Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Nasze spływy.

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13045
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 09.04.2010 11:05

Przeniosę jak się ktoś w Chorwacji spłynie. Ja na razie się szykuję na morskie pływanie, oczywiście w Cro :)
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 15.04.2010 23:45

Rysio napisał(a):Przeniosę jak się ktoś w Chorwacji spłynie. Ja na razie się szykuję na morskie pływanie, oczywiście w Cro :)


...i opisze.... No to w lipcu :!: - Zrmanja :!:

A jutro nie Cz.Hańcza ale Cisa Hungary.
ally
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2037
Dołączył(a): 24.02.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) ally » 18.04.2010 20:02

2010 planujemy Krutynię a ubiegły rok Czarna Hańcza. Warto szczególnie przed sezonem :) Pozdrawiam
JJMS
Croentuzjasta
Posty: 145
Dołączył(a): 20.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) JJMS » 18.04.2010 21:35

Płynęłam Czarną Hańczą dwukrotnie, ale lata temu. Napewno bardzo się zmieniło, Tubylcy przewozili (krótsza trasa) nam kajaki z Sejn na Wigry. troszkę wczesniej - na malutkim dopływie z kanału augustowskiego do Sejn można było zjeśc u gospodyni, przepyszne placki ziemniaczane z kwasnym mlekiem.......
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 19.04.2010 13:55

ally napisał(a):2010 planujemy Krutynię a ubiegły rok Czarna Hańcza. Warto szczególnie przed sezonem :) Pozdrawiam

Spłynąłem 120 km. Polecam przewodnik dla kajakarzy...
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 20.06.2010 22:43

Wróciłem dzisiaj z Moravicy w Czechach i muszę przyznać że - rewelka . Nie przypuszczałem że tak blisko zamieszkania (75km) można zrobić sobie taki fajny rafting. Rzeka potrzebuje jednak zrzutu wody ze zbiornika co wczoraj i dziś miało miejsce. Gdyby nie inny kolor wody to pomyślałbym, że jest na Cetinie.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 21.06.2010 01:26

Zdaje się, że musimy pogadać Torac.
A że mamy do siebie blisko, więc... :) :wink:
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 21.06.2010 07:45

Fatamorgana napisał(a):Zdaje się, że musimy pogadać Torac.
A że mamy do siebie blisko, więc... :) :wink:


Znaczy jesteś bardziej Śląsk niż "jorkszer" :wink:
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 22.06.2010 01:40

Za 4 dni (26.06) upust wody na Ostravicy. A tam już WW2 a kaskada pereje WW4. Impreza się nazywa "Adrenalin Cup"
To już przypomina alpejski rafting.
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 30.06.2010 22:08

Wczoraj badałem rzekę Ruda pod kątem spływu(przez cysterskie kompozycje krajobrazowe rud wielkich). Pontonikiem to raczej nierealne ale kajak czemu nie .
Jak już kupię pływadło (kajak) to chyba na Rudzie je przechrzczę.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 30.06.2010 22:26

Nie zapomnij o nas

Daj jakiś opis, zdjęcia ...
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 30.06.2010 22:28

weldon napisał(a):Nie zapomnij o nas

Daj jakiś opis, zdjęcia ...


To ja dziękuję za pamięć :D

Zdopingowałeś mnie . Kupiłem abonament w fotosiku . Można zaczynać
Ale chronologicznie Cisa- Węgry!
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 30.06.2010 22:54

Aleeeee się rozjechałłłoooo.
Ostatnio edytowano 30.06.2010 22:59 przez Torac, łącznie edytowano 1 raz
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 30.06.2010 22:56

Torac napisał(a):Ale chronologicznie Cisa- Węgry!

