Odczarowane, Osobiste ... KORFU

Moze dam radę latem Halinkę:)
Ps.pozdrowic oczywiście

Dzień, który dla mnie zaczął się po południu powoli dobiega końca ... Gdzieś by się jeszcze jednak podjechało ...

Tym to nigdzie się nie spieszy ... Ciągle spacerują po tej samej ulicy ...



Jako, że najbardziej na południe wysunięty skrawek wyspy mam "zaliczony" wypadałoby wybrać się najdalej jak się da na północ ...



Droga "tam" prowadzi przez taki trochę słaby motoryzacyjnie mostek ...





Spacerujący tam ludzie patrzą się na mnie jakoś dziwnie ... Najwyraźniej rzadko ktoś pcha się tam samochodem ...
Pantokrator oglądam z drugiej strony ...



Droga robi się coraz mniej utwardzona ...



Na dodatek pojawia się bardzo intensywny mało przyjemny zapaszek ... Po chwili zza zakrętu wyłaniają się "przyczyny" tego zapachu ...



Dalej pojechać się już nie da ... no chyba, że wpław ... ale tam to już Albania ...



Biedna żabka ... Naprawdę przeszła ze mną chrzest bojowy ...



Na północno-wschodnim krańcu Korfu leży mała wysepka Agia Ekaterini porośnięta sosnami, cyprysami i eukaliptusami. Jest to właściwie wysunięty w morze cypel, odcięty od lądu obfitującym w ryby słono-słodkim jeziorem Antoniotis. Na wyspę prowadzą 2 mosty - jeden pieszy, drugi samochodowy. Na wysepce stoi ukryty w lesie, opuszczony klasztor Agia Ekaterini z 1713 roku.

Na wyspę już wjechałam i czas poszukać klasztoru. To on był moim głównym celem wyprawy w te rejony ...

Szukanie nie jest proste. Brak jakichkolwiek sensownych znaków i w zasadzie kieruje się "nosem" ...

Po kilkunastu minutach "coś" znajduję ... Ruiny jakieś ... To jest ten klasztor ? Jestem mocno rozczarowana ...







Razem ze mną po krzakach kręci się jakiś facio, podobnie jak ja próbujący znaleźć coś ciekawszego ... Zastanawiam się, czy za widocznym murkiem jest coś więcej ... Kiedy facio znika za rogiem nie bez problemu ale wdrapuję się na murek próbując zajrzeć do środka ... Moje i tak już nieźle pokancerowane nogi zyskują kilka nowych nabytków ...

Jednak to, co ukazuje się moim oczom również zbyt ciekawe nie jest ...





W tym momencie zza rogu wyłania się wspomniany wcześniej facio ... Jego mina na widok mojej osoby stojącej na 2-metrowym murku .... BEZCENNA ....

No trudno. Słabe te ruiny klasztoru ... Nie pozostaje mi nic innego jak jeszcze chwilkę się pokręcić po okolicy i wracać ...



Patrząc na te wybujałe rośliny nie wiem czemu przypomina mi się brazylijska "Niewolnica Isaura" ...



W pewnej chwili zauważam, że facio z zainteresowaniem wypruł w sobie tylko znanym kierunku. Mając nadzieję, że zauważył coś ciekawego podążam jego śladem .... I to było to ...

Schowany w krzunach niemożliwych stoi sobie klasztor św. Katarzyny .... A raczej to, co z niego zostało ...



Słuchajcie, nie wiem czemu, ale ten klasztor urzekł mnie totalnie .... Jestem ZACHWYCONA .... czym ? Dokładnie nie wiem, ale spędzam w tym miejscu sporo czasu ...

W drzwiach klasztoru wita mnie znajomy smrodek ... Okazało się, że moi przyjaciele z dróżki urządzili tu sobie albo noclegownię, albo sławojkę ...



Staję w progu próbując się rozejrzeć ... W środku jest jednak dość ciemno i niewiele widać ... Zdjęcia robię "na czuja" ...



Zastanawiam się czy w ogóle wchodzić do środka gdyż cała podłoga zasłana jest ..... czymś miękkim, dywanem niebędącym ....
Ciekawość zwycięża. Starając się lawirować (często nieskutecznie ) wchodzę ...



















Z żalem opuszczam to dziwne miejsce ...







Obok klasztoru jest jeszcze takie coś ...



Na koniec dodam, że facio (najwyraźniej Niemiec z NRD-ówka ) okazał się cieniasem i do środka nie wszedł, ograniczając się tylko do robienia zdjęć z progu

Wysepkę opuszczam przejeżdżając oczywiście obok jeziora Antoniotis ...
To co widzę na niebie nie napawa mnie optymizmem na dzień następny ...





