Podgora-Ćaklje 2012

No i stało się...w końcu dojrzałem do wyskrobania relacji z naszego ostatniego ,piątego z resztą pobytu w Cro.
Z góry zaznaczam że język Polski nie jest moją najmocniejszą stroną, przez co utrwalałem 3 klasę szkoły średniej
Poetą żadnym też nie jestem ,z trudem wiążę słowa do kupy, ale postaram się napisać coś sensownego tak aby bardzo nie zanudzić potencjalnych czytelników ,także proszę o wyrozumiałość.
Na wstępie kilka słów o tym jak zrodziła się moja miłość do Chorwacji.
Otóż nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek zmian i pomysł moich znajomych w 2007 r. aby na wakacje pojechać do Cro nie zaszczegónie mnie zainteresował. Po kilku latach spędzonych nad naszym Polskim Bałtykiem byłem tak przywiązany że uważałem skoro jest dobrze to po co to zmieniać Jechać 1500 km, jak nad nasze jest 500
a jeszcze do tego nasłuchałem się że do wody trzeba buty bo jeżowce i na plaży kamienie :NIGDY W ŻYCIU
Niestety wśród znajomych podczas głosowania miałem mniejszość ,i nie wielki wybór :razem do Chorwacji albo sami na d Bałtyk.Pomyślałem ,niech będzie ,zaryzykuje .
I pojechaliśmy w pierwszą podróż do Supetaru na Brać.To co zobaczyłem podczas drogi krajobrazy ,tunele i te widoki na miejscu (o temperaturze i czystośći wody nie wspomnę) to było jak zauroczenie (motyle w brzuchu) i miłość od pierwszego ujrzenia.
Potem to już mogło być tylko lepiej ,dlatego bardzo szybko zapomniałem o Bałtyku i po powrocie z Brać już snułem plany na kolejny rok i oczywiście wyjazd do Cro.Drugi wyjazd ,był to Okrug Gornij na Ciovo,potem Omisz,następnie
Lokva Rogożnica i Podgora-Ćaklje i o tej ostatniej wyprawie chciałbym troszkę skrobnąć i podzielić się tym co widziałem i przeżyłem. Uffff...dzienny limit wykokończony C.D.N.

misiekmb1 napisał(a): Uffff...dzienny limit wykokończony C.D.N.

Może do wieczora jeszcze się zmieni
Chętnie poczytam i pooglądam.

Pozdrawiam

Ja również przyłącze się do świeżej lektury z Riwiery Makarskiej

Panie, dasz Pan radę

trzeci! i czekam na dalsze części

Ja również czekam na ciąg dalszy

Dołączam się następna w kolejce:)

Też czekam

zasiadam i czekam na cd

i ja dołączę do czytelni

No...Dobra... Dajcie chwilę odsapnąć i zabieram się za pisanie.
Powiem szczerze że nie spodziewałem się aż tylu chętnych ale bardzo się cieszę ,bo to motywuje

Bardzo czekamy na twoją relację. Caklje to nasza ukochana miejscówka . Niestety w tym roku nie dane nam było odwiedzić naszą ukochaną Podgorę, więc tym bardziej czekamy.

No więc tak. Pomysł na Podgorę zrodził się nie przypadkowo , nie wiem czy zuważyliście Drodzy Forumowicze ,ale począwszy od pierwszego wyjazdu do Supetaru ,posuwamy się co raz to dalej na południe.
Po Lokvie Rogożnicy przyszedł czas na Podgorę a dokładnie dzielnicę Ćaklje.Najważniejszym punktem jaki sobie postawiliśmy z małżonką to bliskość do morza i żadnych schodów ,górek ,pagórków itp.Po doświadczeniach z Lokvy ,gdzie było ze 200 schodów do wody powiedzieliśmy :dość ,jedziemy odpocząć a nie wyprawę w góry
Trasy bardzo nie planowaliśmy ,bo to kolejny raz i wszystkim dobrze znaną trasą:Puławy-Rzeszów-Barwinek-Śvidnik-Presov-Kośice-Miskolc-Budapeszt-Letenye-Gorican-Zagrzeb-Sestanovac-Makarska-Podgora.
I tak oto przyszedł duuuugo oczekiwany czas wyjazdu 06-07-2012.Oczywiście porzedniego dnia wszystko spakowane pozostało tylko rano siurnąć do sklepu po świerze pieczywko,spakować graty do auta i w drogę
Wszystko z godnie z planem wyjazd o godz.10.00 . Jedziemy...

to już czas na pierwsze (nie tylko pierwsze) foty....

przebieram nóżkami
Podgora 1997 - tam się wszystko zaczęło.....

Fajna relacja więc załańczam śledzika

Witam ponownie, jedziemy dalej...Pogoda piękna +30 ładnie ,sucho, drogi ubywa ale jak to w Polsce,tu przebudowa tam remonty .Dojeżdżamy do Rzeszowa termometr w aucie pokazuje +36 C na zewnątrz ,klima w aucie hula pełną parą ,myślę sobie ,,to co będzie w Chorwacji ?? "jak tu u na staki skwar ? dojeżdżamy do miejscowości Domaradz i zjazd do karczmy .Jest godz. 14.00 pora na obiad i chwilę przerwy.
Po godzinnej sielance ruszamy dalej ...ujechaliśmy może 20km i stoimy ,korek,ruch wachadłowy drogowcy kładą nową nawierzchnię.Po chwili ruszamy i jedziemy w ślimaczym tempie i tak aż do Dukli ,tam zjeżdżamy na stację benzynową uzupełnić zbiorniki ,Red Bulla w gardło i dalej w drogę.
Niestety aparat leżał w bagażniku i nie mam żadnego zdjęcia z tego odcinka ,więc mijamy Słowację i wjeżdżamy na Węgry.

Tam po drodze mija nas takie coś



W Miszkolcu wjeżadżamy na autostradę ,wstępujemy na pierwszą stację benzynową w celu zakupienia winiety i dalej do przodu .
Droga przez Węgry jest bardzo dobra ,cały czas autostrada i nie zbyt duży ruch na niej dlatego kilometrów ubywa O godz.20-ej jesteśmy w Budapeszcie ,bez problemu mijamy miasto i wskakujemy na M7-kę
O północy mijamy granicę H-HR i jedziemy jeszcze jakieś 100Km ,potem zjazd na parking przy Stacji ben.i dłuższy odpoczynek

Kilka fotek




A to już rano gdzieś po drodze


I pierwszy kontakt z Jadranem z za szyby


Na miejsce przybywamy o godz. 12.30 Kwaterę poznaliśmy bez problemu ,wiedziałem która to jest, ze zdjęć jakie były zamieszczone w ogłoszeniu. A więc auta zaparkowane na parkingu i idziemy do właścicieli .
Oczywiście miłe przywitanie rakija,wino i Karlowaćko bardzo wskazane zwłaszcza że termometry wskazywały +38 C
Zostaliśmy zaproszeni na zacieniony taras ,poczęstowani ww trunkami i poproszeni o chwilę cierpliwości ponieważ właścicielka kończyła właśnie sprzątać po poprzednich turystach.Po zapoznaniu się gdzie będziemy mieszkać przystąpiliśmy do wtargania gratów na 1 piętro bo tam właśnie z żoną i córką mieliśmy spędzić najbliższe 2 tygodnie ,ale o tym w następnym odcinku. C.D.N.