25.06.2018 (poniedziałek)Budzę się wcześnie (normalnie lubię spać, ale tu nie musze wstawać do pracy), rodzina śpi, robię sobie kawę, biorę książkę, idę na taras, jest chłodno, rześko, widok przepiękny, niebo troszkę zachmurzone... grzeję się w porannym słońcu. Na to czekałam cały rok

Ok 10 budzę rodzinkę, ileż można spać?

jemy śniadanie i jedziemy do Nin. Miasteczko śliczne, klimatyczne. Oglądamy Kościół św. Krzyża - przedromański kościół z ok. 800 r. , w środku całkiem pusty. Spacerujemy uliczkami, niewiele czasu potrzeba, żeby zwiedzić to miasteczko. Jest urocze.
Kupujemy magnesik, okulary itd., czytamy o powodzi na tablicy informacyjnej

i po wszystkim jedziemy do apartamentu zjeść, bo po obiedzie mamy plan jechać do Zadaru. Po drodze jednak zauważamy ślicznie położony kościółek. To kościół Św. Mikołaja. Zatrzymujemy się na wyznaczonym darmowym parkingu. Najmłodsza jęczy, że nie idzie, znamy jej marudzenie i zupełnie to olewamy

, oczywiście za chwile już się je podoba
Wracamy, jemy obiad, przebieramy się i ruszamy do Zadaru, mamy zamiar być tam do zachodu słońca.
Na początek idziemy zobaczyć miejską plażę, ten dzień jest bardzo wietrzny i mimo wysokiej temperatury jest odczuwalnie chłodno. Nie wchodzimy do wody. Siedzimy na plaży i chłoniemy widoki, przy kawie i lodach

Jest przyjemnie, a plaża całkiem spoko, może dlatego że w pusta

Po relaksie ruszamy do starego miasta i chodzimy po znanych nam miejscach, które opisałam w relacji z 2017r.
cro-17-po-raz-piaty-pirovac-dubrovnik-baskavoda-i-okolice-t53805.html, jemy pyszne lody, aaach tęskniłam, czuję to całą sobą
Ok 20 siadamy na piwku w knajpce i czekamy na zachód, który ma być ok 21, ludzi tłum, ale to jedynie miejsce w Cro, gdzie mi to zupełnie nie przeszkadza, nie wiem czemu. Każdy w skupieniu czeka na tę chwilę...