Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

VI3

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 13.11.2017 21:35

Hm. Po raz kolejny Bartku jestem rozwalony czytając Twoje posty, a trochę mam do nadrabiania. Niemniej jednak wielgachne dzięki za to, że mając już takie doświadczenie wiesz jak zebrać te informacje, jak je obrobić i jak je podać. Jakbyś bardzo dobrze znał stronę serwującą i odbierającą... To dzięki takim wpisom, takim postom można sobie układać kolejne podróże. Będę stałym bywalcem Twoich opisów nie tylko po to, aby przygotować sobie podroż na VIS ale również po to, by wykształcić w sobie większą umiejętność serwowania swoich odczuć w sposób bardziej pożądany przez czytacza aniżeli jak w obecnej chwili bardziej odpowiadający memu pióru...
I tak przy okazji. W jednym z odcinków chciałem opisać pekę, którą zjedliśmy. Ale co ja tam mogę powiedzieć po jednej pece, jak nie ma takiego bogatego materiału porównawczego jak u Ciebie:)
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 13.11.2017 23:09

Abakus 68
W jednym z odcinków chciałem opisać pekę, którą zjedliśmy. Ale co ja tam mogę powiedzieć po jednej pece, jak nie ma takiego bogatego materiału porównawczego jak u Ciebie:)



Opisuj tę pekę bez krępowania się...Chętnie przypomnę sobie (Bartek pewnie też :) ..) jak to smakuje za pierwszym razem :oczko_usmiech: 8)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 14.11.2017 09:27

Pisz, pisz o pece. Ja swoją pierwszą, długo wyczekiwaną, pamiętam do dziś. Daleko po nią musiałem jechać - droga była długa, kręta, kamienista, wyboista, wiodła nad przepaścią, ahhhh...
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 14.11.2017 18:40

Oczywiście, że napiszę i zrobię to po swojemu, a co! Cieszę się, że ją zapamiętałem, będzie wzorzec!
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 15.11.2017 12:25

Plaze (2)

W pierwszym odcinku dotyczącym tematu viskich plaż, omówiłem miejskie plaże Komižy. Przyjrzyjmy się teraz plażom piaszczystym, tak lubianym nie tylko przez dzieci. Ja osobiście cenię je za łagodne oparcie dla stóp w wodzie i na brzegu. Oczywiście wszystko ma swoją cenę, którą jest w tym przypadku płycizna na wiele metrów od plaży i ubogie życie podwodne.

Vis szczyci się nieprzyzwoicie wysoką, jak na warunki chorwackie (a zwłaszcza dalmatyńskie) ilością piaszczystych plaż. Ma ich cztery, wszystkie na wschodnim/północno-wschodnim wybrzeżu Wyspy: przydrożna i błotnista, do tego mikroskopijna (czasem wręcz zanikająca) Milna, położony 10 minut spacerkiem za nią Zaglav, chyba najbardziej spektakularna i popularna Stončica i trudno dostępna z lądu Vela Smokova. Dzisiaj przyjrzymy się dwóm z nich.
beaches.jpg
Mapka Visu z zaznaczonymi przeze mnie piaszczystymi plażami. Te wskazane dłuższymi strzałkami omawiam w niniejszym odcinku.

Do Stončicy dostaniemy się z „długiej” drogi prowadzącej z Visu do Podstražja. Skręt jest dobrze oznakowany. Jadąc od strony Visu, skręcamy w lewo za Konobą Kod Magića (którą opisywałem w relacji z 2015 roku i szczerze ją polecam). Nadjeżdżając od Podstražja, skręcamy w prawo niedługo po minięciu (nieoznakowanego, wstęp wzbroniony) skrętu w stronę Velej Smokovej.

