Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Pamiątka z Chorwacji - Wzdłuż wybrzeża do Boraka Dingača

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008
Pamiątka z Chorwacji - Wzdłuż wybrzeża do Boraka Dingača

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 26.07.2010 20:34

Prolog - Lepiej późno niż wcale?

Ta relacja miała powstać zaraz po powrocie z Chorwacji, czyli we wrześniu 2009. Jednakże moje lenistwo i inne wydarzenia spowodowały, że udało mi się ją napisać dopiero teraz.

Opis jest mojego autorstwa, natomiast zdjęcia to dzieło głównie mojego Małżonka Arta.

Bohaterami dramatu są: Aguha, Art, K i M. Czas wydarzeń to przełom sierpnia i września 2009. Akcja rozgrywa się głównie w Chorwacji, w wielu pięknych miejscach
Ostatnio edytowano 26.07.2010 21:57 przez Aguha, łącznie edytowano 1 raz
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 26.07.2010 20:38

Do tego Borka koło Omiša czy tego na Pelješcu? :)
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 26.07.2010 20:49

Aguha, a ta pamiątka to czasami nie ............
nowy Cromaniak? :lol:


Nie pierwszy ... :D
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18273
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 26.07.2010 21:10

Lepiej :) . To odpowiedż na pytanie :D

Gratulacje - to dotyczy pamiątki :D

Teraz pozostało czekać na dalszy ciąg . . .
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 26.07.2010 21:54

Witam :)

Borak na Pelješacu.

weldon Jasnowidz, czy co?? :D ale o tym później :wink:

Jak tylko uporam się z zawiłościami technicznymi, to będzie ciąg dalszy...
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 26.07.2010 21:56

29 sierpnia 2009 Przygotowania; dzień przed wyjazdem


Przygotowania trwają właściwie cały rok. Ja, przeklinana przez Arta, spędzam wiele, wiele godzin przed monitorem, szukając odpowiedniego miejsca na wakacje. Muszą być góry, musi być pięknie, musi być spokojnie, musi być życie podwodne. Niby takie rzeczy tylko w erze. Nieprawda... :D

Tydzień przed wyjazdem komisyjne rozbicie naszej Świnki O Pełnym Brzuszku. Nic nam nie żal, szklany stwór ląduje w misce i łuuuuup, młotkiem w łeb. Okrutnicy, cały rok karmią, a potem.... ech szkoda gadać. Świnka była dobrze karmiona, wylatuje z niej 1245,01 PLN; 0,01PLN (słownie jeden grosz) i tenże ląduje w puszce prawie piwnej ... zbieramy na wakacje 2010. :D

Tydzień przedwyjazdowy to urwanie głowy. W sobotę wielkie pakowanie. Ja staję na najbardziej znienawidzonej pozycji w domu ... zabieram się za prasowanie, brrrr. Życzę sobie dla kurażu Kruškovača, przywiezionego przez dobrych ludzi kilka tygodni wcześniej. Stawiam go w dogodnym dla siebie miejscu.

Art w tym czasie czyści samochód zwany pieszczotliwie Corsikiem Elegantką. Nie wiem, po co, bo przed chwilą byliśmy w myjni. Wściekła jak osa prasuję szmaty, gdy dzwoni domofonem Art. 8O "Zejdź na dół z moją komórką". No teraz to przegiął:evil: Wie, że nie ma czynności bardziej znienawidzonej przeze mnie niż prasowanie, nie należy mnie wtedy drażnić, oj nie należy.

Zbiegam wściekła jak szerszeń. A Ten się głupkowato uśmiecha "Zatrzasnąłem kluczyki w aucie". Rzucam mięsem, a później się wstydzę. Teraz będzie stał i czekał, aż Teściowa przywiezie zapasowe kluczyki, bo te są u niej... nie wiem dlaczego.... A całe pakowanie w lesie. Mąż wraca wściekły do domu i zabiera się za sprzątanie. Podłącza odkurzacz do przedłużacza, który leży na komodzie, a na niej stoi Kruškovač. Szarpie kablem, potrąca szklankę i złocisty mój napój dekoracyjnie rozpryskuje się na ścianie. Szklanka ląduje miękko na dywanie, w ostatniej chwili ratuję Bogu Ducha winną roślinkę doniczkową. Wrzeszczę jak opętana. Ciekawe skąd ja znam takie wyrazy? 8O Art jest dobrze wychowany i nie używa obelżywych wyrazów w tej dość poniżającej konwersacji. Świgam szmatami, teraz naszła mnie refleksja, że dobrze, że nie żelazkiem. Konstatuję "Nigdzie z Tobą nie jadę", ale po ułamku sekundy stwierdzam, że bredzę...

