My jeździmy zawsze we dwoje kierowców i o przerwach na trasie do Cro nie ma mowy. Jedno jedzie, drugie śpi. Z naszego duetu ja więcej nie prowadze, co nie znaczy, że śpię. I tez nie lubimy się zatrzymywać. Najchętniej wyłaczyłabym organizm z trybu "sikanie" i jazda. Jeszcze tankowanie zostało.... Ale na pełnym baku i pełnym gazie obliczamy zasięg na prawie 800 km, więc nie jest tak źle. Ostatnio jadąc do Wa-wy, z Rzeszowa -ledwie 300 km, ale bez sikanie nie da rady, miałam straszny nerw. No bo tak: jedziesz, jedziesz, wyprzedzasz, a na końcu stajesz jak sierotka na siczku i potem znowu wszystkie tiry musisz wyprzedzać. Stwierdzam, że lepiej jechać jak łajza od początku i nie żałować zmarnowanych manewrów. Na takiej trasie do Cro, troche innej niz Rzeszów - W-wa, lepiej jechać wolniej, ale stale. Ale to tylko dla kierowców ze zmiennikiem....
pozdrawiam

.png)
.png)
.png)
.png)

.png)
.png)
.png)