Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży. [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Co prawda liczyłem, że ma to jakiś związek z tym, że zatankowałem na innej stacji niż zwykle, albo że przyśpieszałem akurat dość mocno, ale ciągle palące się lampki - ładowanie, woda w układzie i ręczny (co prawda przygasały przy dużych prędkościach) - spowodowały, że trzeba się było udać do elektryka.
Firma, można by rzec, znajoma, bo rzadko bo rzadko, ale bywam tam od kilkudziesięciu już lat i niejeden samochód mi stawiali na nogi.
Wyrok: alternator (sześć stów ), jakieś popalone peryferia, pasek klinowy - ten już poszedł gratis, bo wcześniej umówiliśmy się na dziewięć i więcej nie miałem
Na drugi dzień mam kłopot z zapaleniem - nie kręci. Nawet nie zagdaka, ale po chwili mu przeszło.
Wróciło na trzeci. Cisza. Ponieważ jeździłem trochę bez ładowania, to wyszło mi, że akumulator siadł, ale, z drugiej strony, podobno go ładowali cały dzień ...
Raz odpalał, raz cisza, a najdziwniejsze, że nie kręcił, ale lampki mu jakoś nie gasły.
Elektryk!
Udało mi się dojechać, chłopcy (no bo elektryk ten sam, ale załoga się wymienia na młodszą co jakiś czas) odprawili jakieś czary - ładowanie jest. Odprawili więcej czarów - nie ma poboru prądu w czasie postoju, więc nic nie rozładowuje akumulator. Rytuał zakończyli jakimiś kompletni nieznanymi mi czarami i zapadł wyrok - akumulator padł.
Trzy i pół roku, ale to się zdarza podobno. Znaczy ładowanie ma, coś tam ma, brakuje mu kopnięcia potrzebnego przy odpalaniu. Oni to bardziej fachowo opisali, ale ja się kurna na tym nie znam.
Znaczy albo będzie dobrze, albo będzie źle, przed zimą lepiej wymienić, a najlepiej wymienić szybko, bo nie wiadomo kiedy padnie do końca i będzie kłopot.
Dwóch ich tam grzebało, a ja się nie znam, więc nie wypada nie uwierzyć.
W domu przypomniałem sobie o tych niegasnących lampkach ...
A co mi tam, wpadnę jeszcze do znajomego mechanika - może mi podpowie gdzie kupić taniej ten akumulator, bo zabawa zaczynała być kosztowna. Przy okazji wspomniałem mu o tych lampkach niegasnących, o akumulatorze. Podniósł maskę, popatrzył, pogrzebał, poszedł do warsztatu, przyniósł dziesiątkę, dokręcił te niedokręcona klemę, która czasami kontaktowała, a czasami nie, powiedział co myśli o niektórych elektrykach, z czym się zgadzam, a czego nie powtórzę, bo mi się uszy czerwone robią
Przyjechałem sobie dziś do biura dużo wcześniej bo miałem sporo roboty. Biuro otwieramy o 9.30. Już jest 12 minut "po" a w biurze żywego ducha. Myślą, że jestem w Katowicach bo miałem być ale udało mi się załatwić wszystko wczoraj i dziś nie musiałem jechać Zobaczymy o której się zjawią