Czy Bałtyk to konkurencja dla Adriatyku w dobie autostrad?

Wracając do zacytowanego artykułu:

stachan napisał(a):

(...) W sąsiednich Niemczech również odnotowano kilka przypadków zakażenia się Vibrio vulnificus (...)

to w Niemczech (średnio) rocznie RKI odnotowuje około 20 przypadków zakażeń tym "bydlątkiem".
Z czego 2-3 przypadki są "jeziorne", a reszta Bałtyk.

Wracając do tytułu wątku...W dobie czego? Autostrad?
Akurat miałem okazję jechać ( pierwszy raz od 2008r) nad nasze morze "autostradami" A4 i A1.
Kto to nazwał autostradą?
Od Łodzi do Krakowa jeden wielki plac budowlano-remontowy z jednym pasemi jezdni, odcinkowymi pomiarami prędkości i ograniczeniami od 50 do 70 km/h.
Jedna, wielka porażka.
Nawet nie chcę myśleć jak wygląda jazda tym czymś w sezonie.

anakin napisał(a):Wracając do tytułu wątku...W dobie czego? Autostrad?
Akurat miałem okazję jechać ( pierwszy raz od 2008r) nad nasze morze "autostradami" A4 i A1.
Kto to nazwał autostradą?
Od Łodzi do Krakowa jeden wielki plac budowlano-remontowy z jednym pasemi jezdni, odcinkowymi pomiarami prędkości i ograniczeniami od 50 do 70 km/h.
Jedna, wielka porażka.
Nawet nie chcę myśleć jak wygląda jazda tym czymś w sezonie.

W tej chwili to faktycznie jest jeden wielki plac budowy - ale już niedługo będzie to najlepsza autostrada w Polsce (przypomnę - 2x3 pasy!!!).

Natomiast kiedy A4 na odcinku Kraków - Katowice będzie w końcu autostradą z prawdziwego zdarzenia bez remontów - tego chyba nikt nie wie

A dożyjemy tych pasów?
Bo patrząc na tempo tych prac może być ciężko.

O A1 bym się tak nie martwił.
Natomiast A4 od Katowic do Krakowa to zawsze był plac budowy. A stawki zawsze były z tylnej części ciała.
Dlatego ja jeżdżąc ze Śląska do Krakowa staram się wybierać odcinki niepłatne. Ciut dłużej ale droga w lepszym stanie i nie opłacam tej pseudoautostrady.

empire13 napisał(a):O A1 bym się tak nie martwił.
Natomiast A4 od Katowic do Krakowa to zawsze był plac budowy. A stawki zawsze były z tylnej części ciała.
Dlatego ja jeżdżąc ze Śląska do Krakowa staram się wybierać odcinki niepłatne. Ciut dłużej ale droga w lepszym stanie i nie opłacam tej pseudoautostrady.

Popieram - ja od dłuższego już czasu ze Śląska do Krakowa tylko przez Olkusz

A co do tempa prac na A1, to jest ono zaskakująco zgodne z założonym harmonogramem!! Tak więc jest bardzo prawdopodobne, że za rok o tej porze autostrada będzie oddana do użytku.

marekkowalak napisał(a):

Popieram - ja od dłuższego już czasu ze Śląska do Krakowa tylko przez Olkusz

Najlepsza opcja

anakin napisał(a):A dożyjemy tych pasów?
Bo patrząc na tempo tych prac może być ciężko.

Dożyjemy.
Tylko wtedy będziesz musiał 'pilnować' wątku o drożyźnie za te pasy...

anakin napisał(a):A dożyjemy tych pasów?
Bo patrząc na tempo tych prac może być ciężko.

Prędzej (już całkiem niedługo) z Krakowa dojedziesz do Gdańska a nawet na całe polskie wybrzeże autostradą lub drogą szybkiego ruchu niż doczekasz się sensownego połączenia tego samego typu z Krakowa do Splitu lub Ploce. Sensownego tzn. takiego którego chcąc dostać się na południe jazdy nie trzeba będzie zaczynać od stukilometrowego podjazdu na północny wschód zachód pod Gliwice. Nie mam większych nadziei na doczekanie połączenie Kraków-Budapeszt czy udrożnienia przejazdu z węgierskiej M6 do Ploce przez Sarajewo.

To stwierdzenie faktu a nie argument na rzecz takiego czy innego wyboru miejsca na wakacje.

empire13 napisał(a):Natomiast A4 od Katowic do Krakowa to zawsze był plac budowy. A stawki zawsze były z tylnej części ciała.
Dlatego ja jeżdżąc ze Śląska do Krakowa staram się wybierać odcinki niepłatne. Ciut dłużej ale droga w lepszym stanie i nie opłacam tej pseudoautostrady.