"Szeroka" ta rzeka ... :wink:
Torac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3874
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Torac » 30.06.2010 22:58

Cisa (Tisza) Węgry -41 urodziny Suki czyli; węgierska rzeka z niedźwiedziem w tle
termin- 16-19.04.2010
uczestnicy ; Suka , El Camandante , Skarpeta , Puchacz , Marcin , Haku , Misiek
Transport: 2 auta i 2 pontony
Alkohol dominujący: Żołądkowa w różnych odmianach + raczej Żywiec.
dojazd 1235 km - TAM : Jastrzębie- Ustroń- Leszna Triniec Żylina i cholera wie gdzie jeszcze....
POWRÓT- Tokaj- Miszkolc-Koszyce- Poprad -Żylina - Cadca i w domciu.
Trasa przepływu ok 65 km.

Mam nieodparte wrażenie że niżej opisany spływ odcisnął na organizatorze (SUCE) bolesne piętno. Sama koncepcja kierunku węgierskiego zapadła na 1 dzień przed tym wydarzeniem . Zmiana kierunku podyktowana była mało optymistycznymi wieściami dotyczącymi pogody. Okolicom Czarnej Hańczy w feralny weekend groziły przymrozki oraz deszcze.
Dobrze się stało, bo na kierunek północny raczej bym się nie zdecydował .
Skład Ekipy również się zmieniał oraz koncepcja na transport.
Ale udaje się zebrać 7 osobową ekipę i ruszamy . Wyjazd planujemy na 20.00 ale załadunek oraz gapiostwo przeciąga się i z Jastrzębia startujemy około godziny 21.00.
jedziemy do Lesznej po drugą część ekipy. Mocno dźwigamy kolegom ciśnienie bo dochodzą nas wieści że panowie piją już 3 kawę (jakoś ta kawa mi nie pasuje)
Dobijamy zbiornik z LPG i docieramy do Lesznej . Ostatnie fajeczki na Polskiej ziemi i w drogę.
Z premedytacją omijamy płatne autostrady czym prowokujemy Hołka z nawigacji do głupich podpowiedzi. Raz za razem podejmujemy nieracjonalne (eufemizm) decyzje drogowe.
Nawigacja za Żyliną i chyba przed Rużemborokiem wypuszcza nas na dziwne tereny. Tam Suka korzysta z toalety wywołując z krzaków zwierza. Jadąc tymi peryferiami ukazuje nam się wspomniany zwierz. Po krótkiej naradzie zoologicznej wszyscy zgodnie w zwierzu widzą niedźwiedzia. Nadmienię że na tym etapie eskapady wszyscy byli trzeźwi , z aktualnymi badaniami psycho-fizycznymi , nie używali środków które z racji statusu prawnego należą do grupy środków nielegalnych, silnie oddziaływujących na psychikę. O mały włos niedźwiedź nie został uwieczniony na kamerze. Biegł przed nami jakieś 30-50 metrów po czym zanikł w krzakach. Oświetlony samochodowym reflektorem nie budził wątpliwości co do prawidłowego rozpoznania gatunku stworzenia. Nasz niedźwiedź miał mocno zbudowane kończyny i około 70-80 cm. w kłębie.
Pomierzyliśmy po tym jak przestaliśmy rzucać kamieniami i niedźwiedź nie wykazywał oznak życia ......a taki czarny humor.
Po zajściu, umawiamy się wszyscy, żeby podkreślić doniosłość zdarzenia używamy w relacjach pisanych i ustnych tylko nazwy niedźwiedź- nie: miś , misiaczek , niedźwiadek ale NIEDŹWIEDŹ!
Po incydencie z niedźwiedziem ruszamy w trasę. Przebijamy się przez góry i suniemy na południe.
Trudy podróży umilają nam postoje-jeden dłuższy , blisko granicy słowacko węgierskiej.
Cały ten odcinek trasy jest ze zwierzęcym akcentem w tle , tytułowy niedźwiedź , lisy , sarny kuropatwy czy też bażanty , czyste Jumanji.
Niektórym udało się króciutko zdrzemnąć. Jedziemy i zaczyna świtać. Zbliżamy się do celu Most na rzece Cisa w okolicy miejscowości Cigand a precyzyjniej -uwaga - Tiszkanyar. Docieramy , parkujemy i udajemy się na rekonesans. Rzeka jest szeroka ale dosyć wartka. Jest wietrznie ale stosunkowo ciepło- około. 8 C o 7 rano.
Na moście decydujemy się, że zwodujemy łódki po drugiej stronie. Wywalamy graty i dzielimy się na 2 ekipy 3 osoby jadą zawieź samochód do Tokaja- reszta bierze udział w przygotowaniu spływu. Drogę do celu naszej wyprawy wybieramy najkrótszą i to jest nasz błąd bo droga jest podła nawet jak na nasze polskie warunki. Mając poustawiane auta wracamy na miejsce. Pytamy okolicznych ludzi o zgodę na pozostawieniu samochodu i zaczyna się węgierski dramat KOMUNIKACJA- angielskim nikt z zagadywanych się nie posługuje a lokalny to jakiś kosmiczny, marsjański dialekt z nadużywaniem głoski
Otrzymując mało precyzyjną zgodę na pozostawienie pontonu wodujemy i ruszamy z dosyć bystrym, jak na taką rzekę nurtem. Jest nieco pochmurno i wietrznie ale powoli się przejaśnia. Pogoda z każdą godziną się poprawia.