Miejsca do zaparkowania nie brakuje tu nigdy, kwestia tylko, jak daleko od zejścia zostawimy samochód. Walka toczy się o miejsce w cieniu jedynego wyróżniającego się przy końcu asfaltu drzewa, a najwięksi ryzykanci (albo wygodniccy) zjeżdżają w dół po piaszczystej drodze, kiedy asfalt się kończy. Tam, bliżej plaży, zmieści się jeszcze kilka aut w miejscach, gdzie droga jest szersza – tylko wykręcić może być trudno.
01.jpg
"Walka toczy się o miejsce w cieniu jedynego wyróżniającego się przy końcu asfaltu drzewa..."

Tak czy siak, od miejsca pozostawienia samochodu do plaży nie będziemy szli dłużej niż 3 minuty. Sama plaża nie jest bardzo szeroka (jakieś 50 metrów na oko), za to jest wyjątkowo (jak na Jadran!) głęboka. Tak głęboka, że miejsca starczyło na pokaźnych rozmiarów konobę (jeżeli planujemy tam zjeść, to zalecam rezerwację dzień wcześniej – miejsce jest popularne wśród wodniaków i turystów przywożonych stateczkami wycieczkowymi), toaletę (murowaną, bezpłatną), boisko do piłki plażowej (z bramkami) i mieszczący się przy wejściu na plażę bar (czynny tylko w szczycie sezonu).

Moje dotychczasowe doświadczenia ze Stončicą wywodziły się z wizyt w czerwcu i były dość…średnie. Plażę tę zapamiętałem jako miejsce zatłoczone, pełne hałaśliwych (jak to zresztą z każdą większą grupą urlopowiczów pochodzących z jednego kraju) Węgrów, rozkopujących piaszczyste boisko na wszystkie strony oraz wielkich, obrzydliwych gzów, które nie dawały chwili wytchnienia ani w wodzie, ani na plaży, a tym bardziej na ścieżce prowadzącej na nią. Jeszcze tylko otworzyć piwo i już miałeś na głowie przynajmniej dwie sztuki, wielkie jak ćwierć dłoni i naprawdę mocno gryzące.
02.jpg
Dość wąska i głęboka Uvala Stončica. Dość płytka (grunt kończy się gdzieś na wysokości pochylonego słupa).

Mając te obrazy w pamięci, w tym roku nastawiałem się na przeżycia jeszcze bardziej traumatyczne (no ale dzieci prosiły w końcu o piaseczek do zabawy i płytsze wejście do wody), no bo przecież sezon i w ogóle… A tymczasem, Stončica nas zaskoczyła – gzów nie było (tam ani nigdzie indziej) – zapewne występują tylko na przełomie wiosny i lata, a pod jego koniec nie było już po nich śladu), a co jeszcze dziwniejsze, na plaży było mniej ludzi. Oczywiście, lewa, węższa część piaskowego wybrzeża (przed konobą) była raczej pozajmowana przez osoby plażujące długo, a niechcące wystawiać się na długotrwałe działanie promieni słonecznych (rosnące tam zarośla dają trochę cienia), natomiast prawa część była…w sumie wolna. Kilka miniobozowisk (rodziny, a nie całe grupy), w dodatku najlepsze w naszym mniemaniu miejsce (przy skałkach, nad samą wodą) było wolne i czekało na nas podczas każdej (z dwóch) naszych tegorocznych wizyt.
03.jpg
"...hitem w tym roku były supy..."
04.jpg
"...do woli mogliśmy rozkoszować się piaskiem, wodą,..."
05.jpg
"...piwem..."

„O take Stončice walczyłem!” – chciałoby się zakrzyknąć. W opisanych wyżej okolicznościach, do woli mogliśmy rozkoszować się piaskiem, wodą, piwem i lekturą. Dzieci zajmowały się same sobą, ćwicząc pływanie, to ze sprzętem (hitem w tym roku były supy i inne deski), to bez niego. Do samochodu blisko, więc w try miga można się ewakuować, kiedy przyciśnie głód, do konoby blisko (w tej na plaży jeszcze nigdy się nie stołowaliśmy, ale mamy ją zapisaną na visowy „bucket list”) – żyć, nie umierać!
06.jpg
"...po drodze możemy rozkoszować się panoramą wschodniego wybrzeża Visu, oferującą pogled na okoliczne wysepki i skałki..." - od lewej: Greben, Mali i Veli Paržanj. Po lewej majaczy Hvar, po prawej zaś ledwie widać Korčulę.
07.jpg
Nieco dalej pozują nam Veli i Mali Budikovać.

