Dzień 19: 24 lipca (poniedziałek): Na ObaljuRuszamy dalej. Jest stromo, może dlatego, że znaleźliśmy się poza szlakiem

:
Po chwili wdrapujemy się na grzbiet:
z którego roztaczają się wspaniałe widoki:
Tam w dole jest Kanion Rakitnicy:
Z tej perspektywy widać świetne położenie Lukomira:
Obalj natomiast wygląda dość niepozornie

:
Jednak jak się już na nim usiądzie:
można docenić jego walory widokowe:
A nawet podskoczyć z radości

:
Pogled na Bjelašnicę (najwyższy szczyt pasma):
i na leniwie pasące się w owieczki w towarzystwie pasterki (tak, z pewnością to była kobieta

):
Obserwujemy zabawną sytuację. Kiedy owieczka-maruderka zostaje daleko w tyle, pani gwiżdże na jednego z czterech psów opiekujących się stadem, który biegnie z powrotem, podbiega do owcy z tyłu i z całej siły uderza swoim łebkiem w jej zadek

Wygląda to naprawdę komicznie

Chociaż scenkę oglądamy z pewnego oddalenia, wszystko doskonale widzimy i się chichramy

Metoda okazuje się skuteczna - owieczka biegnie do stada
Jeszcze trochę pozowania na szczycie:
Fajnie na tym Obalju

:
Psy zaczynają szczekać:
w kierunku samotnego mężczyzny, który usiadł w trawie trochę niżej od nas:
Zbieramy się ze szczytu i zamierzamy podejść do tego pana (na odludziu zabrakło nam kontaktu z człowiekiem

), ponieważ intryguje nas to, co ustawił obok siebie:
Podchodzimy bliżej, witamy się i pytamy, jak biorą ryby
Mężczyzna należy do radioamatorów, opowiada nam, że wspina się na szczyty w pobliżu ze swoim urządzeniem radiowym i próbuje złapać jak najdalszy sygnał. Ciekawe hobby

Jest to jedyna osoba, która spotkaliśmy na szlaku
Pora wracać. Zaczynamy schodzić:
Inne stado owieczek:
Jest niesamowicie malowniczo

:
Zdjęcie z zajawki

:
Lukomir jak na dłoni:
Punkt widokowy, na który nie dotrzemy, nie tym razem:
Można policzyć domy

:
Jedliśmy w restauracji (
Na Krovu Svijeta) po lewej, a po prawej jest kolejna (
Letnja Basta):
I w szczegółach - muzułmański cmentarz:
i minaret oraz zielony dach meczetu:
Trochę złowieszczo wyglądają wrony na grobach
Stećak:
Chata na skraju Lukomira (i na krańcu świata

):
Chwilę po 18:00 kończymy wycieczkę, która trwała ponad 3 godziny, a przeszliśmy zaledwie 5 kilometrów (przewyższenie: 459 m)

Żeby nas usprawiedliwić, mogę powiedzieć, że było bardzo gorąco i że ruszyliśmy na szlak przed 15:00

Trochę wstyd

, ale najpierw trzeba było odespać nocne Sarajewo

, później dojechać do Lukomira i oczywiście nie mogliśmy odpuścić posilenia się w klimatycznej restauracji

To nasz jedyny górski spacer na tym urlopie, trochę się rozleniwiliśmy i odzwyczailiśmy od trekkingów

(Na szczęście nadrobiliśmy jesienią

)
W kolejnym odcinku pokażę jeszcze trochę Lukomira (jest tego wart!) i pewnie wrócimy do Sarajewa