Obrazek

Nikt nie śpi bo wszystkim jakoś udało się zmrużyć oczy podczas jazdy. Szybko łączymy pontony i większość czasu dryfujemy z dosyć dobrą prędkością około 5-6 km na godzinę. Staramy się trzymać środka gdzie nurt jest mocniejszy ale często nas znosi w stronę brzegu. Po około 3 godzinach przybijamy do dosyć stromego brzegu na śniadanie. Gliniasty , stromy brzeg rzeki utrudnia nam wejście ale dajemy radę . Gotujemy wodę i wciągamy gorące kubki i ziemniaki puree. Posileni ruszamy dalej. Brzeg rzeki porastają krzewy i wysokie drzewa , teren jest nizinny , od czasu do czasu wpływamy w lesiste tereny. Tak szeroka rzeka nie meandruje , rzadko kąty zakrętów rzeki mają powyżej70 stopni. Powoli zbliża się wczesny wieczór. Szukamy miejsca na biwak. Mamy dosyć czasu żeby pogrymasić. W końcu natrafiamy na brzeg który jest bezspornie najlepszym miejscem na nocleg. Ukazuje nam się długi ok 30-40metrów i szeroki jakieś 8-10 metrów łach piasku a 3-4 metry powyżej, polana otoczona laskiem.

Obrazek

Przybijamy i rozpoczynamy rozbijać biwak. Jeden ponton udaje się na drugi brzeg w celu zrobienia rekonesansu. Zaczynamy od ogniska i degustacji różnych wariantów żołądkowej. Hitem jest miętowa, chyba najszybciej wypita. Drzewa na opał nie brakuje a jego dostarczeniem zajmuje się Haku- debiutant spływowy. Na piasku można ściągnąć buty i skarpety dając odpocząć stopom.
Siedzimy długo , gawożąc , śmiejąc się , wspominając stare spływy.

Obrazek

Rozpoczyna się niezbyt zimna noc. Gdzieniegdzie z namiotów dobywa się chrapanie. Zasypiamy.
Budzi nas ptasi harmider oraz Suka , który filmuje przebudzających się uczestników spływu.
Czas wstawać jest ok.9.00. Jedni doprowadzają się do porządku a inni są już po porannym śniadaniu.


Obrazek

Powoli pakujemy manele i ruszamy w dalszą trasę , przeświadczeni że takiego miejsca na biwak już mieć nie będziemy. Wypoczęci kontynuujemy trasę , delektując się madziarskim krajobrazem.

