W zeszłym roku był jeden Milos, w 2014 kolejnych 10 wysp.

5 jednego dnia - niezle "trofeum" gratulacje

A tak bardziej powaznie, to jak zwykle wiekszosc zdjec po prostu FANTASTYCZNA

kulka53 napisał(a):Dobre, ciekawe wspomnienia nam zafundowałeś.

Sobie też przyjemność zrobiłem.

kulka53 napisał(a):Dzięki.

To tylko taki b. skromny rewanżyk.

piotrf napisał(a):... . . . poczuć ducha kontemplacji i wyciszenia . . . , więc tego ducha podczas oglądania czułem .
Dziękuję

Cieszę się, że się udało.

Lidia K napisał(a): Już same skały są fenomenem ...

Też tak uważam.

Lidia K napisał(a):Dla Greków też pewnie miejsce wyjątkowe.

Dla Greków zapewne też, choć pojazdów na greckich numerach zbyt wiele nie widzieliśmy. Dla mnie był zaskoczeniem widok bardzo wielu grup starszych ludzi odwiedzających Meteory w formie pielgrzymki.
Autobusy z Rumunii, Ukrainy, Rosji.

Lidia K napisał(a): I pewnie chętnie tam wracają, ja też wróciłabym bo przecież mogliśmy zwiedzić jeszcze jeden niewielki klasztor Świętego Mikołaja Anapafsa i może udało by mi się zrobić zdjęcie fresku "Adam nazywa zwierzęta" a tak pokażę tylko linka do strony klik ze zdjęciem fresku.

Jest jeszcze jeden klasztor (oficjalnie zamknięty) ale położony jak żaden inny w Meteorach bo w ścianie skały
(ze strony klik)
To jest klasztor Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie, żeby do niego trafić trzeba by się zapytać o drogę w Wielkim Meteorze. Idzie się pół godziny ścieżką.

Całe wakacje w Meteorach też by były b. ciekawe. Jeden, dwa klasztory dziennie, "zdobywane" wąskimi ścieżkami z Kalampaki. Zdjęcia klasztorów przy zachodzie słońca, może jakaś mgła by się trafiła...

pzdr

plavac napisał(a):Druga wycieczka kajakowa za mną ! Prawdziwy imresjonizm !

Zapachy podobały się

plavac napisał(a):P.S. Siostry z Wielkim Bratem - już znajome

Taka rola Wielkiego Brata, mieć baczenie na wszystko.

tony montana napisał(a):5 jednego dnia - niezle "trofeum" gratulacje

Troszkę przesadziliśmy. Najbardziej by nam pasował jeden.
...
W dzień niedostępny dla turystów.

tony montana napisał(a):A tak bardziej powaznie, to jak zwykle wiekszosc zdjec po prostu FANTASTYCZNA

Zdradzę Ci pewną tajemnicę.
.
.
.
W cerkwi, jak nie masz statywu, świetną podstawką dla aparatu jest obrotowy pulpit stojący przeważnie przy fotelu kantora (diaka)



pzdr

longtom napisał(a):Nam się poszczęściło. Wszystkie monastyry, które chcieliśmy odwiedzić były otwarte.
Ale ma to też swoje minusy.
Natłok wrażeń i obrazów powoduje, że trochę mi się te monastyry mylą.

Znam te minusy.
I bardzo je cenię.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

longtom napisał(a):Nam się poszczęściło. Wszystkie monastyry, które chcieliśmy odwiedzić były otwarte.
Ale ma to też swoje minusy.
Natłok wrażeń i obrazów powoduje, że trochę mi się te monastyry mylą.

Znam te minusy.
I bardzo je cenię.

Przeglądając Twoje relacje tego nie widać.
Niuansów może nie dostrzegam, ale kraje w każdym razie Ci się nie mylą.
Jak jesteśmy we Francji to jest Francja,
a jak w Rumunii to Rumunia.

pzdr

Nie obijać się, pisać, zdjęcia wstawiać...kiszkę pompować...


Pozdrawiam

Vjetar napisał(a):Nie obijać się, pisać, zdjęcia wstawiać...kiszkę pompować...

Granicę przekraczamy. Taką prawdziwą, z paszportami.
Trochę to trwa.

pzdr

longtom napisał(a):

Vjetar napisał(a):Nie obijać się, pisać, zdjęcia wstawiać...kiszkę pompować...

Granicę przekraczamy. Taką prawdziwą, z paszportami.
Trochę to trwa.

pzdr

Pewnie się z kamieni musicie grubo tłumaczyć .

longtom napisał(a):.
Na parkingu pustawo i tylko wielki brat (siostra ) czuwa.

albo mam zwidy, albo już te zakonnice gdzieś widziałem na forum

Meteory - oczywiście niezwykłe - jak to meteory

weldon napisał(a):Bez paszportów byłoby ciekawiej.

Tą atrakcję pozostawimy do opisania innym.

mysza73 napisał(a):Pewnie się z kamieni musicie grubo tłumaczyć .

Najbardziej musieliśmy się tłumaczyć z perlitu.

te kiero napisał(a):...albo mam zwidy, albo już te zakonnice gdzieś widziałem na forum

To teraz już wiesz jak działa moderacja na forum.
Raz zajrzą tu raz gdzie indziej.
A jeszcze gdzieś, wcale.

pzdr

longtom napisał(a):

weldon napisał(a):Bez paszportów byłoby ciekawiej.

Tą atrakcję pozostawimy do opisania innym.

Ta atrakcja już została opisana
W 2011 zapomnieliśmy wziąć
Wakacje w Grecji były całkiem udane

kulka53 napisał(a):

longtom napisał(a):

weldon napisał(a):Bez paszportów byłoby ciekawiej.

Tą atrakcję pozostawimy do opisania innym.

Ta atrakcja już została opisana
W 2011 zapomnieliśmy wziąć

Było, było
Teraz sobie przypomniałem.
Czy to nie było tak, że mieliście jeden paszport, a drugiego nie.
Ktoś coś takiego opisywał.

Swoją drogą moja córa, latem, do Serbii też na dowód wjechała.

pzdr

.
Jako się rzekło Z Kalampaki ruszyliśmy na północ do Macedonii, do Bitoli. Daleko nie było, jakieś 200km.
Droga, początkowo w miarę prosta, zmieniła się w krętą. Na szczęście było pustawo.
Potem był kawałek autostrady, szczęśliwie żadnych bramek nie było.
Potem znów bocznymi drogami w kierunku granicy w Niki. Droga robiła coraz bardziej "boczna".
A że w ostatnie wakacje Automapa trochę mi podpadła, zaczynałem lekko powątpiewać czy doprowadzi nas do granicy. Ale droga kierunek miała dobry, więc jakoś się nie zatrzymałem aby odszukać mapę papierową.
Dodatkową atrakcję zorganizowałem sobie sam. Zauroczony wizją tańszej benzyny w Macedonii, postanowiłem w Grecji już nie tankować. Ewentualnie dotankować troszkę gdzieś po drodze.

Niestety po drodze w biedniutkich wioskach stacji benzynowych nie było widać. A ilość przejechanych, od ostatniego tankowania, kilometrów sugerowała, że niedługo nastąpi faza "oparów". Na szczęście wśród pól ukazały się zabudowania dające nadzieję, że to może być przejście graniczne. No i było.
Senne i puste. Tylko chmary jaskółek, gniazdujących pod dachem granicznej wiaty, latały w poprzek granicy. Za nic mając międzynarodowe ustalenia. Po chwili i my, wzbogaceni o nowe stemple w paszportach, znaleźliśmy się w Macedonii.

Od granicy do Bitoli jest kilkanaście kilometrów. Dojechaliśmy więc tam szybko. Niewiele dłużej zajęło nam znalezienie hotelu na dzisiejszą noc.



Zamieszkaliśmy w hotelu Bastion na rogu ulicy Solunskiej i M. Nedlica.
Troszkę z boku, a jednocześnie blisko centrum.



Zakwaterowani na piętrze,





szybko się umyliśmy i ruszyliśmy na bitolski Monciak czyli ulicę Širok Sokak.



Na Sokaku było tłumnie i głośno. Ale nam się podobało. Po dwóch tygodniach śmierdzących siarką kamieni była to ciekawa odmiana. Zjedliśmy internacjonalną pizzę z miejscowym piwem i wróciliśmy do hotelu.
Uprasza się o ciszę
Śpimy.

cd po pobudce.

longtom napisał(a):szybko się umyliśmy i ruszyliśmy na bitolski Monciak czyli ulicę Širok Sokak.

Wiesz, że "sokak", to ulica? Po turecku.

Pozdrawiam,
Wojtek