Plaża Zaglav, położona w znacznie szerszej niż Stončica uvali, pomiędzy Milną a Brgujacem, jest chyba najbardziej niedocenioną plażą na Visie, a przynajmniej z tych łatwo dostępnych, czyli takich, do których można dostać się na nogach po nie dłuższym niż piętnastominutowym marszu. Samochód zostawiamy na poboczu drogi w Milnej (w miejscu, gdzie asfalt jest jeszcze wąski i mieści tylko jeden pojazd), ewentualnie na szerszym asfalcie już przy samej plaży Milna. Tam jest nawet prywatny, płatny parking, jak ktoś lubi takie atrakcje. Droga wiedzie wąską ścieżynką od piaskowo-błotnistej plaży w Uvali Milna do Uvali Zaglav. Jej przejście zajmuje około 10 minut, a po drodze możemy rozkoszować się panoramą wschodniego wybrzeża Visu, oferującą pogled na okoliczne wysepki i skałki. U wejścia na plażę, przy mikropirsie (tutaj także cumują jachty, a małe łódki przywożą turystów, ale jest to skala o wiele skromniejsza niż w przypadku Stončicy) mieści się sezonowa konoba, oferująca podstawowy zakres potraw – raczej hladna niż topla jela, odsyłam do zdjęcia jadłospisu.
08.jpg
Plaża w Uvali Zaglav. Na pierwszym planie widać ludzi wysiadających z łódki. Za chwilę trafią na plażę, a konoba już szykuje im wcześniej zamówiony lunch.
09.jpg
menu plażowej konoby
10.jpg
"...tutaj także cumują jachty...". W tle zabudowania Milny.
11.jpg
na plaży
12.jpg

Sama plaża jest dwukrotnie szersza od Stončicy, choć na pewno nie tak spektakularna – skały, które ją obramowują są o wiele niższe, a wejście do zatoki o wiele szersze. Co więcej, poza sezonem jest się tu zdanym na własny prowiant, a piasek bywa tu znacznie gorszej jakości niż na plaży na literę „S”. Bywa, bo to zależy od pływów morskich, natomiast jest to raczej taki brudny, ziemisty piach, nie czyściutki, żółciutki, ziarnisty piasek. Ale do budowy zamków, czy wypisywania miłosnych komunikatów nadaje się wspaniale ;) Lubię Zaglav, bo jest to plaża, na której dobrze wypoczywam. Nie ma tu tłumów, a ci plażowicze, którzy tu docierają, to raczej spokojne niż imprezowe towarzystwo. Widoki są piękne (pobliskie wysepki, gdzieś w oddali wybrzeże Hvaru), piasek w wodzie daje przyjemne oparcie dla stóp – jest to idealne miejsce do gry we frisbee, czy piłkę wodną, a sama woda…jest idealna do tego, żeby się na niej położyć, zamknąć oczy i o niczym nie myśleć (wersja dla pań: myśleć o czymś miłym). Tak, naprawdę lubię Zaglav :)
13.jpg
"...do budowy zamków, czy wypisywania miłosnych komunikatów nadaje się wspaniale..."
14.jpg
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14803
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 15.11.2017 15:00

Uvala Zaglav to chyba jedyna publiczna plaża na Visie, na którą nie dotarliśmy. Mieliśmy już serdecznie dosyć piaszczystych plaż (no cóż, nie ukrywam, że nie jesteśmy fanami piachu ;)) Przynajmniej pooglądałam u Ciebie :)

Widzę, że też trafiliście na wóz straży pożarnej na parkingu przy Stončicy. Panowie strażacy zablokowali nasz samochód i musieliśmy poczekać jakieś 10 minut, aż wpompują wodę do miejscowego zbiornika, z którego korzysta konoba.

Jeśli chodzi o trzy piaszczyste plaże na Visie, które widzieliśmy (Stončica, Milna, Vela Smokova), najlepsze wrażenie zrobiła na mnie ta ostatnia. Gdyby nie najazd speedboat'ów z Hindusami pewnie zostalibyśmy tam dłużej 8)
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 15.11.2017 21:38

No to poużywaliście na piaseczku...
Ciekawe, ja zawsze ociągam się i krzywię na pomysł pójścia na piaszczystą w Cro, ale jak już na niej wyląduję, to cieszę się jak dziecko baraszkując w czystej, ciepłej wodzie z jedwabistym dnem :lol:
ćhyba ,że gzy - na Stončicy np - mnie wykończą...

Uwielbiam drogę - ścieżkę na Zaglov - nawet bardziej niż samą plażę :)

Smaczne to Ożujsko? Nie znam.
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 15.11.2017 22:00

A ja to nie wiem, kiedyś mi się wydawało, że piasek jest fajny, ale kamyczki, żwirek jednak mnie przekonują. Może to ten specyficzny rodzaj masażu, kiedy idziesz po nich bosą nogą... Niemniej Bartek, Tobie trzeba wręczyć medal "Kopalnia wiedzy"
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18336
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 16.11.2017 02:18

Bartek , jesteś czwartą z rzędu osobą , która informuje o braku na Visie tych paskudnych , upierdliwych owadów jakimi są gzy :)
Może zostały zwalczone :idea: :?:

Co do plaż piaszczystych - mają swoje dobre strony :wink:


Pozdrawiam
Piotr
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 16.11.2017 10:07

maslinka napisał(a):Jeśli chodzi o trzy piaszczyste plaże na Visie, które widzieliśmy (Stončica, Milna, Vela Smokova), najlepsze wrażenie zrobiła na mnie ta ostatnia. Gdyby nie najazd speedboat'ów z Hindusami pewnie zostalibyśmy tam dłużej 8)


Vela Smokova wciąż przed nami... Była w planach na 2017 (drogą wodną), ale musi poczekać do 2019. Dopiero po powrocie zapoznałem się z relacją Staśka18, w której jako tako omówił trasę lądową.

Swoją drogą, robi się całkiem pokaźna lista miejsc (zatoczki, konoby, itp.) do pierwszego odwiedzenia podczas 4. Visowania :P

Katerina napisał(a):Smaczne to Ożujsko? Nie znam.


Bardzo leciutkie, 2% alku - dobre na gorące dni. Można wypić i trzy na plaży, a potem wsiąść za kółko. Mix piwa z sokiem z bzu. Nie tykam się normalnie takich mieszanek, ale sok z bzu łykamy w Chorwacji (i nie tylko) tak często jak się da.

Abakus68 napisał(a):kiedyś mi się wydawało, że piasek jest fajny, ale kamyczki, żwirek jednak mnie przekonują. Może to ten specyficzny rodzaj masażu, kiedy idziesz po nich bosą nogą


To ja powiem tak:oszukiwałem się przez parę dobrych lat, że lubię kamienie, skałki, etc. Tak, lubię, ale najbardziej lubię piasek. Stąpanie po kamieniach to zazwyczaj mordęga dla moich stóp. A butów do wody nienawidzę - noszę jak trzeba, ale cała przyjemność w piz*u.

piotrf napisał(a):Bartek , jesteś czwartą z rzędu osobą , która informuje o braku na Visie tych paskudnych , upierdliwych owadów jakimi są gzy :)
Może zostały zwalczone


Nie wiem, ale wątpię, żeby zostały zwalczone. Tak jak pisałem, moja hipoteza jest taka, że one żyją (w takiej - czyli wpieniającej - formie) w tzw. przedsezonie, tak jak nasze "majowe" czy "czerwcowe" chrząszcze (które co prawda nie gryzą, ale potrafią zepsuć plażowanie czy inszy piknik). Ale nie wiem, trzeba by zebrać świadectwo kogoś, kto na Visie był w czerwcu. Maslinka była chyba na pocz. lipca, może się wypowie. Tyle, że ona z piaskiem nie żyje w zgodzie, a te gzy bywały tylko na piaszczystych plażach... :roll:
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 16.11.2017 11:35

Marsallah
Vela Smokova wciąż przed nami...


