Relacja powoli dobiega końca (wreszcie!
Rumunia robi się coraz popularniejsza turystycznie, czytałam wiele blogów, oglądałam filmy i od kilku lat bardzo chciałam tam pojechać. Małż był początkowo sceptycznie nastawiony, głównie bał się jakości dróg. Rekonesans w Aradzie i w jego najbliższej okolicy będzie więc testem. Testem, który (mogę to zdradzić, bo i tak już zdradziłam
Ale, póki co, opuszczamy Macedonię, a właściwie jeszcze Skopje:
Chyba pierwszy raz w życiu (przynajmniej świadomie) widzę drogowskaz na Ateny
Sofia to też ciekawy kierunek:
Innym razem
Granicę przekraczamy w Preševie (Tabanovtse po macedońskiej stronie). Kolejka jest może na pół godziny. Pani w białej sukience:
biega z mikrofonem między samochodami. Telewizja chyba
Żegnamy się z Macedonią
Ale teraz - Serbia wita nas niezłą autostradą:
i wielkimi flagami
Gdy "przecinamy" Dunaj, wydaje nam się, że to morze:
Przed rumuńską granicą małe utrudnienia:
Gdzieś na pograniczu:
Granicę przekraczamy przed 18:00, czyli przed 19:00 rumuńskiego czasu, tylko że takie z nas sieroty, że o zmianie czasu zupełnie zapomnieliśmy
Wjeżdżając do Rumunii, trzeba kupić winietę elektroniczną (Rovinietę). Obowiązuje ona na wszystkie drogi w kraju. Zupełnie nie mieliśmy takiej wiedzy, czego trochę się wstydzę
Kupujemy przez internet Rovinietę, a tymczasem do samochodu podchodzą dwa psiaki:
Obszczekują nas i nie wyglądają na przyjaźnie nastawione
Powoli zbliżamy się do naszej miejscówki, obserwując charakterystyczne krzyże umieszczone przy drodze:
Zobaczymy ich jutro całe mnóstwo.
Po 20:00 (rumuńskiego czasu) wjeżdżamy do Aradu:
Jesteśmy umówieni z dziewczyną wynajmującego nam apartman. Nie jest łatwo trafić do celu, jeździmy w kółko, spóźniając się coraz bardziej... Kobieta czeka na nas przed nowiutkim apartamentowcem, pokazuje, przypisane do mieszkania, miejsce w garażu. Mówi tak świetnie po angielsku, że mam kompleksy
Mieszkaniem jesteśmy oczarowani:
Najchętniej byśmy z niego nie wychodzili, ale żołądki domagają się porządnej obiadokolacji
Apartman jest bardzo ładny, funkcjonalny i ma wszystko, co trzeba; poza czajnikiem
Ciekawe detale w mieszkaniu
Najlepszy w całym apartmanie jest balkon, na którym spędzimy dwa sympatyczne wieczory:
Za dobę płacimy 53,5 euro, co nie jest może wybitnie atrakcyjną ceną, ale za takie warunki (i tylko dwie noce!) można się szarpnąć
Lecimy coś przekąsić. Na szczęście nie musimy daleko szukać - tuż obok naszej miejscówki jest sympatyczna restauracja La Pergola:
Siadamy na zewnątrz, choć jest dość chłodno, a przynajmniej mam takie odczucie po upalnym Skopje
Dużo lepiej wypada jedzenie - pyszny kurczak z parmezanem i genialne warzywa:
Pomidory tak dobre jak na Węgrzech
Małż też bardzo zadowolony z makaronu:
Generalnie, nasze rumuńskie kulinarne doświadczenia będą mi przypominały węgierskie posiłki w restauracjach. Dużo i pysznie!
Po pierwszej godzinie spędzonej w Rumunii (Aradzie) mam następujące spostrzeżenia na temat Rumunów: mówią świetnie po angielsku, ładnie się ubierają, kwatery są super, a dania w restauracjach pyszne
Najlepsze jest to, że pierwsza godzina spędzona w "nowym" kraju, w tym wypadku, okazała całkiem miarodajna
Oczywiście, na razie, o Rumunii to my nic nie wiemy

.png)
.png)
.png)
.png)