Jedziemy do Fort George, tak jak przedwczoraj.
Dzisiaj nie ma wesela i udaje nam się wejść do środka.
Jeszcze nie kasują za wstęp, ale myślę, że to tylko kwestia czasu...
Zwiedzanie zaczynamy od... toalet
Są nowiutkie, czyste i bardzo eleganckie. Robię nawet fotkę Potem przechodzimy przez bramę i oto znajdujemy się w ciekawie urządzonej restauracji pod gołym niebem:
Z pewnością miło jest posiedzieć w cieniu drzew, choć ceny (przynajmniej piwa
My jednak kolację zjemy w Komižy, więc tylko, po raz kolejny, podziwiamy widok na otok Host:
i idziemy dalej. We wnętrzach fortu urządzono coś na kształt mini muzeum:
Jest Napoleon:
A tutaj czyżby Józefina?:
Widok w kierunku bramy wjazdowej:
Zbiory te znajdują się na pierwszym piętrze. Wchodzimy jeszcze wyżej, na coś w rodzaju tarasu widokowego, który w czasie imprez organizowanych w forcie służy za parkiet
Tańczę więc
I znowu patrzymy na wysepkę Host:
Rozglądamy się zresztą na wszystkie strony. W kierunku ruin twierdzy Terjum:
w stronę schronu dla łodzi:
i półwyspu Škojić, na którym plażowaliśmy przed dwoma dniami:
Popstrykaliśmy, potańczyliśmy
Przed fortem zaparkowało takie fajne, "firmowe" autko:
Wracamy z Visu "nową drogą", przy której stoją takie ostrzeżenia
Późne popołudnie i wieczór spędzamy na komiškiej starówce. Kolację (brancin z blitvą) jemy w konobie Koluna:
Towarzyszy nam uroczy koleżka (a właściwie - koleżanka
W pobliżu jest też jegomość, którego często spotykamy w Komižy. Mój ulubiony lokals
Po kolacji (rybka była świetna!) idziemy się przejść w romantycznych okolicznościach przyrody
I tak powoli dobiega końca nasz kolejny wspaniały dzień na Visie

.png)
.png)
.png)