Przed nami też :oops:

Tak jak pisałem, moja hipoteza jest taka, że one żyją (w takiej - czyli wpieniającej - formie) w tzw. przedsezonie, tak jak nasze "majowe" czy "czerwcowe" chrząszcze (które co prawda nie gryzą, ale potrafią zepsuć plażowanie czy inszy piknik).


Jest takie miejsce :hearts: w Prowansji, ale jest to region Katalonii, jak chcą to widzieć miejscowi, gdzie komary i gzy cięły nas tylko we wrześniu - bo zdążyły się namnożyć przez lato. Kelnerzy w knajpach na zewnątrz zawsze wykonują przedziwny taniec podając dania :mrgreen: Kiedyś przypadkiem pojechaliśmy tam pod koniec maja - i ani jednego skurczybyka komara, czy gza?( no, tego drugiego :) )
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 16.11.2017 16:12

A teraz z zupełnie innej beczki…

Mam ochotę coś napisać, ale nie wiem, czy dam radę pociągnąć naprawdę długi temat, jaki szykuję, wrzucę więc coś „na szybko” na temat, którego w ogóle nie anonsowałem w jelovniku.

Chodzi generalnie o piwo. Jedni je lubią bardziej, drudzy mniej, jednak zdecydowana większość cromaniaków się nim raczy podczas crowakacji (i nie tylko). Każdy, kto choć raz był w Chorwacji, bez problemu wyrecytuje nazwy trzech piwnych gigantów znad Jadranu: Karlovačko, Ožujsko, Pan. Ten wpis dedykuję tym, którzy nie ustają w poszukiwaniu jęczmiennych trunków, które nadawałyby się do czegoś więcej niż tylko ugaszenia pragnienia.

Piwna rewolucja, zapoczątkowana w USA, dotarła w końcu przez Wyspy Brytyjskie na europejski stały ląd już dobrych parę lat temu. Od tego czasu, odchodziłem od konsumpcji tzw. „majorsów” w Polsce (co z roku na rok stawało się coraz prostsze), szukając także „inności” i „lepszości” na wakacjach w Chorwacji (co bywało znacznie trudniejsze). Nie chodziło mi nawet koniecznie o piwa rzemieślnicze (choć te oczywiście cenię najwyżej), ale już zdobycie jednego z mniej popularnych (chorwackich, ew. innych bałkańskich) piw cieszyło mnie możliwością wypróbowania czegoś nowego. Dlaczego nowego? Ponieważ jednostajność, przewidywalność mnie nudzi. Lubię nowości, ciekawostki – tak w kuchni, jak i w muzyce, czy w filmie, przede wszystkim jednak prawie każde mniej znane piwo jest lepsze od nijakich w smaku lagerów firmowanych tak w Chorwacji, jak i w Polsce przez wielkie koncerny typu Heineken (Karlovačko, Ožujsko) czy Carlsberg (Pan).

Pamiętam, że w trakcie poprzedniego pobytu na Visie (2015) udało mi się nabyć piwo „Hajdučko”, jednak było one po prostu mniej popularną wersją tego co oferują 3 najpopularniejsze chorwackie lagery. Rok temu w Orebiciu nabyłem w końcu chwalone przez wielu cromaniaków czarnogórskie piwo Nikšičko. Jest to także zwykły lagerek, może ciut lepszy od chorwackich koncerniaków, ale nic warte szczególnego podniecania się.
00.jpg
00a.jpg
00b.jpg

O wiele ciekawszymi nabytkami były zakupione również w Orebiciu (nasza zeszłoroczna baza, znacznie mniej ciekawsza od viskiej, jeśli chodzi o otoczenie, miała mocny punkt w postaci dużego jak na wybrzeże Jadrana Maxi Konzuma) prawdziwe piwa rzemieślnicze z różnych zagrzebskich browarów, wszystkie w butelkach o jedynej prawidłowej pojemności ( ;-) ) 0,33l, opatrzone efektownymi etykietami. Pamiętam, że najlepsze było piwko o wdzięcznej nazwie „Fakin IPA”.
00c (1).jpg
00c (2).jpg
00c (3).jpg

Wybierając się na urlop w tym roku nie miałem jakichś wygórowanych oczekiwań. Z jednej strony, piwna rewolucja powinna rosnąć w siłę, a z drugiej Vis to jednak koniec świata. Wyszedłem z założenia, że nawet jak będzie nawet samo koncernowe, to trudno, w końcu to wakacje. Poza tym, w Dalmacji moja płynna dieta opiera się raczej na winie, niż na piwie. Już jednak podczas pierwszej wizyty w Tommym zwróciła moją uwagę jasnobłękitna etykieta piwa, o którym do tej pory tylko czytałem. Velebitsko, produkowane w Browarze Licanka położonym z dala od cywilizacji pośrodku Velebitu, dokładnie w połowie drogi między autostradą a jadranką. I już w nim czuć różnicę między lagerem produkowanym dla wielkiego koncernu a co prawda zwykłym, ale jednak dobrym jasnym piwem. Tamtego wieczora wykupiłem wszystkie (lub większość) velebitskich i nie pamiętam, czy jeszcze się w Tommym pojawiły. Jeżeli chodzi o pozostałe sklepy na Wyspie (głównie są to studenace), to w nich ani razu nie znalazłem niczego ciekawego.
01.jpg
02.jpg

Coś ciekawego czekało natomiast na mnie przy ulicy Nazora w Kucie, w butiku z pamiątkami turystycznymi, którego wystawę często podziwiam, konsumując lody zakupione w naszej ulubionej slastičarni Slatki Kut. „Welcome to the Island of craft”, głosiły słowa kierowane wyraźnie bardziej do letników niż do miejscowych, a pod spodem kontury sześciu butelek, anonsujących sześć różnych gatunków niekoniecznie złocistego trunku.
03.jpg
03a.jpg

W tym momencie muszę pozwolić sobie na małą dygresję odnośnie piwnych styli. Nie zamierzam wchodzić w szczegóły, bo to nie czas, ani miejsce, lecz uważam za stosowne, aby podkreślić, że piwa zasadniczo dzielą się na dwie (tak naprawdę trzy, ale ciii…) rodziny: piwa dolnej fermentacji (są to głównie lagery i pilznery oraz inne, mniej popularne gatunki, np. koźlaki) oraz piwa fermentacji górnej (gł. ale, ponadto stouty, portery, piwa klasztorne, pszeniczne, altbiery, piwa belgijskie, itd.). Czyli, wyciągając na wierzch najpopularniejsze gatunki z tych dwóch rodzin, mamy do czynienia z duopolem lager vs. ale. Lagery cechują się większą pijalnością, jasną złocistą barwą i wysokim „nagazowaniem”, natomiast ale („ejle”) są bardziej treściwe, „gęste”, reprezentuje je bogatsza paleta barw, no i oczywiście smaków.

Zatem na visie nie tylko można kupić piwo typu ale, ale w dodatku ale wyprodukowane na Visie? Nie, aż tak dobrze to nie jest… Co prawda, etykiety głoszą z dumą, że oto trzymamy w ręku „prvo viško pivo”, ale samo piwo jest warzone i rozlewane w Browarze Arendal w… Norwegii! Jak się wkrótce miałem dowiedzieć od miejscowych, taki pomysł na biznes wymyślił sobie „aaa, taki gość”, które to niezwykle precyzyjne określenie było często wzmacniane lekceważącym machnięciem ręką. No tak, wszystko jasne… Po powrocie do kraju sprawdziłem, że za piwnym interesem stoi trójka Chorwatów i dwóch Norwegów, a ich joint venture funkcjonuje pod szyldem chorwacko-norweskiej przyjaźni.

