Ile kosztuje urlop w Chorwacji - dyskusja i komentarze

Garo&Justa napisał(a):

Marsallah napisał(a):A w Polsce też trzeba za coś żyć, nie? Te wydatki wakacyjne nie nie są aż dużo wyższe od tego, co wydaje się w czasie reszty roku w domu.[/size]

O właśnie!
Zawsze od wydatków wakacyjnych odliczam to co wydałbym będąc w tym czasie w domu. Żywność, prąd, woda (podlewanie ogrodu latem ciągnie sporo).
Wychodzi na to, że będąc na wakacjach, na samo życie nie wydaje się znów tak dużo więcej.
Wiadomo że dzieci jedzą więcej lodów, więcej dorośli spożywają i kuszą inne atrakcje ale nie jest to budżet zwielokrotniony do tego domowego.
Przynajmniej u nas

idąc Twoim tokiem rozumowania, mam do Ciebie pytania - czysta ciekawość - podczas 1 urlopu wydałem mniej niż w tym czasie byłbym wydał w domu, czy mam powiedzieć znajomym, że urlop nic mnie nie kosztował, czy Ktoś zwróci mi tę różnicę wydatkach?

pozdrawiam

te kiero napisał(a):

Garo&Justa napisał(a):

Marsallah napisał(a):A w Polsce też trzeba za coś żyć, nie? Te wydatki wakacyjne nie nie są aż dużo wyższe od tego, co wydaje się w czasie reszty roku w domu.[/size]

O właśnie!
Zawsze od wydatków wakacyjnych odliczam to co wydałbym będąc w tym czasie w domu. Żywność, prąd, woda (podlewanie ogrodu latem ciągnie sporo).
Wychodzi na to, że będąc na wakacjach, na samo życie nie wydaje się znów tak dużo więcej.
Wiadomo że dzieci jedzą więcej lodów, więcej dorośli spożywają i kuszą inne atrakcje ale nie jest to budżet zwielokrotniony do tego domowego.
Przynajmniej u nas

idąc Twoim tokiem rozumowania, mam do Ciebie pytania - czysta ciekawość - podczas 1 urlopu wydałem mniej niż w tym czasie byłbym wydał w domu, czy mam powiedzieć znajomym, że urlop nic mnie nie kosztował, czy Ktoś zwróci mi tę różnicę wydatkach?

pozdrawiam

wiesz jak nie wiesz jak zagospodarować różnicy, to pewnie koś przygarnie np j:))

Wielkich zmian w porównaniu z rokiem poprzednim nie widzę
Lody - 8
Ozujsko smakowe 2l - 22
Mały burek 9 a duzy za 15
Arbuz 3 w Koznum, stragany 12

Więcej grzechów nie pamiętam

Takie tam z drobnych zakupów. Dużych wzrostów cen nie zauważyłem... Choć cena masła w złotówkach zabija

domi_1 napisał(a): Chorwaci rzadziej chodzą do restauracji, nie jedzą ryb...

A skąd takie przekonanie?
Moje spostrzeżenia są zupełnie odmienne. Wystarczy zejść z głównej promenady i zagłębić się w oddalone od centrum miasteczka uliczki. Ja tak czasem robię. Znajdziesz tam małe konoby odwiedzane głównie przez Chorwatów, serwujące prawie wyłącznie ryby i owoce morza. W dodatku znacznie tańsze i lepsze niż w skupiskach turystów. Nasi gospodarze także często opierali swój jadłospis na tym co złowili w morzu. W tym roku mieszkaliśmy u siedemdziesięciopięcioletniej babci, która codziennie o siódmej rano wypływała na łódce by złowić sobie ośmiornicę na obiad
Młodzi Chorwaci też spędzają czas głównie w konobach ale w przeciwieństwie do Polaków, którzy uwielbiają suto zastawiony stół, potrafią przesiedzieć kilka godzin przy jednej lub dwóch lampkach wina.

Sposób na tanie spędzenie czasu?
Ostatnio w Draśnicach zaobserwowaliśmy że co piątek i sobotę, miejscowi mieszkańcy spotykali się na tarasie (taras koło naszego domu), każdy przychodził z winkiem a gospodarz wyciągał szklaną michę i nalewał oliwy. Do tego kilkanaście kromek kruha (kruhu?) i tak sobie siedzieli do bardzo późnych godzin, maczali chlebek w oliwie i popijali winkiem

Garo&Justa napisał(a):Sposób na tanie spędzenie czasu?
Ostatnio w Draśnicach zaobserwowaliśmy że co piątek i sobotę, miejscowi mieszkańcy spotykali się na tarasie (taras koło naszego domu), każdy przychodził z winkiem a gospodarz wyciągał szklaną michę i nalewał oliwy. Do tego kilkanaście kromek kruha (kruhu?) i tak sobie siedzieli do bardzo późnych godzin, maczali chlebek w oliwie i popijali winkiem

Właśnie oliwy mi brakowało do wczorajszej kolacji. 150kn za kilka plastrów ichnej szynki, kiełbasy, oliwek, papryczki, serka. 10 za kilka kromek chleba. Po 40 za kufel Sangrii. Właśnie oliwy do tego chleba mi zabraklo ale wszystko pycha

piotrulex napisał(a):Właśnie oliwy mi brakowało do wczorajszej kolacji. 150kn za kilka plastrów ichnej szynki, kiełbasy, oliwek, papryczki, serka. 10 za kilka kromek chleba. Po 40 za kufel Sangrii. Właśnie oliwy do tego chleba mi zabraklo ale wszystko pycha

To nie stała na stole razem z innymi przyprawami?

TRASA Grajewo - Pula - Grajewo: ok. 3000 km.
WYCIECZKA Pula - Wenecja - Pula ok 600 km.
SAMOCHÓD LPG, 5 osób, pełen załadunek, box dachowy:
13 tankowań LPG - Całość zużycia ok. 400l gazu (ok. 1000 zł)
WINIETY: Czechy, Austria, Słowenia: 230 zł

greenrs napisał(a):

domi_1 napisał(a): Chorwaci rzadziej chodzą do restauracji, nie jedzą ryb...

A skąd takie przekonanie?
Moje spostrzeżenia są zupełnie odmienne. Wystarczy zejść z głównej promenady i zagłębić się w oddalone od centrum miasteczka uliczki. Ja tak czasem robię. Znajdziesz tam małe konoby odwiedzane głównie przez Chorwatów, serwujące prawie wyłącznie ryby i owoce morza. W dodatku znacznie tańsze i lepsze niż w skupiskach turystów. Nasi gospodarze także często opierali swój jadłospis na tym co złowili w morzu. W tym roku mieszkaliśmy u siedemdziesięciopięcioletniej babci, która codziennie o siódmej rano wypływała na łódce by złowić sobie ośmiornicę na obiad
Młodzi Chorwaci też spędzają czas głównie w konobach ale w przeciwieństwie do Polaków, którzy uwielbiają suto zastawiony stół, potrafią przesiedzieć kilka godzin przy jednej lub dwóch lampkach wina.

moja obserwacja wynika częściowo z moich prywatnych obserwacji, ale w większości z rozmów z Chorwatami. Zarówno tymi na miejscu jak i tymi, którzy pracują w jednym z oddziałów (firmy, w której pracuje), podczas spotkań na targach itp. Pewnie, część osób samemu łowi ryby ale jednak większość z nas ryby kupuje w sklepie czy na targu. I oni przyznają, że jeszcze kilkanaście lat temu wiele ryb było bardzo tanich, kilka lat temu był drożej ale ok, ale dziś są drogie (na ich zarobki). Podobnie z restauracjami, które są w większości nastawione na turystów. Ale mówię, moja opinia jest w mniejszej części oparta na moich spostrzeżeniach a w większej na opinii lokalsów.

