10 sierpnia (sobota): Urocze hvarskie wiochy; część trzecia - Vrbanj i DolDojeżdżamy do Vrbanja, w którego "centrum" stoi oczywiście kościół

Tym razem jest to crkva sv. Duha:
Świątynia nie wygląda na szczególnie zabytkową, w przeciwieństwie do wolno stojącej dzwonnicy:
Takich dzwonnic to się już naoglądaliśmy w Cro, nawet dzisiaj

Nagle, ni stąd, ni zowąd, zaczyna padać deszcz

W zasadzie od rana wszystko wskazywało na to, że jakaś kropla spadnie, ale do tej pory było sucho. Pada słabo, ale skutecznie uniemożliwia focenie. Trochę czasu spędzamy więc na ławce, pod dachem kościoła:
Deszcz na szczęście (na razie!) tylko postraszył, więc wkrótce możemy ruszać na dalsze "zwiedzanie".
Do konoby Bogo (naprzeciw kościoła) nie będziemy zaglądać, bo zamknięta:
ale, tak jak wspominałam, pokażę Vrbanj z dosyć nietypowo...
Kręcąc się w okolicach crkvy sv. Duha, natykamy się na dziwne "miasteczko"

:
Okazuje się, że mieszkają w nim... krasnale

Ale nie te wrocławskie, tylko te od Śnieżki

:
Kawałek dalej jest staw o wspaniałej nazwie "Jezero Prvo Svitanje"

:
W wodzie oprócz złotych rybek (spełniają życzenia, tak jak hvarski Dżin

) i żółwi można zobaczyć pływające łódką... pluszaki

:
Są też oczywiście, jak to nad stawem, żaby

:
Tony, coś dla Ciebie

Ty lubisz oglądać żaby

Siadam na chwilę w tym dziwacznym otoczeniu... O co tu chodzi
Jestem bardzo ciekawa co autor tego "parku" miał na myśli
Naprzeciw Jezera Prvo Svitanje niestety mamy do czynienia z dużo większym "koszmarkiem". Co tutaj autor miał na myśli, trudno zgadnąć

:
Kolory dają po oczach, nawet w tak pochmurny dzień, jak dzisiaj.
I pomyśleć, że ktoś maluje w taki sposób dom w urokliwej wiosce, wśród budynków z kamienia
No cóż, Vrbanj nieszczególnie przypadł nam do gustu... Kto nie był, nie musi aż tak bardzo żałować

Sytuację ratuje trochę osioł, który na nasz widok ryczy radośnie

:
Przed nami ostatnia z hvarskich wioch - Dol. Widok na miejscowość sprzed kościoła, na którym znów się skupimy

:
A oto crkva sv. Mihovila Arkanđela w pełnej krasie:
Kościół oczywiście zamknięty, ale jak ktoś jest bardzo ciekawy, jak wygląda w środku, może zajrzeć
tutaj.
Z dziedzińca kościoła przeganiają nas zbliżające się grzmoty. Oho, jeszcze będzie ciekawie!
Póki co, nie pada, ale my i tak kończymy nasz "tour de wiochy"

Zdecydowanie najbardziej podobało nam się w Pitve i w Vrisniku. Największe wrażenie z kościołów zrobiła crkva w Svirče. W Vrbanju było dziwnie, a w Dolu niewiele widzieliśmy, ale raczej nie ma tam jakichś spektakularnych atrakcji do oglądania.
Następny punkt programu to zakupy w dużym Tommym w Starim Gradzie (przy przeprawie promowej). Kupujemy m.in. ćevapčići, które zgrillujemy sobie po powrocie na camp

Wychodzimy ze sklepu... prosto w porządną ulewę

Nagle po parkingu płyną rwące rzeki

Ludzie (nieprzyzwyczajeni do widoku deszczu

) chronią się pod dachem, przed wejściem do sklepu. My jednak z cukru nie jesteśmy i podejmujemy ryzyko zmoknięcia w czasie przejścia do auta

Właściwie cieszy nas ten deszcz. Powietrze już pachnie cudnie! Poza tym jest całkiem ciepło, a przynajmniej przez parę chwil nie ma upału.
A oto dowód (na szybie Fabiaka), że padało

:
Zauważamy to, co rok temu na Braču - w czasie i bezpośrednio po deszczu drogi są wyjątkowo śliskie. Mieszanka asfaltu jakaś inna niż u nas.
Jedziemy na "naszą" (od wczoraj tak możemy mówić

) stronę Wyspy. Przed tunelem korek - no tak, nadal jest sobota

Przejeżdżamy na południową stronę i... wychodzi słońce

Zupełnie jakbyśmy wjechali do innego świata