Przewodnik napisał, że mijana kaplica jest "...niezbyt ciekawa ...", tak więc nie zatrzymując się jadę dalej ...



W planach tego dnia miałam jeszcze odwiedzenie jednej z bardziej turystycznych miejscowości wschodniego wybrzeża tj. Kassiopi, a raczej ruin znajdującego się tam zamku .... Jednakże jako, że mimo dwukrotnego przejazdu przez miasteczko nie udało mi się znaleźć miejsca do zaparkowania ..... uznałam to za znak - jak NIE to NIE ... strzeliłam focha i wróciłam do hotelu ...

Potter napisał(a):Droga robi się coraz mniej utwardzona ...

Czyli na Santo też mogę planować takie mniej utwardzone dróżki

mysza73 napisał(a):

Potter napisał(a):Droga robi się coraz mniej utwardzona ...

Czyli na Santo też mogę planować takie mniej utwardzone dróżki

Macie już nocleg? Może jakieś szczegóły na priv?

No Potter szacun! Że Ty się nie bałaś latać sama po krzaczorach za obcym mężczyzną i włazić do tego zrujnowanego klasztoru... Ps. Ale faktycznie budyneczek robił wrażenie. Strach pomyśleć gdzie Ty Myszę zaciągniesz podczas pobytu na Santorini

Sara76 napisał(a):Strach pomyśleć gdzie Ty Myszę zaciągniesz podczas pobytu na Santorini

Justysia, radzisz się jeszcze wycofać ...

mysza73 napisał(a):...Czyli na Santo też mogę planować takie mniej utwardzone dróżki

Ubezpieczenie nie obejmuje ...

piekara114 napisał(a): ...Macie już nocleg? Może jakieś szczegóły na priv?

Mycha, ani mi się waż ...

Sara76 napisał(a):No Potter szacun! Że Ty się nie bałaś latać sama po krzaczorach za obcym mężczyzną i włazić do tego zrujnowanego klasztoru... Ps. Ale faktycznie budyneczek robił wrażenie. Strach pomyśleć gdzie Ty Myszę zaciągniesz podczas pobytu na Santorini

No też myślę, że będzie się działo ... Tylko, że przeczołgać to Ona ma zamiar mnie ... Na pierwszy dzień na Santo zaplanowała 4,5 km spacerek ... w jedną stronę ....

Potter napisał(a):

mysza73 napisał(a):

Sara76 napisał(a):Strach pomyśleć gdzie Ty Myszę zaciągniesz podczas pobytu na Santorini

No też myślę, że będzie się działo ... Tylko, że przeczołgać to Ona ma zamiar mnie ... Na pierwszy dzień na Santo zaplanowała 4,5 km spacerek ... w jedną stronę ....

Będzie sporo z górki ... ,
o krokomierzu muszę pamiętać ...

Kolejny dzień na Korfu to jedna wielka porażka ... Leje od samego rana ! A ja już się przecież wczoraj wyspałam !!!

No nic ... Żywcem mnie nie wezmą ... Idę na parking i postanawiam jechać przed siebie ... Gdziekolwiek ... Przynajmniej żabka się umyła ...

Droga zaprowadziła mnie niedaleko, kilkanaście km od hotelu do Sinarades, które już odwiedziłam, a które mi się przecież spodobało ...

Co tam można zobaczyć ciekawego oprócz tego co przed nosem ? Sięgam po przewodnik ...

Muzeow na Korfu poza stolicą wyspy jest niewiele. Tym bardziej więc na uwagę zasługuje Muzeum Folkloru położone w górskiej urokliwej wsi Sinarades. Eksponaty zgromadzone na dwóch kondygnacjach zabytkowego domu, zamieszkałego jeszcze do 1970 roku, przedstawiają życie i pracę mieszkańców wyspy. Muzealnymi unikatami są dwa dawne krzesła porodowe ... "

Ooooo.... to może być ciekawe ... Krzesła porodowe .... Poszukajmy tego muzeum ....



Czy to aby na pewno maj ?!!! Grecja ?!!!











W pełni słońca byłaby to 100 % moja bajka ... A tak, co najwyżej MOŻE BYĆ ...



Wycieczka emerytów z NRD-ówka ubrana jakby zaraz miał spaść śnieg ...



Sama mam ochotę na herbatę z duuuużą cytryną ...



O, chyba to gdzieś blisko ...







Coś mi tu jednak nie pasuje ... W przewodniku widzę takie oto zdjęcie wejścia do muzeum ...



... tymczasem przed oczami mam coś takiego ...





2 euro nie majątek. Wchodzę. Wita mnie młody chłoptaś i z zapałem oprowadza po swoich włościach. Widać, że rzadko ma ku temu okazję ...



A wnętrze jak to wnętrze chaty ... Specjalnej różnicy między tym co widzę tutaj, a np. Muzeum Wsi w Radomiu (które bardzo lubię ) nie widzę ...



...lodówka ...



Tęsknie wyglądam przez okno w poszukiwaniu słońca ... Daremnie ...









W końcu znajduję te dwa obiekty , dla których tu przyszłam ...





I to by było na tyle tego dnia ...





Resztę dnia spędzam w hotelu molestując wszystkie 3 części "Ojca Chrzestnego" ...

Jutro z pogodą będzie lepiej ... Nieco ...

Potter napisał(a):

Te schodnki nawet w deszczu są super

Potter napisał(a):A wnętrze jak to wnętrze chaty ... Specjalnej różnicy między tym co widzę tutaj, a np. Muzeum Wsi w Radomiu (które bardzo lubię ) nie widzę ...

Dawno nie byłam ... przejdę się ... jak się ociepli

Potter napisał(a):W końcu znajduję te dwa obiekty , dla których tu przyszłam ...

A co to niby jest , że tak pragnęłaś to zobaczyć

Potter napisał(a):Jutro z pogodą będzie lepiej ... Nieco ...

Jutro może być dziś ...

mysza73 napisał(a):A co to niby jest , że tak pragnęłaś to zobaczyć

Nieuważnie czytasz Przecie to te porodowe krzesła

ruzica napisał(a):

mysza73 napisał(a):A co to niby jest , że tak pragnęłaś to zobaczyć

Nieuważnie czytasz Przecie to te porodowe krzesła

Mogliby jeszcze jakąś ciężarną lalkę tam posadzić ... bo nijak nie mogę sobie wyobrazić jak one działają

Potter napisał(a):

piekara114 napisał(a): ...Macie już nocleg? Może jakieś szczegóły na priv?

Mycha, ani mi się waż ...

Boisz się, że z wami pojadę?
Jak kiedyś Krakusowa napisała, my Krakowianki mamy fantazję.... w prowadzeniu aut m.in.

mysza73 napisał(a):

ruzica napisał(a):

mysza73 napisał(a):A co to niby jest , że tak pragnęłaś to zobaczyć

Nieuważnie czytasz Przecie to te porodowe krzesła

Mogliby jeszcze jakąś ciężarną lalkę tam posadzić ... bo nijak nie mogę sobie wyobrazić jak one działają

Widać, że nie na bieżąco z tematem jesteś.... W sumie to już wtedy wiedzieli jakie trendy będą w XXI wieku :mrgreen
A tu się dokształć Nie będziemy Panów zniechęcać obrazkami współczesnych rozwiązań, znanych od czasów Babilonu

piekara114 napisał(a):

mysza73 napisał(a):

ruzica napisał(a):

mysza73 napisał(a):A co to niby jest , że tak pragnęłaś to zobaczyć

Nieuważnie czytasz Przecie to te porodowe krzesła

Mogliby jeszcze jakąś ciężarną lalkę tam posadzić ... bo nijak nie mogę sobie wyobrazić jak one działają

Widać, że nie na bieżąco z tematem jesteś....

No za moich czasów, z tego co pamiętam , to miałam wannę i na piłce mi też dali poskakać

mysza73 napisał(a):No za moich czasów, z tego co pamiętam , to miałam wannę i na piłce mi też dali poskakać

Za moich czasów, i to wszystkich trzech , to se mogłam na tę gigantyczną wannę tylko popatrzeć - personel wyszedł z założenia, że szybciej urodzę, niż oni ją zdołają napełnić... Przesadzili z rozmiarem, ale wyglądała naprawdę imponująco.

Potter, krzesełka bajeczne...
Za to nostalgicznie i smutno mi się zrobiło na widok ruin klasztoru... Naprawdę niesamowite miejsce.


Co do Santorini - nie zapomnijcie o okolicznościowych kieckach z rozcięciami... Mogą Wam ułatwić wejście w te urokliwe wąskie uliczki między białymi domkami na stoku, bo ponoć sporo jest zamkniętych dla zwiedzających jako tereny hotelowe albo knajpiane. Te ostatnie jeszcze się da jakoś obejść zakupując odpowiednie napoje, ale hotelowego guarda trzeba inaczej przekonać. Wczoraj pewna Greczynka mnie poinformowała i sama była nieco zbulwersowana tym faktem.