"... zejść z głównej promenady" można w Splicie, Szybeniku czy Zadarze, ale w mieścinach typu Rogoźnica, Primosten, czy Murter wszystkie konoby czy inne restaurany są właściwie "na promenadzie" ... i we wszystkich widziałem turystów ... i ceny też były "turystyczne".

fish74 napisał(a):

Garo&Justa napisał(a):

Marsallah napisał(a):A w Polsce też trzeba za coś żyć, nie? Te wydatki wakacyjne nie nie są aż dużo wyższe od tego, co wydaje się w czasie reszty roku w domu.[/size]

O właśnie!
Zawsze od wydatków wakacyjnych odliczam to co wydałbym będąc w tym czasie w domu. Żywność, prąd, woda (podlewanie ogrodu latem ciągnie sporo).
Wychodzi na to, że będąc na wakacjach, na samo życie nie wydaje się znów tak dużo więcej.
Wiadomo że dzieci jedzą więcej lodów, więcej dorośli spożywają i kuszą inne atrakcje ale nie jest to budżet zwielokrotniony do tego domowego.
Przynajmniej u nas

No tak będąc w domu podlewanie jest niezbędne a wyjeżdżając na wakacje juz nie trzeba ... czegoś tu nie ogarniam ...

Jak nie trzeba? Nastawiasz podlewanie na czas nieobecności, bo inaczej kwiaty uschną. Mało tego: w 2016 wynajmowaliśmy w CRO cały dom z ogrodem (byliśmy tam sami), płaciliśmy stosunkowo niewiele, ale zostaliśmy poproszeni o podlewanie co drugi dzień. W sumie było to całkiem przyjemne i sprawiło, że czuliśmy się bardziej "domowo".

Jaceł napisał(a):"... zejść z głównej promenady" można w Splicie, Szybeniku czy Zadarze, ale w mieścinach typu Rogoźnica, Primosten, czy Murter wszystkie konoby czy inne restaurany są właściwie "na promenadzie" ... i we wszystkich widziałem turystów ... i ceny też były "turystyczne".

Brawo, słuszna uwaga
Uwielbiam mądrości ludowe ludzi, którzy jeżdżą na wczasy do Breli, Makarskiej, Pagu, Supetaru, Korculi, Starigradu, nie mówiąc o większych miastach. "Zejdź z promenady", "Idź do innej knajpy" (niezwykle pomocne, kiedy innej nie ma), itp., itd. Oczywiście bez samobiczowania - wiem, dokąd jadę i zdaję sobie sprawę, że monopol/duopol spowoduje, że zabulę pewno więcej niż w popularnym miejscu. Ale tu chyba wchodzimy na preferencje zależne nierzadko od miejsca zamieszkania w PL. Ja np. konsekwentnie co roku szukam coraz to większego zadupia na urlop. W tym roku znalazłem zadupie prawie kompletne, wydałem na wakacjach kupę szmalcu, ale najważniejsze, że się podobało - niczego nie żałuję

Oczywiście z głównym wnioskiem - Chorwacja jest droga (w sensie, że droga na tle PL i coraz droższa z roku na rok, bo jak wypada na tle innych krajów, to nie wiem) - zgadzam się.

Jaceł napisał(a):"... zejść z głównej promenady" można w Splicie, Szybeniku czy Zadarze, ale w mieścinach typu Rogoźnica, Primosten, czy Murter wszystkie konoby czy inne restaurany są właściwie "na promenadzie" ... i we wszystkich widziałem turystów ... i ceny też były "turystyczne".

To była oczywista przenośnia. Będąc w Chorwacji nie spędzam czasu w jednym miejscu i nie jest dla mnie problemem by pojechać na obiad 15 km. Uwierz mi, że prawie w każdym miejscu znajdziesz konobę dla localsów w odległości do 20 km. Warto!

Marsallah napisał(a):W tym roku znalazłem zadupie prawie kompletne, wydałem na wakacjach kupę szmalcu, ale najważniejsze, że się podobało - niczego nie żałuję

greenrs napisał(a):nie jest dla mnie problemem by pojechać na obiad 15 km.

Powyższe cytaty są tylko z dwóch ostatnich postów i ja się zastanawiam nad jednym, czy Wy wypowiadacie się za siebie czy za całą rodzinę? Jeżeli za całą rodzinę to gratuluję i zazdroszczę, że jesteście tacy zgodni .

sito_zabrze napisał(a):....

Ale juz w zeszłym roku nocowaliśmy u prawdziwej Chorwatki, starsza pani, zajmowała dół domu, góra pod wynajem. Mimo ze płaciliśmy 30E za 2+1 to częstowała nas swoimi wyrobami z procentami, pizzą i daniami z grilla, pączkami itp. W tym roku tez takiego miejsca bedziemy szukać

Ja poproszę namiary na tę kwaterę