Wiatr trochę wymęczył dziewczyny ,i w czasie poobiedniej sjesty wymyślają inny porządek drugiej części dnia.....
Mówią, że już się im nie chce schodzić na plażę,odrobinę odpoczną i chętnie wybiorą się na popołudniowe zwiedzanie.....
No to mamy konflikt interesów......
Ja tam nie mam dosyć,wydaje mi się że czas od wczoraj przyspieszył jak zwariowany i przelatuje mi przez palce jak ten płynny lazur -syndrom ostatnich dni....
-Ślicznoty, chodźcie na plażę....Pozwiedzamy, ale w przyszłym tygodniu-zabiorę was wtedy do Ojcowa....
-Sam se idź, lub jedź do Ojcowa
My zrobimy porządek i się wyszykujemy,a ty idź po bety na brzeg - jak wrócisz to w nagrodę dostaniesz deser....
-A mogę sobie wybrać ?
-Nie możesz....
-To idę popływać ,a przyniosę tylko leżak Julki i ponton....
-Przemyśl to......lepiej....
-Przemyślałem -pójdę jeszcze na włóczęgę....
-Sprzeciw
-Oddalonyyy
-Jesteś kompletnie stuknięty,a najgorsze że to wiesz i nic z tym nie robisz....
-Ach, jakie to szczęście że twoja wiedza nie jest kompletna...
W dalszej części rozmowy poznałem plany które uknuły w zmowie- dlatego wędruję sobie przybrzeżnymi skałkami - czas gra na moją korzyść....
Głowę trochę mi zaprzątają poobiednie niesnaski -dziewczyny przykleiły mi etykietkę egoisty....
Julka chce jechać na zjeżdżalnię i zakupy do Supetaru , starsze dziecię na zakupy i ....zakupy....
Przecież im mówię ,że te 100 kun wydadzą w pięć minut ostatniego dnia przed odpłynięciem z wyspy....
No, może w sumie nie w pięć minut, bo nie tak łatwo znaleźć coś co kosztuje mniej....
Przeszedłem się w te i wewte i.....jeszcze raz to samo.... a potem przez chwilę brodziłem wzdłuż brzegu
Klapnąłem obok pontonu i podziwiam fantastyczny krajobraz z progu mojego apartmana
Morze figluje.....nawet hipnotyzuje...
Będzie mi tego brakowało
Póki co poddaję się kojącemu seansowi i pocieszam myślą że zostaje mi jeszcze jeden lub dwa dni - choć obstawiam to drugie...
Wróciłem mocno osolony i czeka mnie długa kąpiel
Nie dostałem deseru,ale w pysk też nie.......idzie przeżyć....
Nie wtajemniczonym kawalerom podpowiem że małżeński survival to ciąg kompromisów
dlatego stanęło na tym że pojedziemy o pół drogi krócej.....Cel Pucisca - tam roztrwonią forsę
Są
Mnie też....
Wrzuciłem te przeszacowane zakupy do furki i idziemy w miasto....
Sprawiłem się z tym pomysłem na Puciscę bardzo-dlatego zasłużyłem na spóźniony deser....

.png)
.png)

.png)