Jedziemy.
Na lotnisko dojeżdżamy kilka minut po 21-szej.
Na bramkach pobieramy bilety i dostrzegamy, że godzina postoju kosztuje 15 kun.
[-15 kun! mówię, to litrowe karlovaćko

]
"Anglicy" czekają już na nas. Podjeżdżamy.
Już dobrze nie pamiętam, ale raczej nie było później niż 21:30.
Było i tak nieźle. Biorąc pod uwagę, że tego dnia chcieliśmy zrobić tak wiele to chyba udało się.
Może mieliśmy lekkie spóźnienie, ale to chyba lepiej, że oni poczekają na nas niż my na nich.
Kilkuminutowe powitanie i ładujemy nowych współtowarzyszy do aut i ruszamy.
Ja przypominam, że już jadę na oparach[nie spotkaliśmy żadnej stacji po drodze na lotnisko]
i za chwilę będzie mi ktoś musiał dowieźć paliwka, a to na pewno opóźni nasz powrót do Metajny.
Stanley ustawia nawigację na stacje paliw, mówi, że za kilka kilometrów będzie.
Ruszamy.
Wyjazd z lotniska. Bramki, wkładamy bilety i kij idzie do góry, można jechać.
Prawdopodobnie jeśli pobyt jest stosunkowo krótki [może np do pół godziny] to za free.
Nie będę ukrywał, że nas to ucieszyło. W końcu to 3x15 kuna = 45 kuna
Kilometr, może dwa za bramkami Stanley zawraca.
Jedziemy znowu na lotnisko. Co jest? Może Anglicy zapomnieli bagaży?
Z całej tej radości nie włączyliśmy cb i nie było łączności.
Jedziemy za Stanleyem. Ale przed wjazdem na lotnisko Stanley zawraca.
My za nim, "Biała strzała" za nami.
Jedziemy w stronę Zadaru. Po kilometrze, może dwóch Stanley znowu zawraca.
Znowu jedzie na lotnisko. Co jest???
I tak jak wcześniej tuż przed bramkami zawracamy.
Po chwili zatrzymujemy się na poboczu i ustalamy, żeby zignorować nawigację [przyczyna tych okrążeń].
Jest ciemno wiec nie robimy zdjęć. Mam nadzieję, że to rozumiecie i wybaczacie? Wybaczamy!
Jedziemy w stronę Zadaru.
Pamiętam, że przygotowując wyjazd było kilka stacji paliw w okolicach Posedarje.
Tam, gdzie się skręca na Pag.
Tam właśnie jedziemy. Tam
musimy "coś" znaleźć. Oczywiście chodzi o stację.
W końcu znajdujemy stację, tankujemy i spokojnie dojeżdżamy do Metajny. Przez Pag oczywiście.
Jest po 23-ciej.
