Gór mi mało i trzeba mi więcej...

Ale....zimowo

I mroźno na pewno... brrrr

nie jest tak źle

tak jak tradycją staje się w naszych wyjazdach październik tak tradycją staje się też Wetlińska chociaż pisząc te słowa już wiem, że w tym roku tą tradycję złamiemy na razie zapraszam na Wetlińską...

położenie chaty sprawia, że dotarcie na szlak zajmuje mniej czasu i jest dużo przyjemniejsze, niż zaczynanie wędrówki spod ABCu, a właściwie z okolic Chaty Wędrowca











kiedy w końcu wbijamy na szlak...trafiamy na wycieczkę z przewodnikiem tyle, że przewodnik już dawno poszedł do przodu, a wycieczka w tym czasie pije, pali i drze mordę...robimy 15 minut przerwy i puszczamy ich przodem...dla własnego komfortu niestety...oni też kiedyś w końcu zrobią przerwę i to znacznie dłuższą a wtedy my...tempo podkręcamy na maksa i już nigdy więcej ich nie widzimy









cała banda mrówek zmierza z Orłowicza w kierunku Smereka...





my tymczasem do Orłowicza dopiero zmierzamy...













młodzież oczywiście pierwsza...ale ona na lekko, bez niczego idzie...na Orłowiczu tłumy, ale to zawsze tu się rozstajemy...ja w lewo, na Smerek, za mrówkami...a reszta w prawo, w kierunku Chatki...ciekawe, czy dam radę ich przed nią dogonić

my...też się tu rozstaniemy...do kolejnego odcinka

ciekawe, czy dam radę ich przed nią dogonić

Myślę że bez problemu

beatabm napisał(a):

ciekawe, czy dam radę ich przed nią dogonić

Myślę że bez problemu

dobrze kombinujesz

najpierw w lewo...Smerek...































cdn...

Jesień w górach jest zdecydowanie najpiękniejsza

beatabm napisał(a):Jesień w górach jest zdecydowanie najpiękniejsza

też tak zawsze myślałem, ale teraz biję się z myślami...może jednak zima czystość formy jest nadzwyczajna wtedy zimowych Bieszczad nie znam...ale poznam i to już w tym roku

tymczasem rozpoczynam pogoń























































Połoninę Wetlińską złaziłem już kilka razy i za każdym razem jest inna, mimo tej samej pory roku...za każdym razem odkrywam nowe miejsca, nowe widoki...a te, które już znam uwielbiam coraz bardziej
Zgodnie z oczekiwaniami resztę wycieczki dogoniłem w okolicach Osadzkiego Wierchu...czyli nie jest ze mną tak żle

do Chatki Puchatka coraz bliżej, trochę dmucha i jest dość zimno, ale z chęcią napiję się najdroższego Żywca z puszki w tym kraju niestety, nic z tego czasy kiedy w Chatce można było napić się browara odeszły razem z Lutkiem...



pod Chatką...dzikie tłumy



ale da się znaleźć kawałek miejsca na kilka zdjęć...











schodzimy w kierunku Przełęczy Wyżnej...po kilku minutach dobiega nas warkot silników...w sumie nic dziwnego, w końcu szlak żółty to droga z której korzysta GOPR i Straż Graniczna...po chwili zza zakrętu wyłania się pierwszy quad, GOPRowski...jednak jego pasażer jest dość nietypowy...ktoś poznaje tą facjatę ?



...

Nos przyłożyłam do monitora i niestety... facjata znana

CROnikiCROpka napisał(a):Nos przyłożyłam do monitora i niestety... facjata znana

ja to wyłapałem dopiero po powrocie, a upewnił mnie wujek Google, twierdząc, że w okolicy była jakaś konferencja z jego udziałem
wykorzystywanie GOPRu do takich wycieczek, to czyste k.....wo szczególnie, że na parkingu na przełęczy sprzętu GOPR stało więcej

Michał, piękne bieszczadzkie widoki poza... ostatnim zdjęciem

Tylko jego tam brakowało

zaraz za nim przemyka kolejny quad GOPRu



którego pasażera nie wyłapałem...a kolumnę zamyka quad SG który wiezie smutnego pana, pewnie z BOR kompletnie nieświadomi sytuacji, która nas właśnie minęła schodzimy w dół...









dzień zleciał nam błyskawicznie...wieczorem spotykamy się przy ognisku z Roksaną i Arturem...







jednak nie jesteśmy sami...przez cały wieczór towarzyszą nam dwa lisy...





które wylegują się na naszym trawniku jak koty to niestety smutna i przerażająca sytuacja, jakiej świadkami możemy być w Bieszczadach, po Wetlinie wieczorami lisy biegają niczym domowe zwierzęta i wcale nie są wściekłe...tylko uzależnione od ludzi, którzy bezmyślnie je dokarmiają nie, nie miejscowi...to my turyści

bardzo miły wieczór





cdn...

Ale że lis, tak o, na trawniku? Aż się wierzyć nie chce. Dzikie zwierzę udomowione przez turystę...

CROnikiCROpka napisał(a):Ale że lis, tak o, na trawniku? Aż się wierzyć nie chce. Dzikie zwierzę udomowione przez turystę...

w Wetlinie łatwiej o lisa niż o kota

To był bardzo miły wieczór.
Trafiła nam się wtedy piękna pogoda, wymarzone jesienne kolory.
My ruszamy do Wetliny pod koniec marca, taki świąteczny wyjazd i mam nadzieję na trochę słońca i śniegu.

CROnikiCROpka napisał(a):Ale że lis, tak o, na trawniku? Aż się wierzyć nie chce. Dzikie zwierzę udomowione przez turystę...

Oj lisów to tam jest mnóstwo. Tak jak Michał napisał... łatwiej tam o lisa niż o kota.
Przy Łomiankowej Dolinie to nawet cała rodzina mieszka. Dokarmiane przez turystów w ogóle nie okazują strachu.