ale zrezygnował...mimo wszystko to jest kawałek do pokonania. Mówił nam coś w stylu, że trudno mu było znaleźć punkt odniesienia na trasie i dlatego zrezygnował...Ponadto, szybko by Cię wygonili z tej wyspy, gdybyś był w samych slipach, to jednak miejsce sakralne.

Co do drugiej wyspy św. Jerzego...raczej to drugie, czyli oficjalnie nie wolno. Ale to znów informacja do potwierdzenia.

Ponadto, z jednej wyspy na drugą nie jest jakoś specjalnie daleko. To wydaje mi się być bardziej realne do pokonania wpław. Oczywiście, nie mi oceniać czyjeś zdolności pływackie. I część zdjęć jednak była "zoomowanych", więc to też może być złudzenie, że blisko... :D
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 10.09.2008 09:12

Robert dzięki za wyczerpujące info :)
Nam się kiedyś zdarzyło w dwójkę dopłynąć do wysepki jakieś 500m od brzegu i z powrotem, powrót był pod prąd. Kiedyś o tym szczegółowo pisałem, raczej nie ma się czym chwalić, zbyt mądre to nie było. Z tego względu jak i z tego co mówisz o miejscu sakralnym (ubranie) jeśli już to bym wiosłował na gumenjaku.
Św. Jerzy to czysta ciekawość, jakbym już tam był to moja żyłka eksploratora by mi nie dawała spokoju. Oczywiście musiałbym to zaplanować żeby było dyskretnie, z pełnym szacunkiem dla miejsca, nie zostawiając śladów i nie dając nikomu przykładu...
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 10.09.2008 11:01

Nasze krótkie spotkanie z Perastem to tęcza nad górami i widok Waszych wysp po zachodzie słońca.

Obrazek

Obrazek

A to widoki ze wspominanej drogi w kierunku Njeguši na Bokę Kotorką. Tego się nie da zapomnieć. "Powrócisz tam .........." to dla mnie najpiękniejsze miejsce na bałkańskim wybrzeżu.

Obrazek

Boka kotorska jest zawsze fascynująca i z dołu i góry.
krakusowa
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6442
Dołączył(a): 08.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakusowa » 10.09.2008 11:29

wg mojej wiedzy 8O zasłyszanej od przewodnika w 2006 roku , na wyspie św. Jerzego znajduje się klasztor Benedyktynów oraz cmentarz, na którym obok grobów zakonników są groby miejscowych kapitanów.
Wycieczki i zwiedzający tam nie docierają. :(
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 10.09.2008 11:59

Lidko, powiem "międzynarodowo" - ŁOŁ, WOW...:lol: pozazdrościć takich widoków.

Ma rację Kulka, że prawie robi różnicę...trzeba wjechać tą drogą. Liczę na to, że kiedyś to nastąpi...

a Wy już w ten weekendzie ruszacie? jak wrócicie, to pewnie ja się uwinę z moimi relacjami i wtedy będę Was czytał...w długie, jesienne wieczory. :D

Ania, dzięki za kolejne info o wyspie św. Jerzego...

Kamil, nie wątpię, że byłoby dyskretnie... :wink: , ale coś mi się zdaje, że od Perastu na wyspę jest znacznie więcej niż 500m. W weekend mam się spotkać z Prezesem i ew. zapytam się jego. Moja orientacja w terenie bywa mizerna, zwłaszcza jeśli chodzi o odległości. I lepiej zacznij pisać o Przeklętych. Ja już zaczynam zbierać info na przyszły rok :wink:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 10.09.2008 12:24

Mnie się wydaje tak jak Robertowi, że do wysepek jest dalej niż 500 m. Tak dobrze to nie pamiętam, ale ja bym 'strzelił' że to kilometr. Natomiast faktycznie, z jednej na drugą jest bardzo blisko.

Ruszamy w piątek :D i byłoby wspaniale gdyby nie drobny ale jednak istotny szczegół - zapowiadają załamanie pogody :cry: .
Jak wrócimy - będzie z pewnością co czytać, ale czy będzie o czym pisać :wink: to się okaże........

Tak trochę OT ale skoro się Robert wybierasz w Prokletje...... :D
Znalazłem fajną stronkę z wyprawy rowerowej po Bałkanach. Co prawda z zeszłego roku, ale jest fajna :D No i znalazłem tam taki cytat, który Was może zainteresuje

Z Kosowa postanowiliśmy się udać do Czarnogóry, wybraliśmy jednak nie główną drogę przez Rožaje, lecz trakt wiodący z Peću na zachód, wzdłuż kanionu Rugova, a następnie przez przełęcz Čakor. Na wszystkich mapach droga ta była zaznaczona, a pytani miejscowi zapewniali, że zarówno droga jak i przejście istnieją co prawda nie wszędzie leży asfalt, ale bez problemu powinniśmy sobie poradzić. Faktycznie, asfalt skończył się po 20 kilometrach malowniczego podjazdu kanionem Rugova (najpiękniejsze miejsce w Kosowie), dalej był już tylko szuter. Po kolejnych kilku kilometrach natrafiliśmy jednak na ogromne wyrwy w drodze, ewidentnie sprowokowane jakimś ładunkiem wybuchowym, oraz tablicę informującą, że opuszczamy Kosowo. Autem przejechać by się nie dało, ale dla rowerów wyrwa nie stanowiła większego problemu, a że na tablicy nie było żadnego zakazu, a jedynie informacja, ruszyliśmy dalej, oczekując, iż na przełęczy spotkamy przynajmniej pograniczników czarnogóskich. Podjazd był naprawdę cudowny, piękne widoki, wspaniała przyroda, i słońce, które wreszcie ogrzewało, a nie paliło nam pleców i karków. Krótko przed przełęczą, dostrzegając w górze coś w rodzaju stróżówki i spodziewając się kontroli, przygotowaliśmy sobie paszporty. Jak się okazało niepotrzebnie, bo na przełęczy stała jedynie zdezelowana budka i kilka baraków.

Pzdr
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 10.09.2008 19:23

Wszystko, co dobre szybko się kończy...

No cóż, jaki tytuł, taka prawda...nadszedł ten dzień, w którym trzeba było opuścić Czarnogórę. Co prawda, były rozmowy, co by zostać dzień czy dwa dłużej, jednak grupa postanowiła wracać razem do kraju. Jeszcze w piątek rano, kto chciał mógł pójść na plażę (ja z tej opcji skorzystałem), kto chciał mógł zakupić pamiątki (tez z tej opcji skorzystałem). Moment wyjazdu wyszedł nam około południa - nasza gospodyni prosiła nas o opuszczenie zajmowanych pomieszczeń do południa. Już przed 12 kręciła się wokół jakby dając nam do zrozumienia, że już nas nie chce. Takie zachowanie zawsze mało mi się podoba :( . A stwierdzam, że spotykam się z czymś takim nie po raz pierwszy. Choć pewnie nic nie przebije St. Petersburga, gdy gospodyni wygoniła mnie z mieszkania przed 5 rano. To dopiero zwyczaje...Mieliśmy też trochę zagwozdek, jaka jechać trasą, ale Krzysiek ustalił po konsultacjach z ludźmi z kraju, że najlepiej tak jak przyjechaliśmy. Widziałem, że kilka osób było zawiedzionych, zwłaszcza Wiola, która koniecznie chciała jechać w kierunku Bośni przez kanion Pivy. Mi trasa była w sumie obojętna...z Sutomora więc ruszyliśmy na Podgoricę. Mieliśmy krótki przystanek nad jez. Szkoderskim a później na obrzeżach Podgoricy, co by zakupić różne rzeczy do Polski (alkohole, figi etc). Przejazd przez Czarnogórę trwał niemal do wieczora. Granica czarnogórsko-serbska bez kłopotów. Odprawa szybka i sprawna. Dalsza droga wiodła na słynny już Čačak, do którego tym razem dotarliśmy bez problemów, bezproblemowo również osiągnęliśmy Belgrad. I tu tradycyjnie zaczęły się schody...jakiś objazd i my już zagubieni. Robimy przerwę sobie i Paweł rzuca temat, co by zatrzymać się na parę chwil w stolicy Serbii. Pomysł chwyta...kierujemy się, więc na Kalemegdan.

Obrazek

Mamy też zdanie o serbskich kierowcach...jedziemy zgodnie z przepisami i nagle prosto na nas sunie kilka samochodów. Co się okazuje? Jadą pod prąd...tak, takie to jest oznaczenie ulic i dróg w tym Belgradzie czy całej Serbii :( . Na szczęście jest miejsce, aby się usunąć na bok. O 2 w nocy znajdujemy bez problemu dobre miejsce do parkowania i ruszamy na zwiedzanie miasta. Kierujemy się nie drogowskazami a dźwiękami muzyki - na Kalemegdanie odbywa się jakiś koncert. Niestety jak dochodzimy brzmią już ostatnie akordy :( Nie tym razem dla nas serbska muzyka...ale sam Kalemegdan podoba się nam.

Obrazek

Obrazek
po omacku trafiamy też na czołgi. Niestety przy nich żadnego oświetlenia i tylko tyle udało mi się uzyskać z mojego zdjęcia :(

Obrazek
a tu odpoczywamy na dziwnych ławeczkach w parku przy Kalemegdan. Takich ławeczek jest tam dużo więcej i mają bardzo różne, dziwne kształty...

Zwiedzamy też trochę centrum Belgradu...

Obrazek
tu akurat widok na most na Sawie

Jednak nie zatrzymujemy się na długo w stolicy Serbii. Powoli ruszamy dalej na Nowy Sad. Tu też trochę kręcenia. Najpierw jedziemy na Zagrzeb - lepsze oznaczenie niż na Nowy Sad, później widzimy znaki z kartką papieru (sic!!!), które kierują na stolicę Wojwodiny. Dziwny to kraj ta Serbia. Droga do serbsko-węgierskiej granicy zaczyna się nam dłużyć i zmęczenie daje się we znaki. Prezes zaczyna coraz częściej marudzić na tych, co mają źle ustawione światła. Docieramy jednak na granicę licząc na szybką odprawę a tu zonk...Kolejka na kilometry, ale jeszcze się łudzimy, że to szybko pójdzie. Nic z tego, odprawa idzie wolno, gdzieś z boku, jacyś jadą na haka. :( . Totalna porażka...może faktycznie trzeba było jechać przez Bośnię. A może gdybyśmy wiedzieli, to warto byłoby jechać gdzieś obok na mniejsze przejście. No, ale o tym człowiek myśli po czasie...a tak, staliśmy bite 6 godzin w towarzystwie różnej maści niemieckich, austriackich Turków. Skąd oni wracali i gdzie jechali? A na przejściu ani się umyć - niby była toaleta, ale to dla hard-core ani nic zjeść. Jedynie, co można było obserwować, to wschód słońca...no i zachowanie ludzi - masa awantur o miejsce w kolejce. Jak podjechaliśmy do Serbów, ci tylko zobaczyli nasze paszport i kazali jechać dalej. Więcej uwagi poświęcili nam Madziarzy i to pewnie oni byli powodem tego korka. No fakt, w końcu wjeżdżaliśmy do UE. Ale z takimi kolejkami to ja dziękuję pięknie za UE...a to, co się działo na najbliższej stacji benzynowej, to szkoda słów. My postanowiliśmy jechać dalej, aby się umyć i coś zjeść. Wybór padł na zaproponowany przeze mnie Kecskemet. Nie byłem tam wcześniej, ale na mapie wyglądał na spore miasteczko blisko autostrady. Wybór był dobry...primo: Kecskemet nam się spodobał. Secudno: dojazd i wyjazd był całkiem łatwy.

Widoki z Kecskemet:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Szczególnie ratusz robi na nas spore wrażenie...a samo miasteczko czyste. Z jedzeniem jednak trafiliśmy średnio. Akurat był w Kecskemet jakiś festyn i były różne budki. My skusiliśmy się na jedzenie w jednej z nich. Niestety było zimne...ale na głoda i tak dobre. :D

Dalsza podróż już bez przeszkód, choć nastąpiła wymiana pasażerów. Prezes zamienił mnie na Milkę, której spieszyło się na pociąg z Katowic do Gdańska. Los bywa okrutny i mimo szybkiej jazdy Prezesa, nie było już miejsc na ten pociąg. Milka pojechała potem z nami do...Wrocławia. Tam też w sumie na ostatnią chwilę złapaliśmy pociąg w kierunku Trójmiasta. Ja jechałem tym pociągiem do Poznania. Do domu dotarłem w niedzielny poranek. Cały i zdrowy...szczęśliwy z odkrycia nowych miejsc, poznania nowych ludzi (szczególniej jednej osoby :oops: ). Z masą pozytywnych wrażeń...że wiem, że chcę wrócić do Czarnogóry. Wrócę..."I'll be back" jako rzecze słynny Arnie. :lol:

PS cała czarnogórska relacja powstała przy mniejszym lub większym współudziale moich towarzyszy podróży. Dziękuję Wam za kawał wspólnie spędzonego czasu, za piękne chwile, za śmiechy i uśmiechy, za wspólne odkrywanie miejsc, za niezliczone przygody...nie sposób wymienić tego wszystkiego. Każdy z Was był wyjątkowy...Bez Was by nie było tej historii. HVALA, FALEMINDERIT i po prostu, po polsku "Dziękuję". Szczególnie, dziękuję Wioli...Wiola, Ty wiesz, za co... :D
Ostatnio edytowano 29.02.2012 20:15 przez RobCRO, łącznie edytowano 1 raz
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.09.2008 22:07

Już raz pisałem, że Ci zazdroszczę :)
Bardzo życzliwie i ciepło zazdroszczę .
Pozdrawiam i niechaj spełnią Ci się wszystkie marzenia - i te górskie, i te czarnogórskie i te nizinne :wink:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 11.09.2008 09:00

plavac napisał(a):Już raz pisałem, że Ci zazdroszczę :)
Bardzo życzliwie i ciepło zazdroszczę .
Pozdrawiam i niechaj spełnią Ci się wszystkie marzenia - i te górskie, i te czarnogórskie i te nizinne :wink:

A ja dopiszę... i te górnolotne ;)
Dzięki Robercie za wycieczkę po Czarnogórze. Szkoda, że już w domu :(, ale za to dzięki Twojej relacji wiem, że za dwa lata oprócz Chorwacji będzie też Montenegro :D.

Pozdrav :papa:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 11.09.2008 09:04

Też doczytałam :) Dzięki za wycieczkę w kąty mniej i bardziej znane! Dużo szczęścia i powodzenia! :D :D :D
kuchcik77
Globtroter
Posty: 30
Dołączył(a): 16.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) kuchcik77 » 11.09.2008 19:59

Robert, z relacji ludzi na róznych forach akurat ten dzień ( choć w inne bywa tylko troszke lepiej)obfitował wzachodnioeuropejskich Turasów na unijnej granicy- to Madziarzy tak długo tzrepali, choc na prawdę przepustowośc była znaczna-kolka pasów dojazdowych i chyba 3 otwarte posterunki graniczne, leniwie studiujący bagazniki i papiery Węgrzy...
Przez inne mniejsze przejscie byłoby szybciej a co do Bośni- nie widzielibyśmy Belgradu- fakt droga przez Focę juzlepszaniz kiedys ale sam wiesz jak na objazdy, kamole itd reagował Prezes
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu - strona 16
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone