Pakostane i okolice 2017, czyli koniec pewnej epoki?

Zgodnie z zapowiedzą Sibenik, czy też Szybenik.
Na początku jednak, zanim wgłębimy się w mury Starówki, spacer nabrzeżem. Wiem, że takie widoki to raczej widok powszedni w Chorwacji ale jako były żeglarz nie mogłem sobie odmówić wrzucenia paru fotek

Czemu były żeglarz nie pokazał zdjęcia ani jednaj żaglówki? Same motorowce

beatabm napisał(a):Czemu były żeglarz nie pokazał zdjęcia ani jednaj żaglówki? Same motorowce

Bo żaglówki, jakie widziałem w Pakostane i Sibeniku to można spotkać w Polsce. A poza tym motorowodniakiem też jestem.
Z jachtów jedynie takim się mogę pochwalić, ale to w Polsce...

Kolos. Jak się zwie? Nie mogę doczytać ze zdjęcia

beatabm napisał(a):Kolos. Jak się zwie? Nie mogę doczytać ze zdjęcia

Wind Surf. Był w Gdyni w pierwszej połowie sierpnia

Żeby mi to nie umknęło to wkleję teraz. Jak to zwykle bywa, ważnym tematem są lody . Ja w Sibeniku w tym miejscu

https://www.google.pl/maps/@43.7340071, ... 6656?hl=pl

spotkałem takie lody

https://www.tripadvisor.com/LocationPho ... matia.html

To były zupełnie inne smaki niż powszechnie dostępne, dlatego smakoszom je polecam. Tych lodówek z lodami tam stało kilka jedna obok drugiej ale tylko w jednym punkcie można było dostać te o oryginalnych smakach.

Witam Sąsiada Dopiero teraz zauważyłam,żeś ziomal
Ładne jednostki

Witaj Slavko!
Właśnie nadrobiłam zaległości w Twojej relacji
Bo przecież jak Pakostane to muszę tu być
I tak patrząc na Twoje zdjęcia mam wrażenie, że mieszkaliśmy w tym samym domu


Tylko my byliśmy dawno temu bo w 2010 roku
Akurat w dniu naszego przyjazdu , gospodyni pochowała swojego męża

Slavko1974 napisał(a):

beatabm napisał(a):Kolos. Jak się zwie? Nie mogę doczytać ze zdjęcia

Wind Surf. Był w Gdyni w pierwszej połowie sierpnia

.

To hotelowiec
W Cro nie brakuje ciekawych jednostek

Sea Cloud



Cocomo


I coś dla motorowodniaków:
Wally 118



Sorki za OT

Piękny ten Sea Cloud

@krakusowa - tak, to dokładnie ten sam dom

Żeby ten temat nam nie uciekł w stronę tego co pływa po wodzie ( w sumie szkoda, bo chyba nie ma takiego na tym forum?), wracamy do relacji.
Po obowiązkowym spacerze bo bulwarze i zaliczeniu lodów, wgłębiamy się w uliczki...
Rzecz jasna, pierwsze kroki kierujemy do katedry.

Kolejna część relacji. Ruch turystów umiarkowany jak na tę porę roku i dnia, było sporo ludzi ale nie tak, żeby to przeszkadzało. Jedyną przeszkodą duchota, nie było żadnego wiatru. Jedynie w tych całkiem zacienionych wąskich uliczkach, gdzie nie docierało słońce, można było odsapnąć.








A po tymi schodami trzeba pójść, żeby trafić do ogrodu botanicznego...

Slavko1974 napisał(a):Żeby ten temat nam nie uciekł w stronę tego co pływa po wodzie ( w sumie szkoda, bo chyba nie ma takiego na tym forum?)

Jak nie ma jak jest

na-wodzie-t34343.html

Šibenik to bardzo ładne miasteczko - drugie odwiedzone przez nas na pierwszym urlopie w Cro - 2001 rok... 34 stopnie, auto bez klimy dziecko lat 4... Šibenik to z pewnością ładne miasto... ale usmażeni jak w puszce nie bardzo wtedy to doceniliśmy... Chętnie zatem oglądam.

Żeby ten temat nam nie uciekł w stronę tego co pływa po wodzie ( w sumie szkoda, bo chyba nie ma takiego na tym forum?)

Jest i to nie jeden

Janusz Bajcer napisał(a):

Slavko1974 napisał(a):Żeby ten temat nam nie uciekł w stronę tego co pływa po wodzie ( w sumie szkoda, bo chyba nie ma takiego na tym forum?)

Jak nie ma jak jest

na-wodzie-t34343.html

Oczywiście, że jest , tylko mnie, leniuchowi nie chciało się poszukać wcześniej .

Wracając do tematu.
Zdecydowaliśmy się poszukać tego ogrodu botanicznego. Kierujemy się w stronę klasztoru ale nie będę ukrywał, że pobłądziliśmy. Raz w górę, raz w dół...




Dotarliśmy do ślepego zaułka, w którym było takie coś.




Z opisu wynikało, że chyba jest to miejsce objawienia Matki Bożej ale komu i kiedy się objawiła, to już nie pamiętam. Na prawo od tego miejsca jest wejście do malutkiej kaplicy ale tego dnia była zamknięta. Tak więc chwila na zadumę, modlitwę, uzupełnienie płynów i wracamy...
W końcu udało się dotrzeć.






Jak widać, ten ogród przylegał jakieś konoby, na niewielkiej powierzchni zasadzono sporo roślinek i krzewów z różnych regionów świata. Fontanna na środku niestety nie działała. Wstęp do tego miniogrodu kosztował 1 euro, ale nikt nie zbierał opłat. Stała sobie po prostu tablica z opisem tego ogrodu i ceną wstępu. W konobie było sporo gości, i kelnerzy uwijali się wokół nich, chyba im się nawet nie chciało zbierać tych opłat, woleli napiwki.
Dzieciaki były jednak bardziej zainteresowane kilkoma kociakami, które ganiały się wśród roślin.
A tutaj jeszcze moje pociechy