Koncesja kończy się w 2027 roku. I wówczas są dwa warianty do wyboru.
Autostrada powraca do GDDKiA. Bramki znikają, pojawia się trzeci pas.
Autostrada jest znów oddana komuś. Będzie jak jest.
Od czego zależy wybór ? Dyskusji na ten temat zabrania regulamin.

Również nie korzystam z tej autostrady. Z indywidualnego punktu widzenia w obecnych warunkach to racjonalne, ale z punktu widzenia ogólnego to absurd. Po to się buduje autostrady o odpowiednim standardzie by skanalizować ruch i odciążyć drogi lokalne.

Kiepura napisał(a):Sensownego tzn. takiego którego chcąc dostać się na południe jazdy nie trzeba będzie zaczynać od stukilometrowego podjazdu na północny wschód pod Gliwice.

Nie żebym się czepiał, ale Gliwice to raczej na północny zachód od Krakowa

dids76 napisał(a):

Kiepura napisał(a):Sensownego tzn. takiego którego chcąc dostać się na południe jazdy nie trzeba będzie zaczynać od stukilometrowego podjazdu na północny wschód pod Gliwice.

Nie żebym się czepiał, ale Gliwice to raczej na północny zachód od Krakowa

Ciekawe co na to by powiedział interpretator freudowskich pomyłek ?

Tak czy siak dzięki za czujność.

Konkurencja dla Adriatyku w dobie autostrad...

na dłuższy weekend, dlaczego nie.
Całkowite koszty:
Auto: 2.500 km - 125 litrów diesla (~150 €)
+
300 pln (po kłótni udało mi się załapać na zapłatę jednego rachunku).
Netto: 3 fajne dni.
Nocleg w Gdańsku na łódce.

anakin napisał(a):Więc jeśli chodzi o mnie, wolę do Cro 22 godziny niż nad Kałtyk 5.

Zacytuje siebie sprzed 11 lat , bo takie mnie jeszcze jedno porównanie naszło.
Co prawda nie w kwestii samej trasy, ale...

Życie wymusiło w tym roku Bałtyk, tak więc 6 dni padło na Łebę.
Mały pensjonat rodzinny z wyżywieniem, nic specjalnego, ale też żadna tragedia.
Przez te 6 dni właściciele ani raz nie zapytali - jak leci, czy się podoba, czy czegoś nie trzeba...
Oczywiście nie musieli.
Właścicielka przez cały pobyt chodziła obrażona na cały świat, a jej mąż niewiele lepszy.
Córka trochę ratowała klimat.
Oczywiście poza tym wszystko było ok...usługa zapłacona, usługa wykonana, pokój odpowiadał temu, który zarezerwowałem, jedzenie też w porządku.
No, ale mi brakowało tego czegoś, tego co mam w Cro.
Wszędzie tam gdzie do tej pory jeździłem, spotkałem się ( i pewnie wielu z nas) ze zgoła innym podejściem do klienta.
Zawsze się czułem jak (niemal) członek rodziny i jak u siebie (prawie).
Nad Bałtykiem w tym temacie z tego co pamiętam, zawsze było sucho, bezpłciowo i nijako.
Nic się jak widzę nie zmieniło..
Oczywiście Bałtyk temu nie jest w żaden sposób winien.

Nie znalazłem podobnego tematu, a nie chcę zakładać nowego.
Jeżeli takowy jest, proszę moderatora o przeniesienie

To ja mam inne odczucia. W tym roku Jastrzębia Góra początek czerwca, rok temu ten sam okres Darłówko. Wynajmowaliśmy domki. Właściciele byli gdzieś z boku, uśmiechnięci, zagadali, ale nie natrętni. Tak mi pasuje..... W Chorwacji zdążyło mi się, że wysiadając z samochodu po wyjeździe na zwiedzanie czy plażę, już na mnie czatowali, gdzie, co, po co, aż tego było za dużo i męczące....
W zeszłym roku trafiłam w Pagu tak, że tuż po pokazaniu app jasno bylo powiedziane, że za pół godziny zapraszają na góre do siebie z paszportami i kasą za pobyt.
W Tribunj rok temu, przy meldunku, kasa później, polako, a na drugi dzień puka babeczka z talerzem winogron i wyciąga rękę po kasę......
Jak się trafi...

piekara114 napisał(a):Jak się trafi...

Oczywiście, każdy pisze o swoich doświadczeniach.
Mi się nie zdarzyło, żebym nie musiał się prosić ( i to kilka dni) żeby w Cro kasę ode mnie wzięli.
Wiecznie tylko słyszałem - sutra, sutra.
Nad Bałtykiem?
Przemilczę.