Mniejsza o większość, ważne jak to smakuje. Od razu powiem, że nie udało mi się spróbować wszystkich sześciu piw. Celowo odpuściłem raz napotkane w sklepie na Nazora Pale Ale, nigdy nie widziałem Session IPA, natomiast skosztowałem pozostałych czterech. Nie zamierzam ich szczegółowo recenzować, bo musiałbym odwoływać się do cech charakterystycznych danego gatunku, co może Was nie zainteresować, natomiast pokażę Wam trzy z czterech piw i o każdym – gatunku, nie samym piwie (praktycznie wszystkie lokowałyby się gdzieś w okolicy średniej w mojej surowej ocenie) coś powiem, a raczej napiszę. Zwróćcie szczególną uwagę na „historie” na kontretykietach, gdzie oprócz przywołania palety smakowej danego gatunku mamy odwołania do geografii, historii i kultury Visu.

Zacznę od tego jedynego, którego nie sfotografowałem – Gose. Gose jest gatunkiem spokrewnionym z grodziszem (przedwojennym piwem wywodzącym się z Grodziska Wlkp.). Gose cechują: niska zawartość alkoholu, jasny/blady kolor, stosunkowo wysokie nasycenie, dominujące smaki: kwaśny i słony. Jako, że jest fanem słonych smaków w napojach i czekoladzie, z wielką przyjemnością sprawdziłem chorwacko-norweską koncepcję tego mało popularnego, acz docenianego wśród piwomaniaków gatunku. Próba wypadła zadowalająco :)
04.jpg
05.jpg
06.jpg

Kolejnym ciekawym piwem z serii jest Imperial Brown Ale (IBA). Swoją drogą, właściciele browaru nie zdecydowali się na wymyślenie własnych nazw, w ich charakterze używając gatunków przez dane piwo reprezentowanych. W sumie rozsądne posunięcie, biorąc pod uwagę, że jest to asortyment pod turystę… IBA jest dość ciężkim i dość (7%) mocnym, gęstym piwem. Dominujące nuty to czekolada i suszona śliwka (śliwka w czekoladzie, haha). Karmelowe słody zdecydowanie przykrywają chmiele, przez co piwo jest w smaku zdecydowanie słodkie, nie gorzkie. Tak na marginesie – poziom goryczki w piwie określany jest w skali IBU – tutaj IBU wynosi 30, czyli b. mało. Wielbiciele naprawdę gorzkich piw (np. India Pale Ale – IPA) lubują się w trunkach, w których IBU wynosi 70, 80, czy nawet 100 IBU. Piwo o jeszcze wyższym IBU można by nawet wyprodukować, lecz nasze kubki smakowe są wyskalowane do jakichś 100-120 IBU, wyżej brakuje już nam receptorów na języku :) Na kontretykiecie znajdziecie informację, że piwo to najlepiej spożywać, kiedy przy rivie w Visie nie ma już zacumowanych jachtów (w domyśle: w zimie). Mnie pasowało na wietrzne wieczory, jakich w sierpniu tego roku nie zabrakło (niestety).
07.jpg
08.jpg
09.jpg

Kolejne piwo jest również ciężkie (7%) i ciemne. Reprezentuje najbardziej chyba znany z piwnych gatunków należących do rodziny piw górnej fermentacji: portera. Portery są stosunkowo łatwe do wytworzenia i szacunek należy się – wyjątkowo – także niektórym produktom firmowanym przez wielkie koncerny, vide Porter Żywiecki. Ten z Visu też daje radę, choć du*y nie urywa. Porter w smaku to też czekolada, ale zamiast śliwek mamy tu aromaty i nuty smakowe związane z kawą, która dominuje. Kluczowe w produkcji portera są słody palone, przez co piwo to nie każdemu smakuje. Jest jednocześnie słodowe (słody dominują znacznie nad chmielami) i wytrawne (czekolada jest gorzka, a kawa mocno palona, czarna i niesłodzona). W temacie historii visowych mamy tu odwołanie to Gajety Falkušy, słynnego żaglowca, którego egzemplarz możemy obejrzeć w Ribarskim Muzeju w Komižy.
10.jpg
11.jpg
12.jpg

Wreszcie Saison, czyli piwo w stylu belgijskim. Piwo jaśniejsze od poprzedników, ale zwodnicze. Nie jest wcale o wiele lżejsze (6,5%), za to pyszni się wyczuwalnymi od razu nosem, a potem językiem specjalnymi drożdżami. Do produkcji viskiego saisona użyto m.in. skórki pomarańczy, która stoi na straży wytrawności, dbając, abyśmy zbytnio nie zasłodzili się podczas…plażowania na Srebrnej, gdzie chorwacko-norwescy browarnicy wyobrażają sobie, że będziemy to piwo spożywać. Piłem lepsze belgi, ale co mi tam, zawsze to lepsze niż karlo… ;-)
13.jpg

Na koniec jeszcze dwie butelki, ale tym razem plastikowe; pierwszy to oczywiście ocet, ale przez jakąś chwilę śmiałem się, że pięknie nazwali Chorwaci „jabola” (musicie mi wybaczyć, wszedłem z rozgrzaną głową do studenaca w Kucie i nie ogarnąłem od razu). Natomiast druga flaszka może się przydać w przypadku ekstensywnej degustacji piw (niekoniecznie rzemieślniczych), nie mówiąc już o rakijach, zwłaszcza tych kolorowych. Przydać się może następnego ranka, bo to…serwatka :) Chyba tegoroczna nowość na rynku nabiałowym, zdominowanym chyba coraz bardziej przez Dukata.
14.jpg

No to co…živjeli!
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5004
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 16.11.2017 16:47

8O 8O 8O

Piwny Makłowicz z Ciebie :wink:
Wczoraj wyczytałam na FB jego wpis - zaczyna sprzedawać wina na stacjach BP i kwieciście opisał parę flaszek.

Ale gdzie mu do Ciebie :roll: :roll:

Z opisanych przez Ciebie pozycji piłam tylko...Sirutkę :lol: , Jestem bardzo wdzięczna za rekomendację, przydała się :mrgreen: Zresztą, wspomnę o tym w relacji :papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14803
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 16.11.2017 17:10

Marsallah napisał(a):Maslinka była chyba na pocz. lipca, może się wypowie. Tyle, że ona z piaskiem nie żyje w zgodzie, a te gzy bywały tylko na piaszczystych plażach... :roll:

Ale na trzech viškich piaszczystych plażach byłam 8)
Dobra wiadomość jest taka, że przez całe 17 dni pobytu (od 5 lipca) nie zanotowałam na żadnej plaży ani jednego gza :D

Co do viškiego piwa, piłam jedno z tych, którego nie spróbowałeś (Pale Ale) i nie zachwyciło mnie :roll: Dla mnie zbyt cytrusowe, ale jednocześnie wyraziste w smaku, dobre do degustacji, ale całe (choć małe ;)) słabo wchodziło...

Baaardzo się pieniło:

Obrazek
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 16.11.2017 22:13

Piwa... Temat tak rozległy, że jestem w szoku, że się go podjąłeś, ale teraz to już w ogóle wszystkie pierwsze spojrzenia na Cro.pl będę kierował do Twoich postów. W latach 1982-1983 wyjeżdżając do bauera na zarobek pomieszkiwaliśmy w okolicy Rheine, Munster, Bielefeld, Osnabruck, Lengerich. Mimo, że wtedy zwykły FAXE mógł być rarytasem poszukiwaliśmy ówczesnych Radebergerów, Pinkusów, czy nieklarowanych Warsteinerów i tym podobnych. Teraz w PL narobiło się browarów rzemieślniczych ale niestety, trzeba było zrzucić nadbagaż opon okolicy brzucha to i o piciu tego złocistego trunku zapomnieć trzeba... Niemniej jednak będę się upajał Twoimi opisami...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone