napisał(a) Użytkownik usunięty » 30.05.2007 14:36
Wiadomo, w tamtą stronę jest łatwiej

. Ja muszę wytrzymać od 2:00 do 4:00 potem już jest OK. W zeszłym roku wyglądało to mniej więcej tak. Dłuższy postój (40 minut z Red-Bulem i "śniadaniem") na takim dużym MOP-ie w Austrii (niestety nie pamiętam dokładnie gdzie w każym razie za Wiedniem a sporo przed Grazem). Potem krótsza przerwa przed wjazdem na Autostradę w Chorwacji (30 minut z Red-Bulem) i potem już bez zatrzymania do Splitu. W międzyczasie trzeci Red-Bul i sporo ichniejszej muzyki z radia, widoki oraz gadanie przez walkie talkie ze znajomymi w samochodzie za nami. Na miejscu byliśmy około 10:30 i nie kładłem się spać - dopiero wieczorem mnie zmogło.
Droga powrotna była już mniej przyjemna. Kryzys dopadł mnie już w Słowenii, gdzie ze zmęczenia pomyliłem drogi, nie pomogały żadne dopalacze, częste przerwy, otwieranie okna. Przez walkie talkie już nikomu nie chciało się żartować, w końcu za Olomoucem przysnąłem za kierownicą. Nie przyjemne uczucie... jednak na tyle otrzeźwiające, iż bez roblemu dociągłem do Bielska około 7:00.
Ja osobiście (przekonałem się po raz kolejny) wolę jeździć nocą i przedpołudniem niż popołudniu i nocą by kończyć podróż wczesnym rankiem. Dlatego tegoroczny wyjazd - podobnie jak poprzedni - planujemyu na około 19:00 - 20:00 z Bielska z trzema/czterema Red Bulami w lodówce.