Obrazek

Irytują jedynie straszne ilości różnistych butelek, które walają się po brzegach a czasami płyną razem z nami. Mijamy wędkarzy.
Jest południe i postanawiamy zahaczyć o węgierską wioskę. Zatrzymujemy się przy przeprawie promowej we wsi Tiszabercel. Poszukujemy sklepu gdzie uzupełnimy papierosy dla Skarpety a sami napijemy się lokalnego piwa. Niestety wszystko zamknięte. Jesteśmy około południa i sklepy otwierają około 14.00. Zatrzymujemy się obok przystani dla wędkarzy i tam konsumujemy węgierskiego browca- nie powalił nas z nóg,ani dosłownie ani w przenośni. Dominującym piwem był Żywiec więc ciężko się czym innym wprowadzić nas w zachwyt.
Jest coraz cieplej , głowy musimy chronić przed palącym delikatnie słoneczkiem .
Dołączamy do pilnującego pontony Comendanta i płyniemy dalej .
Wiosek przy rzece jest więcej. Po paru kilometrach zatrzymujemy się znów i podzieliwszy się na dwie grupy szukamy sklepu. Skarpeta dostaje upragnione papierosy. Spotykamy Polaków na przeprawie których nawigacja zapędziła w ten węgierski bezkres , jadą do Bułgarii. Zamieniamy parę słów i wracamy na pontony . Resztę popołudnia spędzamy na łódkach szukając kolejnego miejsca na nocleg. Przy brzegach widzimy mechanizmy służące w myśl polskiego prawa do rybiego kłusownictwa , ona 5-10 metrowa linka a na niej umocowane przy górnej płetwie 10-15 cm rybki służące jako żywa przynęta na rybę pokaźnych rozmiarów. Sprawdzamy czy już się nie złowiły większe okazy ale chyba w nocy mają się odbyć łowy zasadnicze.


Obrazek

Jest już coraz szarzej i dobijamy do brzegu gdzi mamy zamiar się zatrzymać . Niestety nie jest już to tak atrakcyjne miejsce jak poprzedniej nocy ale mamy mniej czasu i nie grymasimy . Musimy dalej wciągnąć pontony i 3 namioty rozbijamy na Podgrodziu Suka i Puchacz staranniej wybierają miejsce i sytuują się na wale przeciwpowodziowym. Noc jest spokojna i stosunkowo ciepła . Niestety rano budzi nas mało przyjemna pogoda . Wkrótce zaczyna popadywać . Szybko jemy śniadanie i zwijamy majdan . Ruszamy . Już pada . Mamy jakieś 5-6 km do Tokaja. Zaczynamy pierwszy raz wiosłować. Jestem przemoczony. Szczęśliwie dopływamy do miejsca gdzie pozostawiony jest drugi samochód. Zaczynamy procedurę zakończenia spływu . Część jedzie po auta , na szczęście ja jestem w tej grupie szczęściarzy bo dalej pada a ja włączam sobie ogrzewanie na max i się suszę.
Wracamy autami , ładujemy pakunki i wybieramy się coś zjeść. Węgrzy polecają nam restaurację . Wybieramy węgierski gulasz a wegetarianie czechosłowacki klasyk: smażony ser , tatarska omaćka i hranolki. Opuszczamy Tokaj i ruszamy na północ do Polski. Wybieramy wariant autostradowy , ostatnie tankowanie lpg w celu pozbycia się trudno przeliczalnych forintów i kontynuujemy trasę. Mijamy świetnie oświetlony Spiski Hrad. Część ekipy śpi. Trasa autostradą nieco usypia ale jesteśmy zbudowani przebytymi kilometrami. Spotykamy się na jednej ostatnicgh stacji benzynowych na Słowacji i się żegnamy . Autu Comendanta będzie odbijało na Triniec a my na Cieszyn. O jakieś 1.00 docieramy do Jastrzebia .Ja jeszcze do Wodzisławia i o 2.00 jestem w domu. Żona już śpi ale zostawia mi kanapki w lodówce ,niestety bez jajka.
KONIEC
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone