Na początku miało być miejsce sprawdzone przez znajomych czyli Rybarica.
Po przewertowaniu forum stwierdzamy,to nie dla nas ,wybieramy Nin i to w ciemno
15.08godziny wieczorne.WYRUSZAMY
Zapakowani po dach(dobrze że Scenic ma tyle schowków)zaopatrzeni w wody,jedzonko i nawet krzesełka rozkładane jedziemy w stronę Cieszyna.
Dojeżdżając do Czech już widzimy że nie będzie wesoło
Czarne chmury zbierają się nad nami i za chwilę od świata oddziela nas ściana deszczu.Mamy nadzieję że przejedziemy burzę ale jest jeszcze gorzej.Na Węgrzech dochodzą grzmoty i błyskawice!!!
Nawigacja (czyli ja)zaczyna powoli wariować.Na jednym ze skrzyżowań słynnej Rout 86 skręcamy w prawo zamiast w lewo sugerując się większością aut.
W ciemności i ulewie już sama nie wiem gdzie jesteśmy.
Nagle olśnienie-przejście graniczne HURRA!!!
Trochę za wcześnie jak na moje obliczenia ,ale co tam może odkryliśmy jakiś super skrót?!Podjeżdżamy bliżej i szczęki nam opadają

.Przejście graniczne owszem jest ale Węgiersko-Słoweńskie!!!!
Mąż chcąc uspokoić swoje skoki ciśnienia(ciekawe po czym

)wychodzi na papieroska rzucając-
A ty kobieto myśl!!!
Jak na nawigację przystało, zapoznaję się z mapą i stwierdzam że niema sensu wracać,brniemy dalej!Atmosfera nieco uspokoiła,burza też,wiec droga na Słoweńsko-Chorwacką granicę przebiega w miarę spokojnie.
Na granicy lekki szok,oprócz nas niema nikogo?!Dostajemy przewodniki,mapy i jedziemy dalej szczęśliwi że już CRO
cdn.