Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewolucji

Kapitańska Baba napisał(a):

Bravik napisał(a):Wygląda niesamowicie. Dachy całe?

Typowy kołnierz szkwałowy na czole mezoskalowego układu wielokomórkowego - ale super komórki nie było więc dachy całe

Zrozumiałem z tego, że typowy

Bravik napisał(a):
Zrozumiałem z tego, że typowy

Jak go widzisz - to lepiej szybko dobrze się chować

I to są prawidłowe zakupy.

Tak wracając do wcześniejszej informacji o braku klimy i widząc dwa auta koreańskiej produkcji przypomina mi się moja podróż do CRO( całe lata temu ) moim Lanosem. Szukałem z klimą, ale nie było. Jechaliśmy na dwa auta, kolega Maciek starym Oplem Vectra z klimą, ja nowiutkim Lanosem No i tak po,... 300 km., 400 km. dalej 600 km. Maciek cały świeży i mówi, że wcale nie jest zmęczony. Ja mogłem liczyć tylko na uchylenie okna, no ale jak przy 100 km./h i więcej nie wywołać przeciągu w aucie. Na Węgrzech to temperatura tak dawała do wiwatu, że na masce auta chyba jaja można było smażyć Jedyny plus braku klimy, to szybkie odchudzanie bo tłuszcz się wytapia
To wszystko i tak PIKUŚ , moja znajoma zaliczyła wypad maluchem w lecie do Turcji.Był to tzw. wypad wakacyjno/biznesowy.Pech wielki ją spotkał:urwała się linka do ogrzewania w pozycji "ON" Ja to chyba bym dach odpiłował w takiej sytuacji

Bravik napisał(a):I to są prawidłowe zakupy.

To była pierwsza wizyta w chorwackim sklepie podczas której dokonaliśmy rozpoznania rynku w zakresie prodkuktów strategicznych dla męskiej części wycieczki

pavlo napisał(a):Tak wracając do wcześniejszej informacji o braku klimy i widząc dwa auta koreańskiej produkcji przypomina mi się moja podróż do CRO( całe lata temu ) moim Lanosem. Szukałem z klimą, ale nie było. Jechaliśmy na dwa auta, kolega Maciek starym Oplem Vectra z klimą, ja nowiutkim Lanosem No i tak po,... 300 km., 400 km. dalej 600 km. Maciek cały świeży i mówi, że wcale nie jest zmęczony. Ja mogłem liczyć tylko na uchylenie okna, no ale jak przy 100 km./h i więcej nie wywołać przeciągu w aucie. Na Węgrzech to temperatura tak dawała do wiwatu, że na masce auta chyba jaja można było smażyć Jedyny plus braku klimy, to szybkie odchudzanie bo tłuszcz się wytapia
To wszystko i tak PIKUŚ , moja znajoma zaliczyła wypad maluchem w lecie do Turcji.Był to tzw. wypad wakacyjno/biznesowy.Pech wielki ją spotkał:urwała się linka do ogrzewania w pozycji "ON" Ja to chyba bym dach odpiłował w takiej sytuacji

w pozycji ON Z Turcji
Raz tak wracaliśmy - Wartburgiem z grzaniem w środku lata ale to tylko 40 km
Ten nasz jedyny raz w Turcji to były dwa duże fiaty i jeden maluch

Ps - teraz będzie mała przerwa w relacji, proszę się nie martwić - wracam do pisania po wyborach

Szczerze to nie wyobrażam sobie obecnie wyjazdu do Cro bez klimy. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem 40+ na kompie w aucie to wymiękłem. Pamiętam wyjazdy kaszlakiem do Berlina czy Pragi ale nawet 25 lat temu to był hardkor

Kapitańska Baba napisał(a):Ps - teraz będzie mała przerwa w relacji, proszę się nie martwić - wracam do pisania po wyborach

Oczywiście mówimy o wyborach akwenu do pływania, bo inne rozmowy o wyborach mogą nas przenieść do kwarantanny.
http://nosacze.pl/wp-content/uploads/2020/05/94072233_3155745637772067_3649238698421125120_n-511x620-1.jpg

Wakacje, wakacje, wakacje są

Dobrze ,że przerwa w pisaniu ,bo zdążę nadrobić...
Klimacik jest super - piękne wspomnienia...

Bardzo fajnie się czyta
Wracają wspomnienia z mojej pierwszej wyprawy do Chorwacji.
Był rok 2005 a ja dopiero w przeddzień wyjazdu sprawdzałam w atlasie, gdzie ta Chorwacja w ogóle jest
Ach, kiedy to było...
Zostaję na dalszy ciąg.

piotrekbeti napisał(a):Szczerze to nie wyobrażam sobie obecnie wyjazdu do Cro bez klimy. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem 40+ na kompie w aucie to wymiękłem. Pamiętam wyjazdy kaszlakiem do Berlina czy Pragi ale nawet 25 lat temu to był hardkor

Druga moja własna bryka, Ibiza 6K SDI bez klimy ale z szyberdachem (moje pierwsze własne auto, Renault 21, miało klimatyzację) - dało radę pojechać do Włoch i Słowenii

Pamiętam bardzo dobrze czasy , gdy nikt do Chorwacji nie jeździł z klimą , nawigacją , telefonami komórkowymi etc. etc. etc. , bo nie było . . . , otóż jeździło się wtedy do Jugosławii , a sam wyjazd za granice kraju był jak wyprawa na księżyc . W bagażnikach konserwy , w portfelach Korony , Forinty , Dinary ( 1 Dinar = 100 Para ) wymienione dzięki książeczkom walutowym , na kolanach paszport wydany na czas wyjazdu z kraju i mapa Europy . . .

Na terenie Węgier przejazd ułatwiały wymyślone przez nas , często zabawne i przez to łatwe do zapamiętania nazwy miejscowości , np. przejście graniczne w Sátoraljaújhely nosiło nazwę "Sanatorium u Heli" , Nyiregyhaza - "Nagi Haza" itd. , itp.

Zaległości odrobione

Pozdrawiam
Piotr

"piotrekbeti"]Szczerze to nie wyobrażam sobie obecnie wyjazdu do Cro bez klimy. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem 40+ na kompie w aucie to wymiękłem.

Wraz z postępem robimy sie zdecydowanie coraz bardziej wygodni i wymagający
Witaj piotrekbeti

Pamiętam wyjazdy kaszlakiem do Berlina czy Pragi ale nawet 25 lat temu to był hardkor

Był - zero komfortu, strach przed awariami - ale czego się nie robiło dla przygody

"pavlo"]
Oczywiście mówimy o wyborach akwenu do pływania, bo inne rozmowy o wyborach mogą nas przenieść do kwarantanny.

Dla dobra sprawy niech będzie - po wyborach akwenu

Wakacje, wakacje, wakacje są

Zaczęły się w ostatni dzień naszego wypadu - dzięki temu jak zawsze będą dłuższe