W końcu przyjeżdżają kluczyki i sytuacja się normuje. To się nazywa, nie tylko po poznańsku, rajzefiber, znaczy się zdenerwowanie przed podróżą.

Po kłótni najmilsze jest pojednanie. :D Wieczór mija w przyjaznej atmosferze, jestem obrzydliwie grzeczna i miła :D wstyd mi :oops:.

Idziemy spać koło 23. Budzik nastawiony na 4.05.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18273
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 26.07.2010 22:08

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Nie znam nikogo , kto lubi prasować . . . :wink: a rajzefiber jest mi zupełnie obcy :D :lol:

Czekam na dalszy ciąg 8)
ANITA:)
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 798
Dołączył(a): 07.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) ANITA:) » 26.07.2010 22:10

Po takim początku to ja już wiem, że nic innego mi nie pozostaje jak tutaj ....pozostać :D

Konstatuję "Nigdzie z Tobą nie jadę", ale po ułamku sekundy stwierdzam, że bredzę...


hmm.. mnie takie bredzenie też się zdarza :wink: :lol:

To się nazywa, nie tylko po poznańsku, rajzefiber, znaczy się zdenerwowanie przed podróżą.


i u nas tradycyjnie zawsze jest i niestety chyba zawsze będzie :twisted:

z niecierpliwoscią czekam na cd. :)
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 26.07.2010 22:20

Rajzefiber?
Znam, tylko nie wiedziałem, że tak to się nazywa. :lol:

Na razie tylko czytam, ale mam nadzieję, że i pooglądam.
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 26.07.2010 22:23

30 sierpnia 2009; Podróż; Zwiedzanie Bratysławy

Budzik dzwoni planowo. Otwieram oczęta i jestem świeżynka 8O Szybciutko się zbieramy i czas wyjeżdżać. Zadaję pytanie, na które znam odpowiedź: "Przykleiłeś Cro.pl na Corsika?" Odpowiedź, choć ją znam, mnie nie zadowala. Następują poszukiwania. Zostaję podstępnie oskarżona o sabotaż. Po wczorajszych występach solowych składam postanowienie ... żadnych kłótni. Dygresyjka - wyznajemy zasadę, kto się czubi... :wink: kłócimy się non stop i o wszystko, tzn. tak to wygląda z zewnątrz, wewnątrz, my po prostu dyskutujemy i wymieniamy poglądy. Czasem gwałtownie. Tłumaczę jak komu dobremu "Dobra jedziemy bez", serce mi krwawi, ale ja już chcę jechać. Art się nie poddaje. Szuka i szuka. Na nic to. (Znalazła się po powrocie :wink:) Smutno mi troszkę :( Jednak po chwili nachodzi mnie głęboka myśl ... kierunek Chorwacja.

Nasza trasa pierwszego dnia:
Poznań - Kórnik - Śrem - Gostyń - Rawicz - Wrocław - zjazd z autostrady na Krapkowice - Głubczyce - Krnov - Opava - Novy Jicin - Vsetin - Dubnica - Bratysława.

Wybraliśmy trasę przez Czechy, bo zostało nam trochę koron z czerwcowego wypadu do Pragi i postanowiliśmy zrobić jakieś zakupy, czytaj "nakupić browarów za całość". Nie polecamy tej trasy przez Czechy, długo, powoli. Ale po kolei.

Trasa z Poznań - Wrocław - lotem błyskawicy i to nie dlatego, że ile fabryka dała. Droga była fantastycznie pusta.

Obrazek

Niesamowite. Przejazd przez Wrocław bez problemu - też miłe zaskoczenie.

Za Wrocławiem na autostradzie ja siadam za kółkiem, a jestem zielony głąb, prawko mam 2 tygodnie. Nie prowadziłam często Corsika, bo podreperowywał zdrowie przed wakacjami. Jednakże bardzo chciałam jechać choć trochę. Dumna byłam na tej autostradzie jak bąk. Jechałam aż do granicy z Czechami. Przeżycie ogromne. Na szczęście w niedzielę rano ruch niewielki.

