Peljesac, Kotor, Lago di Garda, Stelvio - wrzesień 2013

Właśnie odespałem 14 godzin jazdy i zabieram się do pisania relacji z tegorocznych wczasów mojej rodziny.
Celem był Orebic na Peljesacu z odwiedzinami Plitvickich Jezior po drodze. Na miejscu wycieczka po półwyspie oraz do Korculi, Kotoru w Czarnogórze i Dubrownika nocą. W drodze powrotnej zaliczona wyspa Pag, Pula na Istrii, Jezioro Garda, przejazd przełęczą Stelvio oraz zwiedzanie zamku Neuschwanstein na Bawarii. Łącznie 4400 km w podróży.
Będą zachwyty (Peljesac, Korcula, Dubrovnik, Stelvio) jak i porażki (Pag i Neuschwainstein)
Relację wzbogacę o zdjęcia i filmy z trasy.

Na początek mapka i mała fotograficzna zajawka.

Pierwsza

"drugi, zawsze drugi"

Zacna dlugosc trasy no i ciekawe miejsca

Masz we mnie czytelnika

Czytam i wracam do wspomnień, gdyż wróciłam 4 dni temu, zwiedziłam podobne rejony ( też Dubrownik nocą, Kotor, Peljesac) - w sumie 4500 km.

PROLOG

Zacznijmy od "rozgrzewki" przed wyjazdem do Chorwacji.
Ponieważ im bliżej wakacji tym były mniejsze szansze na wyjazd do Chorwacji, w lipcu zapadła
błyskawiczna decyzja, wsparta gruponem, o wyjeździe do Dębek.
Wyjazd był pod koniec lipca w czasie rozpoczynającym falę upałów w Polsce.
Wiadomo, że Bałtyk to nie Adriatyk a polskie wybrzeże to nie Chorwacja.
Jednak przy dobrej pogodzie to naprawdę fajne miejsce na spędzanie wakacji.
Takich plaż jakie są w Polsce to w Chorwacji nie ma. W Orebicu bardzo znana plaża
Trstenica (niby piaszczysta) to drobny żwirek z błotkiem, gdzie mu do piasku na półwyspie helskim. Woda w morzu w lipcu, temperaturowo równiez nie odbiegała wiele od tej z Chorwacji.
Zaliczyliśmy wydmę w Łebie, świetny dla dzieci park w Szymbarku, muzeum VW w Pępowie oraz jarmark dominikański, było świetnie. Wróciliśmy opaleni i wypoczęci.









dobra już nie przynudzam cromaniaków, zaraz zacznę relację o chorwackich miejscówkach....

No to i jo tyż se poczytom

RELACJA WŁAŚCIWA

WYJAZD

Ponieważ planuję wyjazd o 3 nad ranem, auto spakowane zostało już wieczorem i wstawione do garażu. Przegląd zrobiony, płyny uzupełnione (w tym moje 1 piwko na sen).

Bagażnik wypakowany na maxa



Tył kabiny przygotowany na przewóz dwóch małych (2 i 5 lat) cromaniaków.
Czyli: tablety z teletubisiami i grami, flipsy, soczki, plecak z zabawkami.



Na tyłek jedyna właściwa nalepka magnetyczna


JADYMY!

PLITVICKE JEZERA

Na pierwszy wakacyjny dzień zaplanowaliśmy zwiedzanie plitwickich jezior.



Trasa przebiegała bez problemów. Jechaliśmy przez najgorsze, czyli czeskie autostrady.
Odcinek Olomouc-Brno to test trwałosci zawieszenia samochodu, ale jak się okazało w drodze powrotnej może być jeszcze gorsza droga, którą Czesi śmią nazywac autostradą, odcinek Praga-Brno. My może i mamy autostrady w odcinkach oraz most w Mszanie, ale to co jest nie przynosi nam wstydu. Czesi mają coś co chyba pamięta czasy Hitlera a pokryte zostało asfaltem przez bohaterów bajki "sąsiedzi" i nastepnie zryte przez ich "krecika".

Austria powitała nas rojem agresywnych os na parkingach oraz powolnym przejazdem przez remontowane od dłuższego czasu autostrady.








Słowenię pokonalismy objazdem przez Mureck-Ptuj-Trzec dzięki wydrukowi Waszych opisów. Muszę jednak przyznać, że nawigacja prowadziła mnie dokładnie tą samą trasą, po ustawieniu opci omijania dróg płatnych.





Chorwacja to już ideał dróg - równiutkie, nienudne, ładne widoki i zapach coraz blizszego Jadranu

W Karlovacu odbijamy na Plitvice. Zaraz za zjazdem z autostrady jest Macdonald, który obowiązkowo musimy zaliczyć, bo...... oni mają inne zabawki!

W Plitvicach parkuję przy wejściu nr 2, w lesie (płatny parking) i rozpoczynamy zwiedzanie.
Nie będę się za dużo rozpisywał o samym parku, jest tu tych opisów już dużo. Ograniczę się do pokazania kilku zdjęć oraz dobrej rady dla rodzin z małymi dziećmi - wózek zostawcie w aucie, będzie Wam tylko przeszkadzał, a dla małego dziecka weźcie takie nosidełko-plecak, będzie wygodniej i bezpieczniej.























Plitvickie Jezera w mojej subiektywnej ocenie to 9/10 punktów, rewelacja ale na 1 raz.
Po zwiedzeniu parku, wsiadamy w auto - w nawigację wbijam kierunek Orebic, z przerwą na nocleg w okolicach Splitu.

cdn.

Siadam i czytam. To stelvio to zainspirował Top Gear.

Dokładnie TOP GEAR

Ale pozaklejali ten napis Stelvio!
Rój nalepek!
Ja pamiętam ich ledwie kilkanaście.
Gratulacje za pomysł wjazdu na tę przełęcz. To esencja alpejskich dróg...
I Top Gear nie jest potrzebny żeby mieć ochotę tam pojechać - wystarczy kilka danych o podjeździe i sama wysokość. Mnie najbardziej spodobał się tam jednak... bank! Chyba najwyżej położona filia banku!

GREG_G napisał(a):...Czesi mają coś co chyba pamięta czasy Hitlera a pokryte zostało asfaltem przez bohaterów bajki "sąsiedzi" i nastepnie zryte przez ich "krecika".

Aleś ich podsumował!

Stelvio będzie w końcówce, ale zdradzę, że będzie jeszcze jedna przełęcz Gavia, 100 m niżej niż Stelvio ale 5x trudniejsza i niebezpieczna. Oczywiście również ją "zaliczyłem"

Na mnie stelvio musi jeszcze poczekać w tym sezonie jadę na rybki do Norwegii i w planach jest "droga trolli" bardzo podobna do stelvio.

Na mnie stelvio musi jeszcze poczekać w tym sezonie jadę na rybki do Norwegii i w planach jest "droga trolli" bardzo podobna do stelvio.