Wjeżdżamy do Czech i słyszę "Zwolnij, dziuuuuuury, ogromneeee". Jedną ominęłam, dwóch następnych nie potraktowałam tak obcesowo. "Kobietoooo, zatrzymaj się, dziuruuuury, ogromneeee". Zatrzymuję się, "Dlaczego ich nie ominęłaś?" - pada dość zasadne pytanie. "Przecież jedną minęłam, one były wszędzie". Art obchodzi auto i wtedy pada złowieszcze "Zgubiłaś kołpak". Na co ja nieco beztrosko - "Może leży tam przy dziurach". Poszedł szukać. Kołpak grzecznie leżał. :D

Jedziemy dalej, Corsika dosiada jego Pan i tak dojeżdżamy do Bratysławy. Po drodze raz zatrzymuje nas słowacka policja, ale nawet nie chcą dokumentów. Oglądają sobie tylko nas na wideo rejestratorze i mówią, że możemy jechać.

W Bratysławie na pole namiotowe przy Zlatých Pieskach trafiamy jak do siebie (niech żyje GoogleEarth). Po uiszczeniu opłaty 14,80 - wjeżdżamy na pole. I co to jest? Camping czy wysypisko. Syf i śmietnik.

Obrazek

Znajdujemy skrawek prawie trawnika pomiędzy camperami. Dlaczego tu tak brudno?? Odpowiedź: dzień wcześniej była impreza rastafariańska "Pożegnanie lata". Koncert i mnóstwo wielbicieli reggae. Zapach zioła w powietrzu. Na szczęście zarówno zapach, jak i wyznawcy się ulatniają. Szybko idziemy zwiedzać miasto, jak wrócimy będzie ciemno. Nie będzie widać śmietniska.

Szwędamy się kilka godzin po mieście.

Obrazek
Pan Kanalarz - sympatyczny typ

Ja jestem głównie zainteresowana obiadem. Zjadamy gulasz popijając go Zlatým Bažantem. Mniammmm.

Idziemy na zamek. Nie powala i w remoncie.

Obrazek

Widok na Dunaj - cóż... komuniści blokami umieli zepsuć każda panoramę. Do tego Stare Miasto przecina estakada z trasą szybkiego ruchu. Uliczki Starego Miasta sympatyczne, ale widzieliśmy już tyle ciekawszych miast i miasteczek na południe od Polski.

Obrazek
Człowiek - orkiestra

Obrazek

Zmęczeni i nieco zawiedzeni jedziemy spać na wysypisko. Na szczęście sanitariaty zdążyli sprzątnąć. Zasypiamy szybko.

W nocy budzą nas kroki przy namiocie i wołanie: "Štefan, Štefan!!!". Nie odpowiadamy, więc nocne marki zdradzają chęć sprawdzenia osobistego, czy nie chowamy gdzieś Štefana. Art odpowiada więc przytomnie "Tu neni Štefan". Jak neni, to neni. Spokojnie śpimy do rana.
ita
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1974
Dołączył(a): 22.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) ita » 26.07.2010 22:27

no to ja też wygodnie sobie zasiadam :)
ANITA:)
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 798
Dołączył(a): 07.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) ANITA:) » 26.07.2010 22:30

Aguha napisał(a): Art odpowiada więc przytomnie "Tu neni Štefan". Jak neni, to neni. Spokojnie śpimy do rana.


Przepraszam, ale się spłakałam :lol: Czytając to wyobraziłam sobie minę twojego pół śpiącego męża :lol: :lol:
Jolanda
Cromaniak
Posty: 3553
Dołączył(a): 11.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanda » 26.07.2010 22:54

Witam .. zapisuję się do czytelni z pamiątką w tle .... :wink:
Aguha...początek przygody rewelka :D aż strach się bac co będzie dalej :D Pozdrawiam
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 26.07.2010 23:34

Ło matko - kolejna relacja dzisiaj rozpoczęta - kiedy to wszystko czytać :lol: :lol: :lol:
Rozsiadam się i ja ... :D
stratos
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 613
Dołączył(a): 16.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) stratos » 27.07.2010 01:16

Jak Peljesac to jeszcze poczytam przed wyjazdem :)
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Pamiątka z Chorwacji - Wzdłuż wybrzeża do Boraka Dingača
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone